II. Munn

146 16 9
                                    

Dodałam Nathana i Julie do obsady.

Byliśmy na miejscu po 40 minutach. Julie była strasznie niecierpliwa, bo chciała poznać moich przyjaciół. Kogoś więcej niż Williama.

Weszliśmy do środka, całe pomieszczenie było przystrojone białymi dodatkami. Przywitaliśmy się z Saną i Yousefem, wręczyłem im prezent.

- To jest moja dziewczyna, Julie. - przedstawiłem ją, a Julie uroczo się uśmiechnęła. Yousef to odwzajemnił, a Sana zmierzyła ją wzrokiem, unosząc brew.

- Nie martw się, ona zawsze taka jest. - szepnąłem do brunetki, gdy siadaliśmy do stołu. - To przyjaciółka mojej byłej.

- Ten Yousef jest całkiem przystojny. - zachichotała, a ja zmarszczyłem brwi. Szybka zmiana tematu. - Szkoda, że żonaty. - powiedziała bardziej do siebie, ale i tak to słyszałem.

- Julie, ty tak na poważnie? - chrząknąłem, opierając się o krzesło.

- Żartuję, głuptasie. - wywróciła oczami.

Do sali wszedł William z Noora, a właściwie to weszła Sætre, a za nią przywlókł się Magnusson. Widać, że są pokłóceni. Tak naprawdę to blondynka cały czas się obraża. Już nie wiem, jak mam pocieszać Williama, który  przyjeżdża do mnie załamany. Zawsze średnio lubiłem Noorę, ale przecież mu o tym nie powiem, bo jeszcze doprowadziłbym do buntu Williama, czyli zerwania. A naprawdę się kochają. Muszą przeczekać gorszy czas albo William wreszcie musi jej porządnie dogodzić to się rozluźni. Serio, to się sprawdza.

Sala zaczęła się zapełniać i przyznam szczerze, nie mogłem się doczekać aż zaczniemy pić. Miałem dzisiaj zły humor, dodatkowo każda okazja do napicia się jest świetna.

- Wow, stary, jaka laska. - zaśmiał się Elias, gdy witał się ze mną. - Zawsze wyrywasz najlepsze.

- Ma się ten dar. - poruszyłem brwiami, przedstawiając mu Julie.

Postanowiliśmy podejść do Williama, który stał ze swoją blondynką.

- Noora, to jest Julie. - mruknąłem, na co Sætre wymusiła uśmiech. Przysięgam, że nie widziałem nigdy bardziej fałszywego uśmiechu. Czy wszyscy na tym przyjęciu muszą się przyjaźnić z Evą? Minął już rok od tego czasu, a jej przyjaciółki są nadal obrażone.

- No nie wierzę. - pisnęła blondynka, patrząc w stronę drzwi. - Ona każdego dnia wygląda coraz lepiej. - dodała i zaczęła iść w tamtym kierunku.

Obejrzałem się za siebie i zobaczyłem Evę. Chryste, jaka ona jest zajebista. Ma jeszcze dłuższe włosy niż wcześniej, dziś miała je wyprostowane. Biała sukienka idealnie opinała to, co powinna opinać, czyli piersi, które pasują idealnie do mojej dłoni i ten boski tyłek. Niekontrolowanie zacząłem ruszać palcami, jakbym go ściskał. Założyła dziś wysokie szpilki, nigdy jej w takich nie widziałem. Mogłyby zostać jedyną częścią garderoby, której nie musiałaby przy mnie zdejmować. Eva jest średniego wzrostu, ale ma tak cholernie długie nogi. Pełne usta pomalowane na czerwono spowodowały, że zacząłem sobie wyobrażać nieprzyzwoite rzeczy, które mogłaby nimi zrobić... Czekaj, czy ten pajac przyszedł z nią?

- Kto to jest? - warknąłem do Williama, kiwając głową na tego blondyna.

- Stary, wyluzuj, jesteś cały czerwony. - William wzruszył ramionami, a mnie to wkurzyło jeszcze bardziej.

- Kim ona jest, skarbie? - usłyszałem głos Julie gdzieś za sobą i opisałem Evę dwoma słowami "moją byłą" - W takim razie muszę ją poznać. - oblizała dolną wargę i pociągnęła mnie za rękę w ich stronę.

Eva

Wyszłam z mieszkania, gdy zobaczyłam, że Nathan już na mnie czeka. Pokonanie tylu schodów w tych niebotycznych szpilkach dłużyło mi się niemiłosiernie, ale w końcu udało mi się wyjść z bloku, nie przewracając się.

- Jestem Nathan. - naprawdę przystojny blondyn uśmiechnął się, gdy pocałował moją dłoń.

- Eva. - zachichotałam na jego gest, zapewne wyglądając jak wydra.

Kolega Alex wydaje się być naprawdę fajnym facetem. Miałam wrażenie, jakbym znała go od lat, nie brakowało nam tematów. Opowiadał mi o swojej rodzinie, szczególnie o mamie i siostrach z takim szacunkiem, że miałam ochotę się rozpłakać. Ile dałabym, aby moja relacja z mamą była chociaż w 50 procentach tak idealna. Jest lekarzem. Przy nim czułam się tak swobodnie, że całkowicie zapomniałam, że poznałam go dosłownie chwilę temu. Może coś z tego wyjdzie?

Weszliśmy do sali i od razu zobaczyłam Noorę. Niezależnie, jak często się widujemy, za każdym razem cieszę się na jej widok tak samo. Miała na sobie granatową sukienkę i jasne szpilki.

- Wyglądasz cudownie! - powiedziała, całując mnie w policzek.

- To w takim razie wyobraź sobie, że ty wyglądasz jeszcze lepiej. - mrugnęłam do niej okiem, uśmiechając się. - To Nathan.

- Jestem Noora, przyjaciółka, a właściwie siostra Evy. - zaśmiała się, podając mu dłoń.

Przywitałam się z Saną i Yousefem, wręczając im prezent. Sanie tak służy to małżeństwo, że aż zrobiłam się zazdrosna. Z każdym dniem jest coraz ładniejsza. Ledwo zdążyłam odejść od pary, a stanęła przede mną brunetka z dużymi ustami. Na pewno naturalnymi. Kto to jest? I wtedy zobaczyłam onieśmielonego Chrisa, który słabo się uśmiechał.

- Jestem Julie. - podała mi wypielęgnowaną dłoń, a ja ją uscisnęłam. - Dziewczyna Chrisa. - dodała, a ja poczułam ukłucie w sercu. Zacisnęłam usta i zaczęłam liczyc oddechy w pamięci, by się uspokoić. Nic to nie dało. Nawet nie dorastałam jej do pięt, ale w końcu Chris jest z tej samej ligi, co ona. Czego się spodziewałam? Nieśmiałej dziewczyny w tanich okularach i z krzywym zgryzem?

- To Nathan. - uśmiechnęłam się do nich i pod wpływem impulsu, chwyciłam za jego rękę, splatając nasze palce - Mój chłopak. - zaśmiałam się do Nathana, by dać mu do zrozumienia, że później mu wytłumaczę i kątem oka zauważyłam, jak Chris zaciska zęby. Ups.

mistreated//mohnstadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz