2. POGORSZONE WYNIKI I IMPREZA

1.6K 34 4
                                    

SAM : 

Od 20 minut siedzę w poczekalni oczekując na wejście do gabinetu. Jak mogłam się spodziewać bo kolejnych pięciu minutach z gabinetu Andrew'a wyszedł facet jednocześnie dając mi znak, żebym weszła do środka. W  środku od kąt byłam pierwszy raz nic się nie zmieniło ciągle były przeraźliwie białe ściany i pełno dokumentacji medycznej, w której zawarte były wyroki zrzucone na ludzi przez los. Dłużej się nie ociągając usiadłam na przeciwko mojego lekarza prowadzącego, który teraz zajęty był uzupełnianiem karty. Andrew Miller był młodym lekarzem zaledwie dwa miesiące temu skończył 30 lat, był średniego wzrostu szatynem, z którym spotykałam przynajmniej raz w miesiącu. 

Po minucie mężczyzna jak by przypomniał sobie o tym, że siedzę na przeciwko niego, spojrzał na mnie i wziął w rękę kartkę z zapewne moimi wynikami.

-Miałaś robione dzisiaj badania ?-to było już standardowe pytanie i czynność jaką wykonywałam po przyjściu do kliniki onkologicznej, dlatego lekko skinęłam głową- to dobrze- dodał znając moją upartość do ich wykonywania- z tego co widzę poprzednie twoje wyniki pogorszyły się-czułam, że robi mi się słabo i to nie z powodu choroby a uzyskanych informacji.

- Co teraz ?-jedyne na co było mnie stać to pytanie słabym głosem, lekarz spojrzał na mnie jak bym miała znowu rozpaść się- przeszczep, na który nie ma szans ?- co jakiś czas zdarzają się osoby z dobrym szpikiem, jednak się rozmyślali.

- Jak na razie nadal trzeba dalej szukać dawcy-mimo, że był przyzwyczajony do przekazywania takich informacji, jak kiedyś mi powiedział nadal ciężko mu to robić- a teraz jedyne co mogę zrobić to zapisać i przyjdź za dwa tygodnie na wizytę - dając mi receptę i nieme zezwolenie na opuszczenie gabinetu. 

Nie zamierzałam dłużej tam zostawać to co usłyszałam wystarczyło mi na długo. Teraz znowu zamieniłam się w bezradną dziewczynę, którą byłam półtora roku temu. Jednak tym razem czułam się znacznie gorzej, jednocześnie zauważając, że coraz częściej myślę o śmierci, białaczce, a przede wszystkim o tym by komuś powiedzieć prawdę. Bałam się tego i czułam wewnętrzną blokadę bo wiedziałam, że znalazł by się ktoś taki jak mój brat, czyli student medycyny by rzucić wszystko i przyjechać do mnie i pomóc mi. Gdy doszłam do domu usłyszałam dzwonek mojego telefonu i gdy spojrzałam na wyświetlacz zauważyłam zdjęcie i imię mojego brata.

- Hej Matt'y, co tam ?- zawsze się do niego tak odzywałam gdy byłam szczęśliwa, tym razem też musiałam tak zrobić. Nie mogłam pozwolić by spostrzegł, że coś jest nie tak.

- Część siostrzyczko tak dzwonie skontrolować cię gdzie jesteś, jak nie ma cię w szkole- mogłam się domyśleć, że dostał telefon ze szkoły .

- Zaspałam i obudziłam się o  12 a lekcję kończyłam dwie godziny później .-wiedziałam, że jutro nie będę miała siły na iście do szkoły. Byłam na to za słaba psychicznie.

- Dobra-wchodziłam już do domu, odkładając kurtkę na wieszak - opowiadaj starszemu bratu co tam u ciebie - siadając na kanapie w salonie opowiadałam bratu co się działo przez te kilka dni gdy nie gadaliśmy, jednak z wiadomego powodu musiałam pominąć pewne kwestie, bo założę się, że gdyby usłyszał o mojej chorobie postawiłby na nogi całe lotnisko tylko po to, aby przylecieć do mnie jak najszybciej.  

- Sammy może przyjechałabyś do mnie na tydzień, za tydzień masz przerwę wiosenną, więc nie zawalisz szkoły, a my się zobaczymy nie tylko na monitorze- od zawsze wiedziałam, że mój brat oprócz kilku znajomych nie ma nikogo w Londynie, a jednocześnie chciałam się oderwać od Sydney choć na kilka dni. Jednocześnie spędzając czas z bratem.

- A co z twoją uczelnią ?- nie mogłam postąpić zbyt pochopnie i myśleć tylko o sobie.

- Nie martw się o to- mogłam to przewidzieć- nie zawalę studiów, za bardzo mi na nich zależy 

MYSTERYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz