32. Tak jak dawniej.

6.7K 306 14
                                    

Zaczynamy maraton :-).

Rozdziały będą pojawiać się średnio co pół godziny. Nie wiem, ile rozdziałów uda mi się dzisiaj dodać, bo piszę na bieżąco, więc nic nie obiecuję :-P.


_______________________________________________________


- Co w ciebie wstąpiło, żeby go bić ? – zapytałam szeptem, oglądając jego twarz. Miał rozciętą wargę i podbite oko, ale poza tym nic mu nie było. Pomijam fakt, że kłykcie jego dłoni były obite do krwi i podpuchnięte.

- Należało mu się i tyle. – burknął mój mąż – Gdyby się do ciebie nie przystawiał, nie oberwałby.

Westchnęłam i pokręciłam tylko głową z niemocy. Namoczyłam ręcznik w zimnej wodzie i delikatnie zaczęłam obmywać mu twarz. Syknął parę razy z bólu, ale ja nie zwracałam na to uwagi.

- Teraz mi wierzysz, że nic mnie z nim nigdy nie łączyło ? – zapytałam, patrząc mu w oczy.

Widziałam, że się zmieszał, po czym powiedział:

- Tak, przepraszam. Nie wiem, co we mnie wstąpiło.

Westchnęłam i zapytałam:

- Ile razy masz zamiar mnie przepraszać, co ? Co chwilę są między nami jakieś spięcia i niedopowiedzenia. Ja po prostu jestem tym wszystkim już zmęczona.

Nate wziął głębszy oddech, po czym wyciągnął do mnie ręce. Podeszłam powoli i mężczyzna objął mnie w pasie i przytulił się do mojego brzucha jak dziecko.

- Kocham cię, Mel. – powiedział cicho – I boję się, że w końcu ode mnie odejdziesz. Zaczynam już świrować.

- Więc przestań. – wzięłam jego twarz w dłonie i zmusiłam, by spojrzał mi w oczy – Już tyle razy mówiłam ci, że cię kocham i nie ma dla mnie innego mężczyzny. Ty i Alice jesteście dla mnie najważniejsi. Tego, co mamy nie zamieniłabym na nic innego w świecie.

Nathan milczał przez chwilę, po czym wstał i pocałował mnie mocno. Zarzuciłam mu ręce na szyję, przybliżając się do niego jeszcze bardziej. Mój mąż miał jednak inne plany – złapał mnie mocno za uda i podniósł do góry, zmuszając bym objęła go nogami w pasie.

Powoli zaczynaliśmy wycofywać się z łazienki, gdy uświadomiliśmy sobie, że nie jesteśmy u siebie w domu.

Nate niechętnie odstawił mnie na ziemię, po czym westchnął i przejechał ręką po twarzy.

Pogłaskałam go po policzku i uśmiechnęłam się do niego pocieszająco.

Mi też nie było łatwo.

Brakowało mi tego. Brakowało mi naszych pocałunków, dotyku jego dłoni. Brakowało mi mojego męża.

- Wracamy jeszcze na wesele ? – zapytałam, łapiąc oddech.

- Chyba nie mam na to ochoty. – powiedział Nate – Jeszcze zobaczę Marka i znowu mu przyłożę.

- No tak. – przyznałam mu rację – Lepiej tego uniknąć. – po chwili wpadł mi do głowy pewien pomysł – Moi rodzice obiecali zająć się Alice do rana, może to wykorzystamy ? Będzie tak, jak kiedyś.

- Jestem za. – mężczyzna puścił do mnie oczko i złapał za rękę, wyciągając z łazienki.


********


Od godziny spacerowaliśmy ulicami Jacksonville. Może to nie było najmądrzejsze – w końcu był środek nocy – ale wiedziałam, że przy Nacie jestem bezpieczna i nic mi nie grozi.

- Dawno nie mieliśmy takiego wieczoru. – powiedział nagle mój mąż.

- Rzeczywiście. – zaśmiałam się – Albo jest Alice, albo ciągle się kłócimy. Muszę podziękować moim rodzicom.

- Ja też. – rzucił Nate.

Nagle przypomniałam sobie o czymś i mój dobry humor diabli wzięli.

- Myślisz, że Mark rzeczywiście będzie się mścić ? – spytałam.

- Nie wiem. – westchnął mężczyzna – Mam nadzieję, że nie. Już i tak mieliśmy wystarczająco dużo problemów.

Pokiwałam tylko głową w zamyśleniu i nic więcej nie powiedziałam.



Gdy wróciliśmy do domu moich rodziców już świtało. Nie wiem, jak długo chodziliśmy bez celu, ale w ogóle nie odczuwałam zmęczenia.

Przeciwnie – czułam, że mogę latać. Między mną a Nate'em w końcu wszystko było tak, jak być powinno.

- I jak wesele ? – usłyszałam jak tylko przekroczyliśmy próg domu. Tak się przestraszyłam, że aż podskoczyłam.

- A co ty robisz na nogach tak wcześnie mamo ? – zdziwiłam się – Jest dopiero piąta rano.

- Alice dawała w nocy do wiwatu. – wyjaśniła kobieta – Zasnęła dopiero po trzeciej. A wtedy to mi się odechciało spać, więc postanowiłam, że wstanę.

Coś o tym wiedziałam. Z mojej córki było niezłe ziółko. Ja i Nate zdążyliśmy się do tego przyzwyczaić, ale moi rodzice nie. W końcu co się dziwić – widzieli ją dopiero pierwszy raz w życiu, nie wiedzą jeszcze, do czego zdolna jest ich wnuczka.

- Więc jak wesele ? – ciągnęła moja mama.

- Wyszliśmy po jakimś czasie. – wyjaśniłam, nie całkiem mijając się z prawdą. Nie chciałam mówić mamie o Marku, ani o tym co zaszło między nim a moim mężem. Dołożyłabym jej tylko niepotrzebnych zmartwień. – Chcieliśmy spędzić trochę czasu sam na sam, jak kiedyś.

- To zrozumiałe. – odpowiedziała moja rodzicielka, kiwając ze zrozumieniem głową – Gdy pojawia się dziecko, nic nie jest już takie, jak kiedyś. No nic, chcecie się położyć czy przygotować wam coś do jedzenia ?

Wymieniliśmy z Nate'em spojrzenia, po czym stwierdziłam:

- Chyba wolimy coś zjeść. Znając życie, jak tylko się położymy to nasza córka się obudzi. Lepiej będzie, jeśli zostaniemy przytomni. – zaśmiałam się pod koniec.

- W takim razie chodźcie do kuchni. - zachęciła nas kobieta, a my posłusznie poszliśmy za nią.



________________________________________


Co myślicie ? Czy Nate i Melanie rzeczywiście wyjaśnili sobie wszystko i będzie między nimi dobrze ?

Piszcie w komentarzach i gwiazdkujcie ;-).


Wróć do mnie (cz.III ,,Uratuj mnie")Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz