Rozdział 7

973 60 3
                                    

  Zatrzymałam się przed wodospadem u źródła Nimrodeli.
  Wejście do ukrytej jaskinii porosły pnącza, dlatego było praktycznie niewidoczne.
  W środku grota nic się nie zmieniła. Była cała granatowa, a przez ithildin na ścianach błyszczała niczym gwiaździste niebo.
  Po chwili zjawił się Legolas.
  - To zawsze było i będzie nasze miejsce Livien- szepnął, przytulając mnie.
  Pół godziny później zjawiła się cała drużyna.
  - Nie mogliśmy znaleźć tego miejsca- zaśmiał się Gimli.- Trafiliśmy tylko dzięki temu elfowi, Haldirowi.
  - Nigdy tu nie byłem- zdziwił się Aragorn.- Jak to możliwe?
  Spojrzałam na niego z uśmiechem.
  - Minęło 38 lat odkąd opuściłeś Lórien, ale to miejsce moje i Legolasa. Ostatnim razem byliśmy tu na weselu Elronda i Celebriany. Nikt po nas tu wchodził.
  - Niby dlaczego?- prychnął Boromir, robiąc krok do przodu.
  Od razu się cofnął, jakby trafił na niewidzialną ścianę.
  - Nie mogę wejść! Ale jak...?
  - Magia- podpowiedział Legolas.
  Z tyłu rozległ się głośny śmiech, a w stronę bariery pomknęła strzała Galadhrimów. Przeleciała przez nią i złapałam ją tuż przed moją twarzą.
  - Co to ma znaczyć?- udałam oburzoną.- Kto ma tak straszny gust, by celować we mnie zamiast w Legolasa?
  Po ciszy, jaka zapadła, rozpoznałam śmiałka.
  - Hmm...- zamyśliłam się.- No tak, oczywiście: Arien!
  Wtedy pojawił się ten czarnowłosy elf, co w lesie. Miał zielone oczy i taki sam, zielono-srebrny strój.
  Wyminął drużynę i przeszedł przez pole ochronne, jakby wogóle go nie było.
  - Bardzo zabawne- odciął się.- Ha, ha. Ale się uśmiałem.
  Na to tylko przewróciłam oczami.
  - Nie przedstawisz mi swojego towarzysza, Livien?
  - Oto Legolas Thranduilion, syn władcy Leśnego Królestwa- Arien ukłonił się nisko.
  - To zaszczyt cię poznać, książę- zaskoczył mnie.
  Musiał na nim zrobić naprawdę dobre wrażenie, bo ten elf był bardziej dumny niż sam Thorin Dębowa Tarcza.
  - Nie musisz mi się kłaniać- zaprotestował Legolas.
  - A to jest Arien- dokończyłam.- Mój najlepszy przyjaciel, z którym znam się od wielu lat.
  Gdyby nie przybycie Haldira, pewnie oceniali by się przez wiele godzin.
  - Pani, Lady Galadriela i Lord Celeborn zapraszają was na ucztę. Ciebie też, Arienie- zerknął na niego znacząco.
  Zmarszczyłam brwi. Dopiero zauważyłam porę dnia.
  - Oczywiście. Dziękuję, Haldirze- skinęłam głową.
  Wyprowadziłam ich z tajnej jaskini.

Livien i Drużyna PierścieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz