15. ODWIEDZINY. NIESPODZIANKA.

931 23 1
                                    

                                                                            SAM:

Gdy wyjaśniłam chłopakom dlaczego ukrywałam prawdę o chorobie i przeprosiłam ich za to można powiedzieć, że wszystko wróciło do normy, względnej. Teraz może być tylko gorzej. Dawcy jak nie było tak nie ma, a chemia nie wiadomo jakie przynosi skutki oprócz pierwszych wypadających włosów i mdłości. 

Dzisiejszy dzień miał nie wile różnić się od poprzednich. Miałam przerwę w chemii, lekarze nie chcieli zbyt obciążać nią mojego organizmu. Mija właśnie kolejny dzień, a ja jestem coraz bliżej śmierci chyba jestem już do tej myśli, że mój czas kończy się powolutku. 

Ile mogę walczyć ? Mój organizm sam się kiedyś podda, a lekarze i chemia robią moim najbliższym zbędną nadzieję. Jak miał by być dawca to już by był, a jego wciąż nie ma i nie zapowiada się by był. Koło godziny 12.00 jak zwykle dostaliśmy obiad ja chyba wolałam tego nie jeść. Chwilę później przyszedł Andrew.

- Jak się czujesz ?

- A jakie mam wyniki ?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

- Słabe- odpowiedział nie chętnie lekarz.

- No właśnie to jak ja mogę się czuć- spojrzałam na niego- wyniki coraz gorsze ja z każdą chemią czuje się jak by przejechał po mnie walec z dodatkowym obciążeniem 

- Wiem, że jest źle- popatrzył w moją kartę- ale zrobię wszystko byś przeżyła i się  nie poddam- wstał z taboretu kierując się w stronę drzwi gdy miał wychodzić odwrócił się jeszcze i dodał- masz gości- nie byłam pewna o kogo mu chodzi raczej chłopaków by nie zapowiadał bo byli już u mnie i nikt ich jakoś specjalnie nie zapowiadał, byłam więc zdziwiona gdy do mojej pojedynczej sali weszły cztery osoby, których spodziewałam się już nie widzieć bo moja śmierć mogła by to uniemożliwić.

- Amber, Izzy, Nick, Kate - byłam zaskoczona ich obecnością- co wy tutaj robicie ?

- Chcesz się przekręcić na tamten świat, a nas ma przy tym  nie być - Nick próbował zażartować ale widziałam po jego oczach, że nie miał na to ochoty- jesteśmy już od wczoraj 

- Miło was widzieć - powiedziałam szczerze- brakowało mi was trochę 

- No oczywiście wiewióro- jak zwykle.

- Nick a gdzie zgubiłeś swoje IQ ?- dziewczyny tylko przewróciły oczami.

- Tam gdzie ty swój wzrost

- Ahh czyli nigdy go nie miałeś ?- nie mogłam się powstrzymać.

- Dobra spokój- Kate widocznie miała dość naszej rozmowy, albo miała coś ważnego do powodzenia ?-  dzisiaj rano mieliśmy robione badania wyniki mają być  za tydzień  bo laboratorium jest nieczynne 

- Rozumiem- czułam, że już nic mnie nie uratuje i przeszczepu nie będę mieć- cieszę się, że was jeszcze zobaczę przed..- nie dokończyłam zdania bo cała czwórka popatrzyła na mnie wzrokiem zabójcy- nie patrzcie tak na mnie już jeden wyrok nad sobą mam 

- Weź młoda lepiej już nic nie mów- to prawda Nick- może masz wyrok ale taki od, którego możesz się odwołać bo dawca jeszcze się znajdzie

- Chciała bym- nie miałam zamiaru pokazywać im jak płaczę więc zmieniałam temat-a wy dlaczego nie na uczelni ani w szkole ?

- No wiesz dobrze jest mieć znajomych lekarzy- nie rozumiem ale Izz poprawiła tajemnicze zdanie Kate.

- Mój znajomy lekarz napisał nam wszystkim zwolnienia- powiedziała z uśmiechem chyba już dziewczyna mojego brata- po za tym i tak miałam przyjechać na jakiś czas do Sydney, żeby odwiedzić mojego brata

- Nie wiedziałam, że twój brat tutaj mieszka- byłam zdziwiona.

- Urodziliśmy się tutaj-uśmiechnęła się - moi rodzice i brat zostali a ja przeniosłam się do Londynu-dodała. 

Byłam szczęśliwa widząc te osoby, brakowało mi do szczęścia jeszcze czterech facetów. Choć sama nie wiem dlaczego Liam'a zaliczałam do tego, że mi go brakuje ale byłam pewna, że nie długo wszyscy przyjdą. 

Jednak nie spodziewałam się, że ta osoba jeszcze mnie odwiedzi...

MYSTERYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz