SAM:
Zostało już tylko dwa dni.
Z dwa dni dowiem się czy będę miała dawce.
Cholernie się boje ale wiem, że nie mogę się poddać. Muszę walczyć by choroba i przeszłość nie pokonały mnie.
Od samego rana miałam podawane leki i kroplówki więc ciężko było ruszyć się z tego nie wygodnego szpitalnego łóżka. Miałam ogromny bałagan w głowie a siedzenie w jednym miejscu nie bardzo pomagało, miałam ochotę teraz pobiegać choć od dawna tego nie robiłam. Chciałam zapomnieć o tym, że umieram i o przeszłości jednak wiedziałam, że nie da się o żadnym zapomnieć. Przeszłość zawsze wracała i codziennie o niej myślałam a o chorobie nie da się zapomnieć zawsze będzie coś co o niej przypomni.
- Hej- nie zauważyłam nawet jak dziewczyny weszły do mojej sali- co tam ?
- Hej- starałam się wymusić uśmiech choć było trudno- codziennie to samo i mam nadzieję, że niedługo to się skończy- dodałam z już szczerszym uśmiechem. Obojętnie w jaki sposób skończy byleby jak najprędzej.
- Naprawili już awarie w laboratorium- wiedziałam co to oznacza- juro już będą wyniki-chciałam by ktoś z nich mógłby być dawcą.
- Więc to już jutro- powiedziałam głucho.
- Dokładnie i mamy nadzieję, że ktoś będzie mógł uratować ci życie- Izzy starała się trzymać choć wiem, że ja przypominam jej o tym koszmarze kiedy siedziała przy łóżku brata.
- Dziewczyny mogę mieć do was prośbę ?- musiałam to zrobić, musiałam wiedzieć dlaczego wrócił.
- Pewnie, że tak- potwierdziły wszystkie trzy.
- Zorganizujcie mi spotkanie z Joe- były zdziwione- muszę wiedzieć dlaczego wrócił
- Rozumiem- Izzy spojrzała na mnie jak by zrozumiała ostatnią niemą prośbę - ale nikt nie może o tym wiedzieć- uniosła brew a ja uśmiechnęłam się i potwierdziłam- w takim razie gdzie możemy go znaleźć ?
- Prawdopodobnie w klubie Home- nie byłam jednak pewna czy nadal tam przesiaduje- a jak nie to zapytajcie o barmana Kiera- więcej już nie rozmawiałyśmy na ten temat.
Może nie potrzebnie chce tego spotkania ale muszę wiedzieć dlaczego tak nagle teraz wrócił. Od początku nurtuje mnie jedno pytanie DLACZEGO ?
Nie miał by chyba powodu by znów mieszać w moim życiu. Przynajmniej miałam taką nadzieję.Nie chciałam ponownie wracać myślami do przeszłości, już wystarczająco dużo czasu na to poświęcam w dzień i w nocy.
- Dobra będę pamięt- Kate nie dokończyła bo Matt wszedł do mojej sali.
- A co wy tutaj spiskujecie ?-przyglądał nam się przez dłuższą chwilę- dobra nie ważne- uff odpuścił i tym razem z uśmiechem- już są wyniki
- Jak ? - byłam zdziwiona- Przecież miały być jutro
- A to nie lepiej, że są dzisiaj ?-niech się już zamknie z tymi mądrościami tylko mówi.
- Więc ?- coraz bardziej byłam niecierpliwa.
- JEST DAWCA- tak myślałam, najwyżej to tylko ja.
- Chwila co ?- czy ja coś pomyliłam czy usłyszałam to co chciałam usłyszeć ?
- Jest dawca mała- powiedział już spokojniej, za to zgniatał mnie w swoich ramionach.
- Kto ?
- Nick- czułam, że koszulka robi mi się mokra. Spojrzałam na twarz brata Płakał. On ten, który zawsze starał się być twardy płakał bo jego siostra będzie żyła- będziesz żyła- wyszeptał mi do ucha.
- Kiedy będzie przeszczep ?- musiałam jeszcze spotkać się z Joe przed przeszczepem. Nigdy nie wiadomo co może się stać.
Miałam tylko nadzieję, że przeszczep się uda i nie przestraszę się prawdy, którą może mi powiedzieć ten chuj..
CZYTASZ
MYSTERY
Genç KurguTo było trudne. Ukrywanie przed wszystkimi prawdy stawało się coraz cięższe i nie do zniesienia. Każdy człowiek ma jakiejś granice, a moje zostały już dawno przekroczone, nie nie mam zamiaru odebrać sobie życia, los sam mi zabierze przyjemność byci...