SAM:
Wieczorem przyszedł do mnie Andrew, miał akurat dyżur, z wiadomością, że dzisiaj będę mieć pierwszą chemię. Bałam się jej skutków ale wiedziałam jednocześnie, że nie mam wiele do gadania w tej sprawie jeśli chce walczyć o życie, wiedziałam, że zawsze ponosi się skutki walki. Z tego co pamiętam pielęgniarka ma przyjść z chemią do mnie o 11, dosłownie za 5 minut.
Chciała bym się poddać i powiedzieć prawdę Matt'owi ale jednocześnie walczyć i nie martwić brata by mógł siedzieć teraz na uczelni lub w domu i zakuwać. Kiedyś nie myślałam, że stanę przed takim wyborem powiedzieć prawdę i spokojnie umierać czy nie mówić nic nikomu i walczyć. Problem zawsze polega na tym,że każdy wybór jest zły. Prawda może zranić zaufanie którym zostaliśmy obdarzeni przez bliską osobę a to co wyznamy im może pozostawić po sobie tylko zgliszcza.
Pielęgniarka tak jak spodziewałam się po pięciu minutach stanęła w drzwiach mojej sali z chemią w kroplówce.
- Jak się czujesz ?
- Lepiej- brawo Sam kolejne kłamstwo. Wystarczył wzrok pielęgniarki bym się poprawiła- źle.
- Dzisiaj możesz nie odczuć aż tak bardzo skutków chemii- mówiła podłączając mi do wenflonu- jutro albo w nocy może być gorzej ale gdyby coś wołaj kogoś-odwróciła się wychodząc z małej sali i znikając za białymi drzwiami. Postanowiłam zadzwonić do Matt'a. Długo nie odbierał ale w końcu raczył to zrobić.
- Hej braciszku- starałam się udawać szczęśliwą.
- Co tam młoda ?- powiedział miękko ale po chwili starał się zmienić na groźny głos- czemu wczoraj się nie odezwałaś ?
- Byłam bardzo zmęczona- usłyszałam jakieś głosy po drugiej stronie.
- Przepraszam ale jestem teraz na praktykach i mnie wołają Pa- nie mogłam nawet odpowiedzieć pożegnania po od razu się rozłączył. Nie wiedziałam, że mój brat ma już praktyki w szpitalu. Za mało rozmawiamy. Przeglądając portale społecznościowe nie zauważyłam jak do mojej sali ktoś wszedł. Nie zwracałam uwagi na to kto to jest bo byłam pewna, że pielęgniarka przyszła sprawdzić czy kroplówka z chemią mi się nie skończyła ale gdy nikt nie podchodził podniosłam wzrok zamierając gdy zobaczyłam kto przyszedł. Był to Liam.
- Co ty tutaj robisz ?- byłam wściekła.
- Twój lekarz dzwonił do Matt'a wczoraj -przybliżył się do mojego łóżka-do końca nie chciałem wierzyć w to, że tutaj jesteś
- Matt ?- tylko tyle byłam w stanie powiedzieć.
- Tak, leci właśnie tutaj-cholera- ale wiedział, że będę wcześniej więc wysłał mi SMS bym przyjechał tutaj jak najszybciej i zobaczył co się z tobą dzieje.
- Andrew nic nie powiedział ?- byłam zdziwiona.
- Powiedział Matt'owi tylko tyle, że jesteś w szpitalu- spojrzał na mnie- dlatego mnie nie odebrałaś z lotniska ?
- Andrew miał odebrać mnie z lotniska i przywieźć tutaj od razu na badania ale zemdlałam od razu po wylądowaniu więc dostałam się tutaj karetką i gdy zadzwoniłeś, że będziesz za kilka godzin to już wiedziałam, że będę musiała tutaj zostać i dodatkowo to- wskazałam na kroplówkę z chemią.
- Co to jest ?- spytał- myślałem, że nie jest ci nic poważnego
- Chemia- chłopak zrobił wielkie oczy.
- Jak to ?
- Mam białaczkę- nie byłam wstanie nic więcej powiedzieć więc odwróciłam się do okna- Matt pewnie już o tym wie
- Nie wiem nie chciał mi powiedzieć z jakiego powodu tutaj jesteś - bałam się o tym rozmawiać ale wiedziałam,że nie mam innego wyjścia- wiedziałaś ?
- Od dwóch lat wiem
- Tak długo to ukrywałaś ?- wyglądał na zdumionego- jak twój brat przyszły lekarz nie zorientował się ?
- Sama nie wiem- mówiłam prawdę- zwłaszcza po moim przylocie do Londynu gdy zemdlałam to właśnie wtedy gdy spotkaliśmy się na pasach to właśnie wtedy dowiedziałam się, że się pogorszyło
- Wiedziałem, że musiało się wtedy coś stać
- Kiedy będzie Matt ?- chciałam mieć rozmowę z nim za sobą.
- Wyleciał wczoraj wieczorem- spojrzał na zegarek- nie długo powinien być
- Już jestem- spojrzałam w stronę drzwi i zobaczyłam mojego brata bladego jak ściana za nim.
Wiedziałam, że będzie to ciężka rozmowa.
CZYTASZ
MYSTERY
Fiksi RemajaTo było trudne. Ukrywanie przed wszystkimi prawdy stawało się coraz cięższe i nie do zniesienia. Każdy człowiek ma jakiejś granice, a moje zostały już dawno przekroczone, nie nie mam zamiaru odebrać sobie życia, los sam mi zabierze przyjemność byci...