11. TRUDNE POWROTY. TRUDNE INFORMACJE.

1K 31 1
                                    

SAM:

Stojąc z Matt'em i resztą na lotnisku w mojej głowie była myśl, że mogę ich już nie zobaczyć. Zwłaszcza Matt'a do którego byłam przyklejona od czasu wstania z łóżka a mój brat się nie sprzeciwiał nie wiedząc, że może nasze następne spotkanie będzie bez udziału mojej osoby żywej a jedynie trupa. Żegnając się z nimi czułam, że następnym razem zobaczymy się za późno, dla mnie za późno. Wiedziałam, że każdego dnia od pieprzonych dwóch lat umieram codziennie kawałek po kawałku nic nikomu nie mówiąc.

- Będzie mi was brakowało- powiedziałam żegnając się być może na wieczność.

- Nie mów tak jak byśmy mieli się już nie zobaczyć- Nick jak ja bym chciała was zobaczyć ale śmierć może ze mną wygrać.

- Życie jest pełne niespodzianek- powiedziałam ruszając po tym jak przytuliłam każdego z osobna dodając kilka słów do pożegnania.

Siadając w fotelu włączyłam muzykę ale po usłyszeniu nut od razu zamknęłam oczy i zasnęłam co ostatnio robię raczej z strachem czy się obudzę. Gdy obudziła mnie stewardessa z informacją o lądowaniu i zapięciu pasów zauważyłam na mojej ręce powiększające się siniaka. Przypominając sobie jedną z pierwszych rozmów z Andrew zrozumiałam, że to jest kolejny krok choroby ale nie w stronę do wyzdrowienia tylko do śmierci. Lekarz napisał mi jeszcze gdy byłam w Londynie, że przyjedzie po mnie na lotnisko by zabrać mnie prosto do szpitala na badania. Wolałam jechać prosto do domu ale wiedziałam, że z Andrew się nie dyskutuję jeśli chodzi o jego pracę. Wychodząc zza bramek zauważyłam mojego lekarza niecierpliwie wyglądającego mnie, dopiero gdy mnie zobaczył szybko podszedł do mnie zabierając walizkę.

Podchodząc do niego poczułam jak robi mi się słabo i upadam nie czując już nic.

***************************************************************

Słyszałam jakiś znajomy głos wydający pozwolenia ale nie mogłam rozróżnić słów a po chwili czułam gdy ktoś robi mi zastrzyk.

-Wróciła- usłyszałam głos z wyczuwalną ulgą.

Długo jeszcze nie mogłam otworzyć oczu mimo to wiedziałam, że ktoś siedzi obok mnie. Czułam obecność drugiej osoby. Po nieokreślonym czasie mogłam wreszcie otworzyć oczy i zobaczyłam przy łóżku Andrew'a.

- Jak się czujesz ?- zapytał jak otworzyłam oczy.

- Jak by mnie walec przejechał -zażartowałam jednak żadne z nas się nie śmiało.

-Nie rób mi więcej takich akcji bo nie chcę ci więcej robić defibrylacji

- Postaram się- uśmiechnęłam się do niego mimo braku sił- co teraz będzie ?

- W czasie gdy byłaś nie przytomna wykonaliśmy ci badania i okazało się, że nastąpiło pogorszenie więc zostajesz w szpitalu i będziesz dostawała chemie i czekała na przeszczep-spojrzał w moje oczy-dawca się wycofał - wiedziałam, że to nastąpi - twój brat wie ?

- Nie- zadzwonił mój telefon a lekarz podał mi go. Na wyświetlaczu zobaczyłam nieznany numer. Czułam, że nie będę mieć przeszczepu to by było za łatwe.

-Halo

- Hej tutaj Liam okazało się, że mogę przylecieć już jutro- nie dobrze.

- Rozumiem, że Matt dał ci mój numer ?- zapytałam.

- Tak,więc jak przyjmiesz bezdomnego ?

- Wiesz co mnie nie ma w mieście więc odbierze cię mój przyjaciel i zawiezie do mojego domu- nie mogłam powiedzieć prawdy, że jestem w szpitalu.

- Okey, lot mam o 12.00 więc daj mi jego numer to dam mu znać jak będę na miejscu

- Dobra, Pa -powiedziałam rozłączając się.

Widząc wzrok Andrew wyjaśniłam.

- Mój brat musi się pierwszy dowiedzieć- spojrzałam szczerze w jego oczy- on musi wiedzieć pierwszy

- Zawiadomić go ?

- Jeszcze nie teraz, za kilka dni- powiedziałam pisząc do Luka.

DO Lucas: Jutro przyleci znajomy Matt'a odbierzesz go z lotniska i zawieziesz do mnie do domu

OD Lucas: Spoko o której ma lot ?

DO Lucas: O 12. Dziękuje

Zawsze wiedziałam, że im dłużej czekam z wyjawieniem prawdy, powiedzenie tego na głos będzie o bardzo ciężko. Jednak nie wiedziałam, że Andrew nie posłucha mnie...

MYSTERYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz