Rozdział 10.

3.8K 368 66
                                    

Wężomowa~~~~~~

Niektóre fragmenty pochodzą z książki "Harry Potter i Kamień Filozoficzny" autorstwa J.K Rowling.

________________________________

Harry pożegnał się z Percym i skierował się pod salę, w której miał Transmutację. Spodziewał się, że nikogo tam jeszcze nie będzie więc oparł się o ścianę i wziął na dłoń owiniętego wokół jego nadgarstka Rubina.

- Jak ci się podoba zamek? - Wysyczał chłopak, korzystając z okazji do porozmawiania z wężem.

- Jest... Ciekawy. Chciałbym trochę pozwiedzać twoje miejsce spania więc następny razem zostaw mnie w tym pokoju. - Odparł Rubin pełznąc wokół palców Ślizgona.

- Jak sobie życzysz. Jesteś młody prawda? - Harry był ciekawy pochodzenia i wieku gada.

- Tak... Pochodzę z Indii, ci okropni ludzie złapali mnie i włożyli do tej klatki z potworem, ale potem pojawiłeś się ty.

- Hmm... Wiesz może, jakiej jesteś rasy? - Spytał chłopak, odkładając torbę z książkami na podłogę. Dostał ją od śmierci, która stwierdziła, że przyda mu się w wielu sytuacjach. Miał pewne podejrzenia co do tego przedmiotu, ale postanowił zaczekać aż same się ujawnią.

- Co to rasa? - Rubin brzmiał na zdziwionego i zbitego z tropu. Harry nigdy nie zdawał sobie sprawy, że węże tak mało wiedzą.

- Opowiem ci w dormitorium. Zaraz zaczną się lekcje więc schowaj się i bądź grzeczny. - Odparł szybko widząc, że zbliżają się uczniowie. Gdy Rubin owinął się wokół jego nadgarstka poprawił szatę, a potem podniósł torbę z ziemi.

- Harry... Tutaj jesteś, nie wiedziałem, że jesteś takim rannym ptaszkiem. - Blaise podszedł do niego.

- Obudziłem się wcześniej. - Wyjaśnił szybko chcąc uniknąć drążenia tematu.

- Ej... Wszyscy mówią teraz o tym, jak zaprzyjaźniłeś się z Weasley'em. - Ślizgon szybko zmienił temat przybierając poważniejszą minę. Harry kątem oka zauważył jak Draco podchodzi i rzuca drugiemu chłopakowi dziwne spojrzenie.

- Percy? Tak, jest dość ciekawą osobą. - Odparł zimno i sucho chłopak. - Czy to wam przeszkadza?

- Nie, tylko chciałem wiedzieć, czy to prawda. - Powiedział szybko Zabini, czując jak przechodzą go dreszcze na nagłą zmianę tonu.

Potter przez chwilę patrzył na nich spod przymrużonych powiek, a potem bez żadnego ostrzeżenia odwrócił się i wszedł do sali siadając w jednej z ławek na końcu. Nie chciał brać udziału w lekcji, umiał już zamieniać zapałkę w igłę i na odwrót.

Gdy reszta uczniów wtoczyła się do klasy i usiadła w ławkach Profesor McGonagall, która weszła do klasy wtedy kiedy Potter sprawdziła obecność, zatrzymując się trochę przy nim zdziwiona, iż siedzi on sam praktycznie na końcu klasy.

- Transmutacja jest najbardziej złożonym i niebezpiecznym rodzajem magii, jakiego będziecie się uczyć w Hogwarcie. - Oznajmiła. - Każdy, kto będzie rozrabiał, opuści klasę i już do niej nie wróci. Zostaliście ostrzeżeni.

Profesor machnęła różdżką, a katedra zamieniła się w prosiaka i na odwrót. Wszyscy uczniowie byli zachwyceni, jedynie Wybraniec wydawał się znudzony, a gdy McGonagall kazała przepisać reguły i wskazówki westchnął pod nosem i zabrał się za pisanie.

Gdy cała klasa skończyła przepisywać profesor rozdała każdemu po zapałce. Zadanie polegało na tym, aby rozpocząć próby przemieniania jej w igłę. Harry patrzył przez chwilę na przedmiot, a potem wziął go do ręki. Nie mając nic lepszego do roboty przyglądał się zapałce. McGonagall rozpoczęła obchód po sali.

Gdy dotarła do niego i poprosiła o próbę zamienienia, chłopak podniósł różdżkę, machnął nią, a zapałka przemieniła się w igłę. Profesor była zachwycona i jednocześnie zaszokowana. Nie spodziewała się, że uda się Harry'emu transmutować coś za pierwszym razem. Widziała wcześniej, że nie próbował jak inny, tylko siedział i przyglądał się przedmiotowi.

- Panie Potter, gratuluję. Piętnaście punktów dla Slytherinu. - Profesor pokazała wszystkim igłę Wybrańca, a potem wznowiła obchód.

*****************

Historia Magii była nudna jak pamiętał więc nie trudził się ze słuchaniem profesora. Wyciągnął po prostu książkę od Eliksirów i zaczął ją studiować, ponieważ nie miał nic lepszego do roboty.

Na Zaklęciach chłopak zdobył jeszcze dwadzieścia punktów za powiedzenie definicji zaklęcia "Accio".

Eliksiry... Nie wiedział jak Snape się zachowa, ale był przygotowany na wszystkie możliwości. Wszyscy siedzieli w sali, Harry przyjął za cel na każdej lekcji siedzieć z tyłu, aby nie zwracać na siebie dużej uwagi. Znowu udało mu się usiąść samemu, przez co wszyscy uczniowie w sali rzucali mu dziwne spojrzenia.

Snape odczytał obecność tym razem bez kąśliwej uwagi na temat nowej znakomitości w szkole. Stanął naprzeciwko biurka, omiótł wzrokiem klasę zatrzymując się dłużej na Wybrańcu, który siedział sam z tyłu z dala od innych uczniów. Chłopak wydawał się znudzony, co wywołało w nim złość jednak szybko ją stłumił i powiedział.

- Jesteście tutaj, żeby nauczyć się subtelnej, a jednocześnie ścisłej sztuki przyrządzania eliksirów. Nie ma tutaj głupiego wymachiwania różdżkami, więc być może wielu z was uważa, że to naprawdę nie jest magia. Nie oczekuję od was, że naprawdę docenicie piękno kipiącego kotła i unoszącej się wokół niego roziskrzonej pary, delikatną moc płynów, które pełzną poprzez żyły człowieka, aby oczarować umysł i usidlić zmysły... Mogę was nauczyć, jak uwięzić w butelce sławę, uwarzyć chwałę, a nawet powstrzymać śmierć, jeśli tylko nie jesteście bandą bałwanów, jakich zwykle muszę uczyć.

Po przemowie profesora zapadła cisza w sali. Nikt nie odważył się odezwać. Profesor machnął różdżką, a na tablicy zaczęły pojawiać się instrukcję. Każdy w klasie zaczął je przepisywać, oprócz Harry'ego, który dobrze wiedział, że nie będzie mu to potrzebne.

Harry Potter: Przełamanie słów i czynów. - ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz