Rozdział 5

1K 69 4
                                    

  Po schodach zeszli do nas władcy Lorien.
  - Dziewięciu, choć z Rivendell wyszli w dziesięciu- zaczął Celeborn.- Mówcie, gdzie jest Gandalf, bowiem pragnę z nim porozmawiać.
  - Nie sięga go mój wzrok- powiedziała Galadriela.- Pochłonął go cień.
  - I cień i płomień- wtrącił Legolas.- Balrog, sługa Morgotha.
  - Zguba Durina, najstraszniejszy wróg elfów, zaraz po tym, który przebywa w Czarnej Wieży- dodałam.- Mithrandir wróci, lecz będzie nosił biel, a nie szarość.
  - Jak ty się wydostałaś?- zapytał podejrzliwie Boromir.
  - Właśnie- potwierdził Sam.- Wszyscy chcielibyśmy wiedzieć.
  - Już mówiłam, pomogła mi przyjaciółka.
  - Mogłabyś nam to wytłumaczyć?- poprosił Frodo.
  Spojrzałam na Galadriel, która skinęła głową.
  - Odpocznijcie- zaproponowała.- Zrzućcie troski z serc. Haldir was zaprowadzi. Gdybyście czegoś potrzebowali, dajcie mu znać.
  Pożegnaliśmy się i wkrótce dotarliśmy na miejsce.
  - Haldirze, poczekaj!- zatrzymałam strażnika, który już chciał odejść.- Gdzie mogę znaleźć Ariena?
  - W pałacu, często tam trenuje.
  - Dziękuję- ruszyłam we wskazanym kierunku, po czym zawróciłam.- Muszę odpocząć.
  Pod drzewem czekała na mnie cała drużyna.
  - Co oni robią?
  - Opłakują Gandalfa.
  - Co o nim mówią?
  - Nie mam serca, żeby wam to powiedzieć. Wasz żal jest jeszcze zbyt świeży.
  - On wróci- wszyscy zwrócili na mnie uwagę.- Już niedługo, nie martwcie się.
  - Livien...
  - Jutro, Gondorczyku- warknęłam.- Jestem zmęczona.
  - I co z tego?!!- parsknął, tym samym mnie budząc.
  - Co z tego?- powtórzyłam spokojnie.- Posłuchaj mnie uważnie, Boromirze, synu Denethora: nigdy nie stawiaj się ponad elfami, a już na pewno nie ponad mną, bo źle to się dla ciebie skończy, śmiertelniku. Dobranoc!
  - Dobranoc, Livien!- odpowiedzieli Gimli, Aragorn i Legolas.
  Hobbici zasnęli wcześniej niż ja.
  Uśmiechnęłam się i zapadłam w sen.

Livien i Drużyna PierścieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz