30. Chorobliwa zazdrość.

6.7K 328 20
                                    

Nie wierzyłam, w to co słyszę. Jak on może mnie podejrzewać o coś takiego ?!

- Że co proszę ?! – spytałam z niedowierzaniem, gdy ustąpił pierwszy szok.

- To co słyszysz. – wyjaśnił – Czy coś jest między wami ?

- Czy ty jesteś nienormalny ?! – wybuchłam – Jak w ogóle możesz mnie pytać o coś takiego ? Dobrze wiesz, że cię kocham i ani mi w głowie romanse !

- Widziałem jak on na ciebie patrzy ! – krzyknął – Nie wciskaj mi kitu, że nic między wami nie zaszło, skoro widzę, że jest inaczej. W końcu od ciebie odszedłem, może szukałaś pocieszenia w ramionach innego i on się napatoczył ?!

Poczułam, że w moich oczach zbierają się łzy. Szybko zamrugałam.  Nie rozpłaczę się przed nim. Wiem, że Nate jest chorobliwie zazdrosny i zaborczy, ale to już przesada ! Niedługo dojdzie do tego, że nie będę mogła nawet spojrzeć na innego faceta, bo on będzie mnie zaraz podejrzewał o romans z nim.

- Wierz sobie w co chcesz. – syknęłam, podchodząc do niego – Ale ja na pewno nie będę czuła się winna, bo nie zrobiłam nic złego. Mam po prostu dość. Dość ciebie i twojej chorej zazdrości. Myślałam, że ostatnio wyjaśniliśmy sobie wszystko, ale jak widać, myliłam się. Nawet nie próbuj pokazywać mi się na oczy.

Gdy to powiedziałam, wyminęłam go i wyszłam z sypialni, trzaskając drzwiami.

Nim się zorientowałam, Mary tuliła mnie do siebie.

- Ciiii, słyszałam wszystko. – wyszeptała mi do ucha, przyciskając mnie mocno do siebie – Mój brat to skończony idiota. Tym razem przegiął na całej linii.

- Jak on mógł ?! – zapytałam, pozwalając łzom wreszcie popłynąć – Jak on może mnie w ogóle podejrzewać o coś takiego ?!

- Nie wiem, co w niego wstąpiło. – wyjaśniła, ciągnąc mnie w stronę łazienki – Nigdy taki nie był.

- Ja już nie mam siły. – szepnęłam, siadając na brzegu wanny – Od wypadku ciągle coś jest nie tak. Co chwilę się o coś kłócimy. Ja tak nie chcę.

- To normalne w małżeństwie. – powiedziała Mary, głaszcząc mnie po ramieniu.

- Nie opowiadaj mi takich bzdur ! – zaśmiałam się niewesoło – Jeśli tak ma od teraz wyglądać moje życie z Nate'em, to ja się na to nie piszę.

- Co chcesz przez to powiedzieć ? – zapytała Mary, nie rozumiejąc.

- Że jeśli on się nie zmieni, to koniec z nami. – odparłam, śmiertelnie poważna.


********


Razem z Mary dokończyłyśmy przygotowywać się do ślubu Jake'a.

Moja przyjaciółka nijak nie skomentowała tego, co powiedziałam o Nacie i o mnie. Z jednej strony byłam jej za to wdzięczna, a z drugiej chciałam poznać jej opinię.

Wiem, że była rozdarta – ja byłam jej przyjaciółką, ale Nate to jej brat. Ciężko jej opowiedzieć się po którejś ze stron.

- Jesteście gotowe ? – zapytała moja mama, wchodząc do sypialni.

- Tak, możemy się zbierać. – odpowiedziałam, posyłając jej wymuszony uśmiech. Nikt poza Mary nie wie o scenie, którą urządził mi Nate. Nie chcę martwić ani moich rodziców ani Dylana, szczególnie dzisiaj.

Wyszliśmy na zewnątrz i zobaczyłam, że przy jednym samochodzie stoi Dylan z Alice na rękach, a przy drugim Nate.

- Mogę jechać z wami ? – poprosiłam mojego brata.

Mężczyzna spojrzał na mnie dziwnie, czując, że coś stało się pomiędzy mną i Nathanem, ale nijak tego nie skomentował, za co byłam mu wdzięczna.

- Jasne, że tak. – powiedział, uśmiechając się do mnie.

- Dzięki. – rzuciłam z wdzięcznością.

Już miałam wsiadać do auta i włożyć małą do fotelika, gdy zatrzymał mnie głos mamy.

- Skarbie, razem z ojcem postanowiliśmy, że po ślubie w kościele wrócimy do domu i zajmiemy się Alice, żebyście ty i Nate mogli spędzić miło czas na weselu. – ogłosiła.

- Jesteście pewni ? – zapytałam z powątpieniem – Na pewno nie chcecie iść na przyjęcie ?

- Nie. – zaśmiała się moja mama – Robimy się na to za starzy. Z miłą chęcią zamiast zabawy zajmiemy się naszą wnuczką. Ona daje nam dużo radości. Poza tym jutro wieczorem wyjedziecie i nie wiem, kiedy znowu was zobaczymy. Każda minuta jest cenna. – wyjaśniła.

- No dobrze. – przytuliłam ją – W takim razie dziękuję wam.

- Nie ma sprawy. – mama puściła do mnie oczko i oddaliła się.

Dwadzieścia minut później byliśmy pod kościołem. Większość gości już była na miejscu.

Razem z Dylanem, Mary i Alice na rękach weszliśmy do środka.

- Co wydarzyło się między tobą a Nathanem ? – wyszeptał mi brat do ucha, gdy usiedliśmy już w ławce w kościele.

- Pamiętasz tego Marka z wcześniej ? – zapytałam, a gdy Dy pokiwał głową, kontynuowałam – Gdy Nate mnie zostawił Kate i Mary wpadły na pomysł, żebym umówiła się z nim na kolacje, a one miały doprowadzić do tego, by mój mąż nas razem zobaczył. Nasz plan się powiódł. Ale gdy Nate zobaczył go dzisiaj w domu Kristen zwariował. Zaczął mnie wypytywać, czy coś mnie z nim łączy, a gdy zaprzeczyłam, powiedział żebym nie kłamała, bo widzi jak on na mnie patrzy. Ubzdurał sobie, że gdy on mnie zostawił, szukałam pocieszenia w ramionach innego i Mark się napatoczył.

Dylan popatrzył na mnie z niedowierzaniem.

- Czy on zwariował ?! – wyszeptał – Przecież ślepy zauważy, że świata poza nim nie widzisz !

- Jak widać, on ma wątpliwości. – stwierdziłam.

- Może pójdę z nim porozmawiać ? – zaproponował Dylan – Wyjaśnię mu, że...

- Dy, nie. – przerwałam mu – Nie będę się przed nim tłumaczyć. Nie zrobiłam nic złego, nie mam podstaw by czuć się winna. Nie wystawię pierwsza ręki na zgodę. Albo on pójdzie po rozum do głowy, albo czarno widzę naszą przyszłość.

- Anie, nie mów tak. – poprosił – Nate w końcu pojmie, co zrobił i cię przeprosi.

- Po raz kolejny. – stwierdziłam zgryźliwie.

- Co zrobisz, mój przyjaciel to idiota. – rzucił mój brat, a ja mimowolnie roześmiałam się.



________________________________________________



Co do maratonu w piątek, proponuję, by zaczął się około godziny 20, co Wy na to ? :-)


Piszcie w komentarzach i gwiazdkujcie ;-).


Wróć do mnie (cz.III ,,Uratuj mnie")Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz