XVII. Bakgrunns

125 16 18
                                    

Chris

Impulsywnie ją pocałowałem, na co zaczęła się opierać, chcąc się odsunąć.

- Przecież obydwoje tego chcemy. - szepnąłem szybko w jej usta i znowu złączyłem je razem.

Chwyciłem jedną ręką za jej głowę, przyciskając ją do siebie. Zachowywałem się jak cham, ale mam dość dłuższej zabawy w kotka i myszkę. Nie mamy na to czasu. Po chwili zaczęła oddawać pocałunek, więc zszedłem ręką na jej plecy. Objąłem ją mocno, jakbym miał za chwilę ją stracić. Ale tak bardzo za nią tęskniłem. Brakowało mi jej głosu. Brakowało mi jej ust, jego smaku. Brakowało mi jej oczu. Cholera, całej Evy mi brakowało.

- Chris, co my robimy? - spytała przy mojej twarzy, przymykając powieki.

- Nadrabiamy stracony czas. - mruknąłem, gdy na moje usta wkradł się najszczerszy uśmiech.

Pocałowałem ją kolejny raz, nie mogąc się powstrzymać. Natychmiastowo oddała mój pocałunek, czyniąc go jeszcze namiętniejszym. Po chwili odsunęła się ode mnie, rumienieniąc się i zakrywając twarz włosami. Odgarnąłem je za ucho i cmoknąłem ją w czoło. Zaciągnęła się papierosem, obserwując ulice Oslo. Sprawiała wrażenie takiej spokojnej.

- Przepraszam, że tak szybko zmieniam temat, ale zawieziesz mnie do pracy? - zachichotała, a ja to odwzajemniłem. - Znowu się spóźnię. - parsknęła, na co skinąłem głową i wszedłem za Evą do mieszkania, patrząc się na jej tyłek. Julie zauważając jej tyłek pierwszy raz, postanowiła sobie zrobić swój i umówiła się do lekarza. Spojrzałem na zakłopotaną Noorę, wyciągajacą rękę w moją stronę, w której trzymała mój telefon.

- Skąd ty go masz? - zmarszczyłem brwi, a ona parsknęła.

- Odłożyłeś go na komodę, gdy szedłeś porozmawiać z Evą. - zachichotała, a ja byłem jeszcze bardziej zdezorientowany. Blondynka zachowywała się conajmniej dziwnie. Wzruszyłem ramionami i pokierowałem się do przedpokoju, cmokając dziewczynę Magnussona w policzek.

- Chwilę z nim porozmawiałaś i już z nim wychodzisz? - Noora parsknęła śmiechem, a zawstydzona Eva spojrzała się na mnie.

Nie powiedziałem nic i wyszedłem z mieszkania, by za chwilę wsiąść do samochodu. Przez prawie całą drogę jechaliśmy w ciszy.

- Jestem głupia, że to robię. - wymamrotała do samej siebie, uśmiechając się pod nosem.

- Że co robisz? - spytałem szybko, odrywając na chwilę wzrok od drogi.

- Jadę do pracy twoim samochodem, całowałam się z tobą i w ogóle. - parsknęła jak mała dziewczynka, a ja wywróciłem oczami, gwałtownie się zatrzymując. Spojrzała się na mnie zdezorientowana, rozchylając usta.

- Kurwa, czy ty wiesz czego chcesz? - rzuciłem głośniej niż zamierzałem. - Uganiam się za tobą jak cholerny pies, po to, byś wreszcie ze mną porozmawiała. Potem jakimś cudem mi się udaje, a ty mówisz, że jesteś głupia, po ze mną w ogóle rozmawiasz... Eva, zdecyduj się, czego ty w końcu chcesz. - szepnąłem, patrząc w jej oczy. - Nie mam już ma to siły, serio. Nie lubię takich ckliwych momentów, ale muszę powiedzieć to na głos. - parsknąłem. - Ty coś do mnie czujesz, ja do ciebie też. To nie przypadek, że nasze dłonie i usta tak pasują do siebie. Cały czas na siebie wpadamy i nie wiem jak, bo od nadmiaru emocji nie pamiętam, ale zazwyczaj kończymy razem w łóżku. Cholera, my jesteśmy na siebie skazani. - zachichotałem i Eva odwzajemniła mój gest. - Już od liceum coś na górze wiedziało, że będziemy razem, chociaż wcale tak się nie zachowywaliśmy. Uwazam, że nadal na ciebie nie zasługuję, ale nie mogę tak po prostu odpuścić. No nie mogę, Mohn.

- Schistad. - zaczęła, gdy na usta wkradł się jej uśmiech. - Spróbujmy, ale ostatni raz. Jeśli nic nie wyjdzie, to żegnamy się ze sobą na zawsze, bo po co tracić czas? - uniosła brwi, chwytając swoją małą dłonią za moją.

- Tym razem tego nie spieprzę, obiecuję. - mruknąłem, przysuwając się do niej. Patrzyła się na mnie nieśmiało, gdy objęła moją twarz i powoli mnie pocałowała. Pogładziła mój policzek, patrząc się w moje oczy.

- Jak się ogolisz. - parsknęła śmiechem, który rozniósł się po całym aucie.

- No cholera, myślę, że da się zrobić. - zachichotałem, przyciągając ją do siebie i ponownie całując.

- Muszę już lecieć. - szepnęła w moje usta i odsunąłem twarz po wcześniejszym ugryzieniu ją w dolną wargę. - To bolało. - parsknęła, wciągając ją do środka. - Bądź jakoś po 18.

Poslałem jej całusa w powietrzu, gdy wysiadała. Wybuchnęła śmiechem, pukając się w czoło. W liceum przywykliśmy do udawania par, których wiadomości i rozmowy opierały się na ciągłym "kocham cię" i niezliczonej ilości serduszek. Fu.

Pojechałem do pracy, bo mimo, że wcześniej postanowiłem sobie zrobić wolne, to teraz wywnioskowałem, że to byłoby nieodpowiedzialne. Ojciec nadal na urlopie, a w firmie dużo roboty. Znaczy podpisywanie ważnych umów zostawił na swój powrót, ale trzeba się do nich przygotować.

- Panie Schistad, nie mogłam się do Pana dodzwonić. - powiedziała inflantylnie asystentka, wydymając usta. To kwestia czasu, gdy sobie coś w nie wstrzyknie, wiem to. - Ten prezes ze Szwecji czeka w konferencyjnej. - powiedziała, a ja wywróciłem oczami. Zapowiada się ciężki dzień. - Tłumacz jest w drodze.

- Przecież się z nim dogadam. - parsknąłem, a ona zachichotała.

- Nie wątpię w Pana zdolności, Panie prezesie. - mruknęła, siląc się, aby brzmieć seksownie, ale wyszło odwrotnie.

Wpół do 18 wyszedłem z pracy i zaczęło padać, więc szybko wsiadłem do samochodu. Byłem strasznie zmęczony dzisiejszym dniem, ale wizja zobaczenia Evy poprawiła mi humor. Podjechałem pod przedszkole przed czasem. Spieszyłem się, bo przecież nie pozwoliłbym jej moknąć.

- Hej. - uśmiechnęła się, gdy usiadła na miejscu obok i zamknęła drzwi.

- Lżej. - parsknąłem, a ona się zaśmiała.

- Jejku, przepraszam, że podjęłam próbę zniszczenia twojego niezwykle drogiego auta, kosztowało pewnie więcej niż ja będę w stanie zarobić przez całe życie. - wywróciła teatralnie oczami.

- Myślę, że będziesz w stanie zarobić na kilka takich.

- Myślisz? - wymamrotała, uśmiechając się lekko. - W jaki sposób?

- Gdy wprowadzę cię do mojej firmy. - skinąłem głową, a moje słowa wywołały zdziwienie na jej twarzy. - To nic trudnego, a jest możliwość zarabiania dużych pieniędzy.

- Na razie zostanę przy dzieciach, uwielbiam je. - uśmiechnęła się uroczo, gdy na nią spojrzałem. - Jedźmy do mnie, Alex nie ma w domu. - zaśmiała się, widząc mój uśmiech.

Gdy dojeżdżaliśmy na miejsce, usłyszałem dźwięk powiadomienia z telefonu. Powiedziałem Evie, aby sprawdziła co to. Zatrzymałem się pod jej mieszkaniem, a ona nadal wpatrywała się niemo w mojego Iphone.

- Kto to? - wychyliłem się, a ona pokazała mi telefon, a dokładniej zdjęcie.

@julievik opublikował(a):

27 polubień@julievik: moja nowa tapeta 💩 @chrisschistad @evamohn2

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

27 polubień
@julievik: moja nowa tapeta 💩 @chrisschistad @evamohn2

@alicever: kto to? 🤐
@julievik: nowa dziewczyna mojego chłopaka 🤓 pasują do siebie, prawda?
@nickie: nie dorasta ci do pięt, laska

mistreated//mohnstadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz