22. Skillsmisse

122 17 0
                                    

Chris

Usłyszałem dźwięk telefonu i natychmiast poderwałem się z kanapy, by odebrać. Kurwa, to tylko Noora.

- Słucham. - wymamrotałem, starając się nie brzmieć zbyt opryskliwie.

- Chris, nie uwierzysz! - pisnęła głośno do słuchawki, a mi wzrosło tętno. - Eva się znalazła, jest na komisariacie. Już wsiadamy do samocho... - nie dałem jej dokończyć, rozłączyłem się i wybiegłem z mieszkania.

Nigdy nie złamałem tylu zakazów podczas jednej jazdy, ale w rezultacie po prawie pięciu minutach byłem pod posterunkiem. Zatrzymałem samochód praktycznie przed wejściem i wbiegłem do środka. 

- Eva Maxwell, gdzie ona jest? - krzyknąłem do policjantki, która akurat była na korytarzu.

- Pokój nr 11. - wymamrotała i z powrotem spojrzała do papierów.

Wleciałem do pomieszczenia i zobaczyłem ją. Siedziała na krześle, gdy mnie zobaczyła szybko się zerwała z miejsca.

- Chris... - wyszeptała, gdy przyciskałem ją do siebie.

- Dzięki Bogu. - powiedziałem, obejmując ją mocno ze łzami w oczach.

Pocałowałem ją w głowę i spojrzałem w oczy. Jednocześnie były smutne i szczęśliwe.

- Bałam się, że już nigdy cię nie zobaczę. - powiedziała słabo, gdy łzy zaczęły cieknąć po jej policzkach.

Miesiąc później

Po wypaleniu papierosa wsiadłem do samochodu, gdzie postanowiłem poczekać na Evę. Nim się obejrzałem, wsiadła do auta.

- I jak? - spytałem, a ta uśmiechnęła się szczerze.

- Dali mi ten rozwód. - powiedziała, przysuwając się do mnie, a ja szeroko się uśmiechnąłem.

Walczyła o rozwód z orzeczeniem o winie. Adwokat był pewien, że to wygra, zważając na to porwanie i obdukcję po pobiciu, ale i tak Eva nie mogła ostatnio spać, myśląc o tym, czy się uda czy nie.

Dodatkowo oskarżono Johna o pozbawienie wolności Evy, ale spodziewamy się wyroku w zawieszeniu. Załatwili mu jakieś papiery o niepoczytalności. Jednak szczerze powiedziawszy, mamy to w dupie. Niech tylko spróbuje się zbliżyć do Evy to zabiję go gołymi rękoma, przysięgam.

- Teraz będziesz mogła zmienić nazwisko na Schistad. - wypaliłem bezmyślnie, aż poczułem jak się rumienię. Chichot Evy rozniósł się po aucie, co spowodowało mój uśmiech.

- Jesteś najsłodszy. - wyszeptała i wdrapała mi się na kolana, siadając okrakiem.

Wywróciłem oczami na jej słowa, ale nic nie powiedziałem. Przysunąłem się i przycisnąłem moje usta do jej. Jęknęła cicho, zaczynając się o mnie ocierać.

Od czasu, gdy Eva wróciła do domu, starałem się zadbać o jej komfort. Przez jakiś czas w ogóle nie wychodziła z domu, ale powoli pomogłem jej wrócić do normalności. Na szczęście rozpoczął się okres wolny od uczelni, bo bała się wychodzić sama z domu, a może to ja bałem się ją puszczać?  Dziewczyny stopniowo zaczęły z nią chodzić do knajp, kawiarni. Szczerze powiedziawszy, myślałem, że dłużej czasu zajmie jej pozbieranie się po tym wszystkim. Jestem z niej cholernie dumny, jest taka silna.

- Jedźmy na jakieś zakupy. Muszę się w coś ubrać na to wesele. - powiedziała, siadając na swoim miejscu. A ja westchnąłem, chociaż ona przynajmniej zachowuje zdrowy rozsądek i nie chce uprawiać seksu na parkingu.

______________________

W najbliższym czasie dodam epilog <3

mistreated//mohnstadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz