Eva
Cholera, po co mówiłam mu, że jutro mija pół roku mojego związku z Nathanem? Przecież nawet nie jesteśmy razem! Ciekawe co zrobię, gdy to się wyda. Chciałam wywołać zazdrość u Chrisa? Nawet jeśli tak to po co? Czasami wyłączam swoje myślenie, coraz częściej to zauważam. Teraz Schistad obleciał moje ciało wzrokiem i przegryzł wargę. Zaczyna mnie przerażać. W ciągu jednej rozmowy tak często zmienia mimikę, że zastanawiam się, czy nie ma jakichś problemów psychicznych.
- Oczy mam tutaj. - chwyciłam za jego podbródek i puściłam, gdy spojrzał mi w oczy. - Mógłbyś nie robić tego tak ostentacyjnie?
- Ale co? - zmarszczył brwi, albo jest tak głupi albo udaje.
- Oblatujesz mnie wzrokiem jak te wszystkie twoje laski. - wymamrotałam, wzdychając. - Zaraz mnie zgwałcisz wzrokiem, serio. - parsknęłam śmiechem, a on lekko się uśmiechnął. - Nie patrz się na mnie w ten sposób. - posłał mi to swoje typowe spojrzenie, które w połączeniu z uśmiechem powoduje, że laski rozkładają nogi. - Na mnie to już nie działa. - zachichotałam i wróciliśmy do salonu.
Cholera, nadal na mnie działa i to jak.
- Co wy tam robiliście? - Noora uśmiechnęła się do mnie i zmierzyła Chrisa wzrokiem.
- Całowaliśmy się. - parsknął, oblizując usta, a Noora spoważniała, wysyłając mi pogardliwe spojrzenie.
- W twoich snach. - zachichotałam, siadając na kanapie. - Czy to jakieś przesłuchanie, Sætre?
- Nie, po prostu dbam o to, żeby nie rzucił na ciebie jakiegoś uroku.
- I ty w to wierzysz? - parsknął William, przypatrując się blondynce.
- W przypadku tego... - spojrzała na Chrisa - osobnika? - przerwała. - Tak.
- Nie widzę sensu tej rozmowy. - Chris wywrócił oczami. - Noora, nie wiedziałem, że jesteś lesbijką.
- O czym ty mówisz? - warknęła, a ja zacząłam się śmiać.
- Ten wczorajszy pocałunek, cholera, lepszy niż w pornosach. - wybuchnął śmiechem, udając rozmarzenie.
- O czym on mówi? - zmarszczyła brwi i spojrzała się na mnie, a ja wzruszyłam ramionami.
- Całowałyście się. - William mruknął, na co Noora intensywnie się zarumieniła.
W pomieszczeniu panowała chwila ciszy, prawdopodobnie moja przyjaciółka myślała nad ripostą.
- Ja przynajmniej znam Evę tyle czasu. Ta twoja Julie z tobą kilkanaście dni, a zobacz, już zdążyła całowałać się z twoim kutasem. - parsknęła, wywracając oczami.
- Ej sory, Chris, ale to Noora wygrała. - William zachichotał.
- I tak zawsze powiesz, że wygrała. - Chris rzucił, siadając obok mnie.
Czuję się strasznie niezręcznie z tego powodu, nie wiedziałam się z Chrisem tyle czasu. Zerknęłam na jego blokadę telefonu, gdy dostał wiadomość. Ma tapetę z Julie. Na zdjęciu jest uśmiechnięta i trzyma różę. Poczułam ukłucie zazdrości, przez co skarciłam samą siebie. Halo, to przecież jego dziewczyna.
Nie przechwalając się, i tak tapeta ze mną była ładniejsza. Gdy byliśmy razem to ustawiłam mu nasze zdjęcie z moich urodzin, jak trzyma mnie na kolanach i patrzy się na mnie w ten uroczy sposób. Muszę poszukać tego zdjęcia, nie wiem czy jeszcze je mam. Przywołuje mi wiele świetnych wspomnień z liceum.
Zmieniłam się i to bardzo od tego czasu. Starą Evę przypominam tylko wtedy, gdy się napiję. A tak to na co dzień jestem szarą myszką z początków liceum. Z matką mam bardzo słaby kontakt, właściwie spotykamy się tylko kilka razy w roku, na święta albo przypadkiem. Strasznie uwielbia Johna i nadal się to nie zmieniło. Bardzo go broniła, mimo, że się nade mną znęcał, ba, porwał mnie. Nie mogę zdzierżyć tego, jak ta kobieta jest zaślepiona. Matka przez większość mojego życia miała mnie w dupie, więc czemu się dziwię? Ale przynajmniej mam dziewczyny, które zawsze za mną staną murem.
Noora zadzwoniła po Eskilda i Chris, którzy zadeklarowali, że wpadną. Yousef i Sana pojechali do jej rodziców na kolację i nie chcieliśmy przeszkadzać. Zadzwoniłam do Vilde, odebrała po dłuższej chwili. Wzięłam na głośnik.
- Hej, Vilde, wpadacie do Noory i Williama? - spytałam, rozglądając się po pomieszczeniu.
- Um, Eva... - usłyszałam zdyszany głos blondynki i otworzyłam usta ze zdziwienia. - Nie mów nikomu, ale spróbowałam z Magnusem od tyłu i chyba długo nie przestaniemy...
- Boże, pa. - wymamrotałam, rozłączając się szybko. - O kurwa, fu. - rzuciłam, gdy Chris i William śmiali się głośno.
- Czy ona właśnie odebrała telefon podczas seksu? - powiedziała Noora, zakrywając twarz.
- Nigdy do niej nie zadzwonię. - wymamrotałam i udałam się do kuchni, by wziąć sobie piwo. Ta rozmowa to dla mnie za dużo.
- Podzwonię po znajomych, może ktoś wpadnie. - powiedział Chris, nie odrywając wzroku od telefonu.
Błagam, niech tylko nie zaprasza tej swojej laski.
Około 23 w mieszkaniu Magnussonów znajdowało się o wiele za dużo osób niż było ono w stanie pomieścić. Noora była wściekła, nikt z nas nie spodziewał się, że tyle osób przyjdzie. Większości nie znałam, co spowodowało, że czułam się nieswojo. I piłam. Zdecydowanie za dużo i w zbyt małym odstępie czasu.
Zaczęłam tańczyć z jakimś chłopakiem, który po dosłownie chwili złapał mnie za tyłek. Ignorowałam to, wtedy wydawało mi się to śmieszne. Gdy zaczął być coraz bardziej namolny i odważny w swoich ruchach, zaczęło mi to przeszkadzać. Miętosił mój tyłek tymi swoimi obrzydliwymi łapskami. Gdy odsunął się na chwilę, postanowiłam kopnąć go w krocze. Z całej siły.
- Pojebało cię, suko? - wyjęczał, łapiąc się za czułe miejsce.
- Co się dzieje, Eva? - usłyszałam głos Chrisa za sobą.
- Typ się zagalopował, ale już chyba wie, że nie powinien tego robić. - pokręciłam głową, poprawiając bluzkę.
- Odpierdol się od mojej dziewczyny i stąd wypierdalaj. - warknął Chris, a ja spojrzałam na tego zboczeńca z pogardą.
Czekaj, czy on nazwał mnie swoją dziewczyną?
- Chodź. - wymamrotałam, chwytając go za rękę i pociągnęłam go do jednego z pokoi, w którym nikogo nie było. - Christoffer, co to było? - wybełkotałam, starając się brzmieć poważne.
- Ale co? Wiem, że byś sobie poradziła, ale chciałem mieć pewność, że jesteś bezpieczna. - wzruszył ramionami, siadając na łóżku.
- Chodzi o to, że nazwałeś mnie swoją dziewczyną. - warknęłam, opierając rękę na biodrze.
- Wiesz, Eva doskonale, że... - zaczął poważnie, a ja spojrzałam mu w oczy. Wreszcie nie udaje głupiego. - Nie lubię mojego pełnego imienia, ale podniecasz mnie, gdy słyszę Christoffer z twoich ust. - przegryzł wargę, starając się nie wybuchnąć śmiechem.
- Jesteś idiotą. - rzuciłam, wywracając oczami. - Odpowiedz na moje pytanie.
- Cholera, gdy jesteś zła, jesteś jeszcze bardziej gorąca, nie wiedziałem, że tak się da. - oblizał dolną wargę, patrząc mi w oczy.
- Zaraz cię pobiję. - powiedziałam, zaciskając zęby. Schistad działa mi na nerwy.
- Czyli dzisiaj na ostro? - zachichotał. - W takim razie ty przejmujesz kontrolę. - szepnął i zaczął do mnie podchodzić.
O nie. Chwyciłam za poduszkę, leżącą na fotelu i w niego rzuciłam. Złapał ją i podszedł do mnie niebezpiecznie blisko. Czy mój oddech właśnie przyspieszył? I dlaczego on musiał to zauważyć?
CZYTASZ
mistreated//mohnstad
Fanfiction"Żadna kobieta nie powiedziała nigdy całej prawdy o swoim życiu". Eva Mohn '95 Christoffer Schistad '93