Piętnaście minut później zjawiła się moja mama.
- Naprawdę, nie musiałaś przychodzić. – powiedziałam, wstając.
- Oj, uspokój się ! – ofuknęła mnie – Nie będziesz tego sama dźwigać. Koniec, kropka.
- Dobrze już, dobrze. – powiedziałam ugodowo – To w takim razie ty weź tą cięższą, a ja wezmę tę.
- Ok. – zgodziła się moja rodzicielka i razem ruszyłyśmy w kierunku domu – A jak z tobą i Nate'em ?
- Jest... - zawiesiłam głos, szukając odpowiedniego słowa – dziwnie. Jesteśmy razem, a jednak osobno. To mnie zaczyna dobijać.
- Mogę się tylko domyślać, jak ci teraz ciężko. – spojrzała na mnie współczująco – Nie dość, że dziecko w drodze, to jeszcze jego amnezja.
- Lekko nie jest. – zgodziłam się z nią – Ale cały czas łudzę się, że pamięć wróci Nate'owi prędzej, aniżeli później.
- Nie martw się, będzie dobrze. – uśmiechnęła się do mnie.
- Mam nadzieję. – szepnęłam.
- Jestem ! – krzyknęłam, wchodząc do domu. Po chwili z salonu, podpierając się na kulach, wyłonił się mój mąż. – Przyprowadziłam moją mamę.
- Dzień dobry. – powiedział Nate, a moja mama mu odpowiedziała.
- Co porabiałeś jak mnie nie było ? – zaciekawiłam się, odstawiając torby na szafkę w kuchni.
- Oglądałem nasze zdjęcia i film z wesela, starając sobie coś przypomnieć, ale jak na razie nic to nie daje. – wyjaśnił sfrustrowany.
Muszę przyznać, że ja też jestem zawiedziona. Ale z drugiej strony nie można oczekiwać cudów. Nate dopiero sześć dni temu wybudził się ze śpiączki, a wczoraj wyszedł ze szpitala. Wszystko nie wróci do normy ot tak. Na to potrzeba czasu. I dużo cierpliwości.
- Lepiej powiedz, jak zakupy ? – zmienił temat – Teraz mam wyrzuty sumienia, że z tobą nie poszedłem.
- Taa, na wiele byś się przydał. – prychnęłam i spojrzałam znacząco na jego nogę w gipsie – Poza tym, moja mama mi pomogła. We dwie dałyśmy sobie radę.
- To dobrze. – uśmiechnął się z ulgą – Pomóc wam coś w kuchni ?
- Nie, nie trzeba. – wtrąciła moja mama – Ja przygotuję obiad, a wy idźcie do pokoju, spędźcie trochę czasu razem.
Poczułam, że się rumienię. Naprawdę, moja mama wiedziała, jak wpędzić mnie w zażenowanie.
- No chodź. – Nate wyciągnął do mnie rękę zachęcająco, a ja po chwili wahania ją ujęłam – Matki trzeba słuchać. – puścił do mnie oczko.
Przez chwilę miałam wrażenie, jakby wszystko było tak jak dawniej. Przez chwilę.
********
Minęły dwa tygodnie. Obecnie byłam na początku ósmego miesiąca ciąży i poród zbliżał się wielkimi krokami.
Między mną a Nate'em niewiele się zmieniło. Wręcz przeciwnie – o ile w ogóle to możliwe, jeszcze bardziej się od siebie oddaliliśmy.
Tak, jak na początku oglądaliśmy razem dużo zdjęć i opowiadałam mu o jego życiu, tak teraz tego nie robiliśmy. Mam wrażenie, że Nate zaczyna się poddawać. Że traci nadzieję na odzyskanie pamięci.
Mówiąc szczerze, ja jestem o krok od wpadnięcia w depresję. Na nic nie mam siły ani ochoty. Czuję się pusta w środku.
Na domiar złego, Mark nie daje mi spokoju. Pisze do mnie ciągle SMS – y, namawiając to na kawę, to na spacer, albo na wyjście do kina. Oczywiście za każdym razem mu odmawiam, ale jak na złość, do niego nie dociera, że jestem mężatką i niedługo spodziewam się dziecka.
Nie chcę mówić o tym Dylanowi, bo zaraz mu się włączy tryb opiekuńczego, starszego brata, a tego chcę uniknąć.
- Masz ochotę na spacer ? – zapytał Nate, wchodząc do mojego pokoju. Było niedzielne popołudnie i z nudów leżałam na łóżku, gapiąc się przed siebie.
- Jasne. – odparłam, siadając – Daj mi chwilę. Tylko się przebiorę i możemy iść.
- Okej, to poczekam w korytarzu. – rzucił i już go nie było.
Westchnęłam i wstałam z łóżka. Tak było między nami od tygodnia. Zachowywaliśmy się wobec siebie uprzejmie i na tym się kończyło.
Nawet gdy gdzieś razem wychodziliśmy, co nawiasem mówiąc rzadko się zdarzało, Nate zawsze zachowywał wobec mnie chłodny dystans. Traktował mnie jak znajomą, nie jak żonę.
Do tej pory łudziłam się, że on będzie się bardziej starał. Że nawet jeśli pamięć nie będzie mu wracać, on będzie chciał się do mnie zbliżyć.
Jak widać przeliczyłam się.
Przebrałam się w luźne, lniane spodnie i biały T – shirt, po czym wzięłam torebkę i zeszłam na dół do Nathana.
- Możemy iść. – rzuciłam.
Nate pokiwał tylko głową i otworzył drzwi, przepuszczając mnie w przejściu.
Z początku szliśmy w ciszy, ale po chwili mój mąż zaczął:
- Posłuchaj, przemyślałem sobie wiele spraw i myślę, że przynajmniej na razie powinienem się wyprowadzić.
Z wrażenia aż stanęłam. On chyba nie mówi poważnie.
- Że co proszę ? – zapytałam z niedowierzaniem.
- To co słyszysz. – westchnął – Mel, dobrze wiem, jak jest teraz między nami. Ty oczekujesz, że wróci mi pamięć i znowu będziemy normalnym małżeństwem, a ja się wkurzam, bo chcę sobie wszystko przypomnieć, ale nie potrafię. Dlatego myślę, że powinniśmy od siebie odpocząć.
- Odpocząć ? – błagam, niech ktoś mi powie, że to jest jakiś okrutny żart – To po to był ten spacer ? Żeby powiedzieć mi, że się poddajesz i odchodzisz ?
- Ja wcale nie odchodzę. – przeczesał palcami włosy, sfrustrowany – Po prostu...potrzebna nam przerwa i tyle.
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Po tym wszystkim, on mnie ot tak zostawia ? Popatrzyłam na niego, czując, że w oczach zbierają mi się łzy. Czym prędzej zamrugałam kilka razy, żeby je odgonić. Nie rozpłaczę się przed nim, nie pokażę mu, jak mnie to boli. Teraz muszę być silna – dla mnie i dla mojej córki. Bo mężczyzna mojego życia, którego kocham ponad wszystko właśnie stwierdził, że potrzebuje przerwy i że odchodzi.
Odwróciłam się i na tyle szybko, na ile byłam w stanie, zaczęłam oddalać się od niego. Słyszałam, że za mną woła, ale nie reagowałam. Chce odejść, proszę bardzo. Droga wolna. Moje prośby i błagania i tak nie miałyby sensu, bo on podjął już decyzję.
CZYTASZ
Wróć do mnie (cz.III ,,Uratuj mnie")
RomanceMelanie jest w siódmym miesiącu ciąży i razem z Nate'em nie mogą doczekać się narodzin ich dziecka. Jednak, jak to w ich życiu, bez kłopotów się nie obędzie... Czy i tym razem uda im się wyjść z opresji cało ? Czy ich związek przetrwa kolejną próbę...