Kilka razy widział Rona i Hermione. Gryfon zazwyczaj chodził z przyjaciółmi i robił dość normalne jak na jego wiek rzeczy. Natomiast Hermiona przebywała w bibliotece sama albo z jakąś starszą krukonką. W szkole było nienaturalnie spokojnie. Harry razem z Draconem wygłupiali się w pokoju wspólnym. Chłopak musiał przyznać, że ślizgon był ciekawym towarzystwem. Z lekkim zdziwieniem przyjął do wiadomości, że Malfoy nie zaczyna się w gryfonów ani nie przezywa innych od szlam, jedynie Pansy czasami miała jakieś problemy z mugolami i wyrażała je na głos w pokoju wspólnym.
Czasami miał wrażenie, że kilka starszych ślizgonów ma w stosunku do niego jakiś problem, ale zazwyczaj się tym nie przejmował i ignorował ich.
Harry siedział w dormitorium i patrzył na pelerynę niewidkę, którą trzymał w dłoniach. Wszyscy poszli oglądać trening na boisku więc postanowił skorzystać z okazji i znaleźć zwierciadło Ain Eingarp. Nie miał pojęcia gdzie iść więc po prostu założył pelerynę i wyszedł z lochów. Udało mu się po drodze przypomnieć, że zwierciadło znajdowało się na czwartym piętrze w jakiejś nieużywanej klasie. Zachichotał pod nosem, gdy przypomniał sobie co skłoniło go do ucieczki w poprzednim życiu. Argus Filch sprawca całej jego przygody z lustrem. Kiedyś mężczyzna napawał w nim jakiś dziwny strach, ale teraz to był tylko niegroźny charłak, który jedynie może dać mu szlaban.
Zwiedził kilkanaście klas, po piętnastu minutach udało mu się znaleźć tą prawidłową. Wszedł do pomieszczenia. Na środku stało wielkie zwierciadło, a w górnej ramie lustra były wyryte słowa: "AIN EINGARP ACRESO GEWTEL AZ RAWTĄ WTE IN MAJ IBDO". Przez chwilę zastanawiał się nad ich znaczeniem, a potem wyszeptał.
- Odbijam nie twą twarz, ale twego serca pragnienia.
- Dokładnie. - Rozbrzmiał zadowolony głos z tyłu ślizgona, który podskoczył i obrócił się w stronę dźwięku. Albus Dumbledore stał naprzeciwko i wpatrywał się w lustro.
- Dyrektorze? - Zapytał chłopiec, podchodząc do starszego czarodzieja i stając koło niego.
- Lustro to pokazuje pragnienia. Lecz jest tak samo niebezpieczne, jaki i przydatne, czasami można oszaleć patrząc w coś, czego tak bardzo chcemy, a nie możemy tego dostać. - Wytłumaczył Dumbledore rzucając Harry'ego krótkie badawcze spojrzenie.
- Co Pan widzi? - Zapytał Potter, przypominając sobie rozmowę ze wcześniejszego życia.
- Widzę, że dostaje nową parę wełnianych skarpet.
- A co tak naprawdę widzi pan w tym lustrze? - Chłopiec patrzył na nie z dziwnym otępieniem. Nie widział nic, tylko swoje odbicie. Oznaczało to, że nie pragnął już niczego. - Ja powiem panu co ja widzę, gdy wyjawi mi pan prawdę.
- Prawdziwy z ciebie ślizgon widzę. - Zachichotał dyrektor. - Widzę moją rodzinę, a ty ją widzisz?
- Nie. - Odmruknął. - Nie widzę nic. Dumbledore wydawał się zdziwiony tą odpowiedzią, ale nie skomentował tylko pokiwał głową, że rozumie.
- Harry, muszę cię prosić, abyś już nigdy nie szukał tego zwierciadła. - Powiedział po chwili ciszy.
- Dobrze, profesorze. Nie będę.
***************
Odnalazł klapę wraz z trój-głowym psem, z pomocą śmierci unieszkodliwił stworzenie i wszedł do klapy w podłodze.
Udało mu się w spokoju przedostać przez wszystkie pokoje i zastawione przez nauczycieli pułapki. Wydawało mu się to łatwiejsze niż wydostanie z pokoju wspólnego i od Draco, który nie chciał go nigdzie puszczać wieczorem. Harry nie wiedział skąd u ślizgona wzięła się taka opiekuńczość względem niego, ale po jakimś czasie stwierdził, że Malfoy traktuje go jak brata... Miał nadzieję, że właśnie to robił chłopak.Gdy dotarł do pomieszczenia ze zwierciadłem oczywiście zauważył profesora Quirellera, który starał się zdobyć kamień na własną rękę. Zachichotał na głos widząc, jak starania Czarnego Pana idą na marne. Czarodziej odwrócił się natychmiastowo i z podniesioną różdżką patrzył zdziwiony na chłopca.
- Jeśli chcesz dostać kamień musisz obejść zaklęcie Dumbeldore'a. - Harry podszedł do zwierciadła i spojrzał na profesora. - Zawsze mnie zastanawiało.... Czy głowa Voldemorta z tyłu pana głowy nie przeszkadza?
- Jesteś inny niż się spodziewałem. - Powiedział w końcu mężczyzna.
- Bardziej mroczny? Cóż, tak mnie wychowano... - Odparł ślizgon. - Nie boję się ciebie.
- A powinieneś. - Odwarknął odzyskując swoją wcześniejszą wrogą postawę.
- Nic mi nie zrobisz. - Zaśmiał się cicho i spojrzał na czarodzieja. - Nikt mi nie jest w stanie zrobić krzywdy.
- A czemuż to? - Zakpił Voldemort.
- Jeśli zdobędziemy kamień, odrodzisz się i odzyskasz siły, no i oczywiście spotkamy się w wakacje powiem ci wszystko, co będziesz chciał wiedzieć. - Wytłumaczył Harry zdecydowanym głosem.
- A gdzie jest haczyk? - Zapytał mrużąc oczy.
- Pomożesz mi zabić Albusa Dumbledore'a.
- Dlaczeg...
- Wytłumaczę ci w wakacje. - Przerwał mu chłopiec, a potem odwrócił się i podążył do wyjścia z komnaty. - Powodzenia, Tom.
Udało mu się szybko wrócić do pokoju wspólnego, oczywiście Malfoy nie szczędził mu oskarżeń i obraził się na niego, jednak Harry był zbyt zadowolony i szybko poszedł spać z jakąś nadzieją na zwycięstwo.
CZYTASZ
Harry Potter: Przełamanie słów i czynów. - Zawieszone
FanfictionZawieszone z powodu braku weny. Nie na zawsze, tylko na jakiś czas. Powrócę do tego! Harry Potter był Gryfonem, wybawcą, chłopcem, bohaterem... Harry Potter był samotny, zagubiony, skazany... Jednak jego los odwrócił się gdy spotkał swojego wyba...