Chris
Eva zasnęła na moich kolanach, a ja nie miałem serca jej budzić. Zacząłem przeglądać social media. Dostałem wiadomość od Williama i od razu zacząłem się śmiać.
Spojrzałem na Evę, która zaczęła się przebudzać.
- Masz ochotę wyjść gdzieś wieczorem? - spytałem, a ona pokiwała szybko głową i przetarła oczy.
- Potrzebuję się napić. - wychrypiała, siadając obok mnie.
- No ale chyba nie tak jak ostatnio tym winem, co? - zmarszczyłem brwi i zachciało mi się śmiać, gdy zobaczyłem zawstydzoną minę Evy. - Żartuję.
- Będą jakieś dziewczyny, prawda?
- Myślę, że bez problemu byś opiła niejednego faceta. - zaśmiałem się, a ona uderzyła mnie w ramię. - Tylko nie tym gipsem. - udałem przerażonego, nie mogąc przestać się śmiać.
- No weź, jeśli to ma być męskie wyjście to idź. - wzruszyła ramionami.
- Noora będzie. - mruknąłem, a ona się uśmiechnęła.
- W takim razie idę się szykować. - wstała z kanapy i po chwili przyszła do mnie z dwoma sukienkami. - Która? Ta czerwona obicisła czy ta granatowa rozkloszowana? - uniosła brwi.
- Ta druga. - wskazałem, w sumie trochę kierowany zazdrością. Czerwoną była zbyt obcisła. To co jest dla mnie, jest tylko dla mnie i nie będę się tym dzielił, proste.
Eva poszła pod prysznic, a ja dalej oglądałem telewizję, bo nie miałem co robić. Lepsze to niż czekać gotowym na Evę przez dwie godziny. Nawet nie wiem kiedy minęła godzina i Eva przyszła do mnie w samej bieliźnie.
- Pomóż mi ją założyć, nie mogę jedną ręką. - wymamrotała, rzucając mi sukienkę.
Boże, jaki ona ma tyłek. W tych stringach wygląda jeszcze lepiej, to tak się da?
- Skarbie... - szepnąłem jej do ucha.
- Nie, Chris. Zaraz się spóźnimy. - powiedziała poważnie. - Robiliśmy dzisiaj to pięć razy. - westchnęła, jakby się jej nie podobało, a obydwoje wiemy, że było inaczej.
- Pięć razy z rzędu, to się nie liczy. - parsknąłem, a ona spojrzała na mnie, próbując się nie zaśmiać.
- Jesteś niemożliwy. - zacichotała. - No, już zapinaj ją. - wywrociłem oczami i wykonałem polecenie. I tak później ją z niej zedrę, co za różnica.
***
Około 22 byliśmy na miejscu, gdzie dosiedlismy się do Williama, Magnusa i dziewczyn. Od razu zaczęliśmy pić. Co chwilę obsługa donosiła alkohol. Eva cały czas siedziała mi na kolanach, ale w końcu dziewczyny wyciągnęły ją na parkiet. Co jakiś czas spoglądałem na Evę w tamtym kierunku. Była już dosyć pijana i ja w sumie też, ale to nie usprawiedliwia tego, aby nie pilnować Evy. Wypiłem z chłopakami po dwie kolejki z rzędu. Będę tego żałować. Po chwili do stolika wróciła Vilde, była przerażona.- Jakiś gość obmacuje Evę i nie możemy go odepchnąć. - wymamrotała szybko.
Podniosłem się z chłopakami.
- Weź tą butelkę. - rzuciłem do Williama i pokierowaliśmy się w stronę dziewczyn.
W tłumie zobaczyłem jakiegoś obrzydliwego typa, który trzymał Evę od tyłu. Czy ona płacze? Zacisnąłem pieści i odepchnąłem go od niej. Był mocno pijany, ale się nie przewrócił.
- Ty chuju - warknąłem, uderzając go w mordę. - Jak dziewczyna mówi nie to nie, czego w tym nie rozumiesz? - wykrzyczałem mu w twarz, biorąc go za szmaty i wyprowadzając z klubu. Nie będziemy robić awantury w środku. Wypchnąłem go z klubu, a ochroniarze nawet nie zwrócili uwagi. Rzuciłem się na niego, odkładając go pięściami.
- Chris, starczy - wymamrotał po jakiejś minucie William, ciągnąc mnie za ramię, jednak nie zwróciłem uwagi.
- Myślę, że zapamiętasz moje słowa. - warknąłem, kopiąc go leżącego parę razy.
- Chodź. - rzucił Magnus, popychając mnie w stronę klubu.
Weszliśmy do środka i szybko poszedłem do Evy, która siedziała w loży, otoczona przez dziewczyny. Gdy Vilde mnie zobaczyła, odsunęła się, robiąc mi miejsce przy Evie.
- Wszystko ok? - spytałem, odgarniając jej włosy z twarzy. Uśmiechnęła się słabo.
- Tak tylko strasznie się przeraziłam. Było pełno ludzi wokół a żaden facet nie zareagował. - położyła głowę na moim ramieniu. - Boże, Chris ile ty masz krwi na rękach. - pisnęła, zwracając uwagę naszych przyjaciół.
- Idę do łazienki. - mruknąłem, wzruszając ramionami.
- Zamówiliśmy taksówki. - powiedziała mi Noora, gdy wróciłem na miejsce.
Po jakiś 15 minutach byłem z Evą w drodze do mieszkania.
- Chris... - szepnęła Eva. - Ty go nie zabiłeś? - przełknęła głośno ślinę.
- No co ty. - uśmiechnąłem się słabo. - Do podobnego stanu doprowadziłem Johna i jakoś żyje. - wzruszyłem ramionami.
- Czyli to ty. - zaśmiała się, opierając głowę o moje ramię.
W ciągu 20 minut byliśmy w moim mieszkaniu i gdy otworzyłem drzwi, od razu rzuciłem się na Evę. Była dzisiaj zbyt seksowna. Czyli jak na co dzień.
________
Dziś cały rozdział należał do Chrisa. Jeśli się podoba to głosujcie i komentujcie 😎
CZYTASZ
mistreated//mohnstad
Hayran Kurgu"Żadna kobieta nie powiedziała nigdy całej prawdy o swoim życiu". Eva Mohn '95 Christoffer Schistad '93