Po kilkudniowym biegu postanowiliśmy odpocząć, przez co zgubiliśmy orków.
- Przyśpieszyli- stwierdził Aragorn, nasłuchując.- Kierują się do Isengardu...
- Zbliżają się do nas jeźdźcy- wtrąciłam.
Obieżyświat kazał nam ukryć się za pobliskimi skałami.
Gdy zjawił się konny oddział, od razu ich rozpoznałam. Uśmiechnęłam się, widząc, że Aragorn wstaje.
- Jeźdźcy Rohanu!- krzyknął, a oni zawrócili.- Co nowego w Marchii?
Po chwili zostaliśmy przez nich otoczeni.
- Co ludzie, elf, krasnolud i kobieta szukają w Rohanie?- spytał wysoki blondwłosy mężczyzna, patrząc na nas z góry.
- Podaj nam swoje imię, a poznasz nasze- powiedziałam, nie panując nad sobą.- Najpierw o to powinieneś zapytać, chyba że w domu Theodena nie uczą was manier?
Ten zsiadł z konia i podszedł do mnie szybkim krokiem.
- Na wojnie nie ma czasu na maniery, pani, ale co kobieta może o tym wiedzieć?- zakpił, na co się nie odezwałam.
- Powinieneś być ostrożny, kiedy mówisz do damy!- Gimli stanął w mojej obronie.
- Uciąłbym ci łeb, krasnoludzie, gdyby choć trochę wystawał z pośród traw!- odparł blondyn.
- Nie zdążyłbyś unieść miecza!- Legolas wycelował w niego z łuku, powodując gniew reszty jeźdźców, ale Aragorn zdążył temu zapobiec.
- Jestem Aragorn, syn Arathorna- przedstawił się.- To jest Gimli z Ereboru, Legolas z Leśnego Królestwa, Livien ze Złotego Lasu oraz Boromir z Gondoru. Sojusznicy Rohanu i króla Theodena.
- Theoden nie odróżnia sojuszników od wrogów. Nawet w rodzinie...- odparł tamten, zdejmując hełm, a jego oddział opuścił broń.- Jestem Eomer, Trzeci Marszałek Riddermarchii. Mój wuj wygnał nas, ponieważ pozostaliśmy mu wierni. Saruman zatruł mu umysł i to on włada teraz krajem.
- Tak jak myślałam- parsknęłam.- Nie mógł zdobyć Gondoru, więc zabrał się za Rohan.
Rycerz spojrzał na mnie zdziwiony.
- Tak więc, co tutaj robicie?***
Merry i Pippin weszli w głąb Fangornu, więc my poszliśmy ich śladem.
- Zbliża się do nas Biały Czarodziej!- ostrzegł nas Legolas.
- Nie dajcie mu przemówić- poradził Aragorn.- Rzuci na nas urok.
Stanęłam z boku i przyglądałam się sytuacji z uśmiechem.
- Witaj, Mithrandirze!- skłoniłam głowę, gdy wszystko się wyjaśniło.- Ruszajmy dalej!
Wyprowadził nas z lasu i przywołał cztery konie.
- Nie wiem, na jakim koniu jeździsz, Livien.
- Nie martw się o to, Mithrandirze- wzruszyłam ramionami z uśmiechem.- Tinwë!
- Iskra?- zdziwił się.
W odpowiedzi na horyzoncie pojawiła się moja kara klacz.
- Niesamowite!- zachwycił się Legolas.- Nigdy nie widziałem tak niezwykłego konia!
- I raczej nie zobaczysz!- mrugnęłam do niego.- Jest jedyna w swoim rodzaju!
Wsiadłam na grzbiet Tinwë i ruszyłam przed siebie.
CZYTASZ
Livien i Drużyna Pierścienia
Fanfiction"Coś się jadzi w sercu Śródziemia. Coś, co umknęło przed twoim wzrokiem, Gandalfie Biały. Ale wielkie Oko to dostrzegło." Narada w Rivendell trwa. Zapada decyzja o zniszczeniu Pierścienia. Niespodziewanie na spotkaniu zjawia się Livien. Elfka...