SAM:
Byłam zmęczona szpitalem i chciałam już wrócić do domu jednak wiem, że Andrew by mnie nie puścił ale co to za różnica gdzie umrę ?
Dla mnie nie było żadnej. Wczoraj rano cała czwórka miała badania tylko, że ja już nie wierzyłam w to, że będę mieć przeszczep i jeszcze będę żyć. To dla mnie już zbyt odległe marzenia. Już straciłam wiarę w to, że przeszczep bo mam rzadki antygen. Chciałam naprawdę żyć ale od dwóch lat to już nie zależy ode mnie. Nie chce zostawić brata, oprócz mnie nie ma żadnej rodziny, i przyjaciół bo to dzięki nim jakoś trzymałam się przez ten czas kiedy nic nikomu nie mówiłam, a teraz jeszcze Izzy, Amber, Kate i Nick, którzy przylecieli tutaj z Londynu, żeby wspierać mnie i mojego brata. I został jeszcze Liam, który zrobił zamęt w mojej głowie nawet o tym nie wiedząc. Miałam w planach do nich wszystkich napisać dzisiaj listy. Nie wiem ile będę żyła więc chce im wszystko napisać co nie jestem w stanie powiedzieć prosto w twarz. Drzwi do mojej sali zaczęły się otwierać, a wszyscy mieli przyjść dopiero po południu. Jednak nie spodziewałam się ujrzeć Joe.
- Co tutaj robisz ?- nie miałam zamiaru udawać miłej.
- Chyba masz coś co do mnie należy-pendrive- i chciał bym to odzyskać
- Nie wiem gdzie jest- powiedziała szczerze- pogadaj z Matt'em on może znajdzie go- spojrzałam na niego znudzona- coś jeszcze ?
- O przeszłości- nie miała zamiaru więcej tego słuchać więc mu przerwałam.
- A ja nie mam zamiaru tego słuchać- nie chciałam tego pamiętać co było kiedyś.
- Sam ale może być jak dawniej- muszę się dowiedzieć od niego jeszcze jednej rzeczy.
- Nigdy nie będzie jak kiedyś- nie miałam zamiaru z nim dyskutować na ten temat- skąd wiedziałeś gdzie jestem ?
- Zgadnij- oczywiście, że mogłam się domyśleć, że oni pomogli mu ustalić mój adres pobytu- to co wrócimy do tego co było kiedyś?- nie miałam zamiaru słuchać tego dalej.
- Nie- chciał coś jeszcze powiedzieć- POWIEDZIAŁAM KURWA NIE WIĘC WYPIERDALAJ Z TOND- w jednej sekundzie w sali pojawił się Liam.
LIAM:
Już chwilę stoję pod drzwiami sali Sammy. Pielęgniarka powiedziała, że przed chwilą wszedł do niej jakiś chłopak. Poczułem coś dziwnego gdy to usłyszałem, nie wiem dlaczego ale w jednej chwili na myśl przyszło mi, że rudowłosa ma kogoś, a ta myśl bardzo mi się nie spodobała. Nie wiem dlaczego ale zacząłem się tego bać.
Gdy dziewczyna krzyknęła nie miałem już problemu w przeszkodzeniu tej konwersacji i wszedłem do środka tak szybko jak tylko mogłem.
- Coś nie tak ?- pytanie skierowałem do dziewczyny na szpitalnym łóżku.
- Tak, on właśnie wychodzi- spojrzała na tego kutasa, a on popatrzył na mnie i powiedział do mojej Sammy.
- Widzę, że przez te trzy lata nie próżnowałaś- nie zdążyłem mu odpowiedzieć ani przyjebać bo wyszedł z sali.
- Kto to był ?- nie byłem pewny czy dziewczyna będzie chciała mi coś powiedzieć na ten temat.
- Mój były- spodziewałem się takiej odpowiedzi- ale nie mam zamiaru o nim rozmawiać
- Spoko- usiadłem na taborecie przy jej łóżku- więc jak minął ci dzień ?- byłem pewny, że Sammy jest zmęczona pytaniem o to jak się czuje.
- Liam- zaczęła kpiąco- a jak mi może minąć dzień w szpitalu ?- zapytała retorycznie ale za chwilę jeszcze dodała- a po za tym jest- spojrzała na zegarek- 9.30 rano
- No dobra może pytanie było nietrafione- zaczęła się śmiać- ale nie chciałem pytać cię po raz milionowy o to jak się czujesz
- Przynajmniej poprawiłeś mi humor - uśmiechnąłem się w odpowiedzi- dobrze, że wtedy tutaj byłeś
- Przynajmniej na coś się przydałem- chciał bym oddać jej szpik, ale już robiłem badania od razu po przylocie i dowiedzeniu się prawdy ale niestety nie było zgodności tkankowej.
- Masz zamiar tutaj kontynuować college ?- spytała rudowłosa piękność. Co się ze mną dzieje najpierw nazwałem ja moją a teraz pięknością ? Ktoś mi to wyjaśni ?
- Nie- chciał bym komuś powiedzieć prawdę i czuję jak by to była ona-chciałem odpocząć z daleka od Londynu nie dawno rozstałem się z dziewczyną- westchnąłem przypominając sobie Arianę- która była toksyczną osobą a mi wydawało się, że ją kocham więc tolerowałem wszystko-przerwałem na chwile by zebrać myśli- ale w pewnym momencie miałem już dość gdy odkryłem jej kolejne kłamstwa- i prawda, o której nikt nie wie- pewnego razu wróciłem wcześniej do mieszkania i zobaczyłem jak przebija prezerwatywy i wyrzuca tabletki antykoncepcyjne rozumiesz to ?- spytałem Samanthy- od dawna mieliśmy kryzys bo już miałem dość jej jazd, odsunęliśmy się od siebie a ona by mnie zatrzymać chciała wrobić mnie w dziecko
- To było, krótko przed tym jak przyleciałam do Londynu- domyśliła się a ja jedynie skinąłem głową w geście potwierdzenia.
- Nie rozmawiajmy o tym- nie chciałem się nad sobą użalać ale zająć czymś czas rudowłosej i słuchając jej gdy śmiała się zrozumiałem, że podoba mi się. Teraz i w Londynie. W domu i w szpitalu. Nie miałem zamiaru jej mówić nie był jej potrzebny taki facet jak ja.
CZYTASZ
MYSTERY
Novela JuvenilTo było trudne. Ukrywanie przed wszystkimi prawdy stawało się coraz cięższe i nie do zniesienia. Każdy człowiek ma jakiejś granice, a moje zostały już dawno przekroczone, nie nie mam zamiaru odebrać sobie życia, los sam mi zabierze przyjemność byci...