Harry wyrwał się ze snu uderzając głową o schody. Gwałtownie łapał powietrze i próbował się uspokoić, był w komórce pod schodami...znowu, najpierw pomyślał, że przygoda z czarodziejskim światem była tylko snem. Jednak z upływem sekund zaczął sobie przypominać rozmowę ze śmiercią i to, że jest teraz jej władcą. Usiadł, przez chwilę szukając wygodnej pozycji i przeanalizował wszystkie fakty. Musiał się stąd wydostać, nie miał zamiaru zostawać z Drusley'ami dłużej niż było potrzeba. Mimo iż miał tylko sześć lat to i tak zdecydował się stąd wynieść.
- Emm...Śmiercio? - Zawołał szeptem w przestrzeń.
- Tak, panie? - Usłyszał męski głos od strony drzwi. - Przepraszam, ale nie zmieszczę się tam w tej formie...
- Czy możesz otworzyć drzwi? - Zapytał chłopak, a gdy usłyszał ciche kliknięcie westchnął cicho i wyszedł na korytarz.
- Co teraz? - Spytał mężczyzna, patrząc na chłopca przed sobą i totalnie ignorując, że znajduje się w czyimś domu o drugiej nad ranem.
- Czy... możesz być moim „opiekunem"? - Mruknął cicho Harry, marszcząc brwi. - Wiesz, będziesz jak... mój rodzic. Nie chce tu zostawać, nie z tymi ludźmi.
- Mogę być... - Odparł, po czym wziął za rękę chłopca.
Były Gryfon z wdzięcznością podążył za śmiercią, gdy obydwaj szli w stronę drzwi wyjściowych, niestety daleko nie zaszli, bo po schodach z góry właśnie zbiegło dwoje ludzi. Harry rozpoznał w nich swoje wujostwo, obydwoje wyglądali na przestraszonych i złych.
- Kim jesteś?! Wynocha z mojego domu, bo zadzwonię po policję! - Wykrzyknął Vernon przesuwając się przed żonę.
- Witam, jestem tu, aby zabrać waszego siostrzeńca. - Powiedział spokojnie czarnowłosy, przy okazji przerzucając za plecy warkocz.
- Jakim prawem? To Dumbledore kazał się nim opiekować to, to robię! - Wrzasnęła Petunia, robiąc się coraz bledsza.
- Jak widać nie zajmujecie się nim dobrze... - Odparła śmierć prostując dumnie plecy. - Więc go wam zabieram.
- Możemy już iść? - Harry był zirytowany zachowaniem dwojga dorosłych, lecz miał nadzieję, że jak odejdą w pokoju to... kiedyś ciotka wyjawi mu jakieś cenne informacje, na temat jego matki lub samego Dumbledore'a
- Owszem, panie. - Zgodził się mężczyzna i pociągając za sobą chłopaka oraz ignorując zmieszane spojrzenia wujostwa wyszedł z domu.
***
Pół godziny później Harry i śmierć siedzieli na łóżku w mugolskim hotelu. Chłopak po wyjściu od wujostwa zapytał się co zamierzając zrobić, na co dostał bardzo ironiczną odpowiedź od śmierci, która wyjaśniła mu szybko swój plan. I tak znaleźli się w tym budynku.
- Skąd miałeś pieniądze? - Zagadnął cicho Harry, marszcząc brwi w wyrazie niezadowolenia.
- Jak już mówiłem...jestem śmiercią, mogę wszystko.
- echem... - Mruknął chłopak, ziewając przeciągle.
- Panie, pora, abyś się położył. - Zaczął rozbawiony mężczyzna. - Jest jeszcze trzecia w nocy a ty potrzebujesz snu.
- Wiem, dziękuje. - Odparł chłopak, posyłając śmierci lekki uśmiech. - Jak mam cię nazywać?
- Nazywaj mnie jak chcesz, panie.
- Może być Alex? Albo Lori lub Shali? - Były gryfon zmieszany i niezdecydowany wymienił kilka imion, które przyszły mu na myśl.
- Może być Lori... - Powiedziała ze śmiechem śmierć.
Harry tylko pokiwał głową z głupim uśmiechem na ustach i dosłownie walnął się na łóżko, od razu zapadając w sen, o dziwo pełen kolorowych dziecięcych snów.
CZYTASZ
Harry Potter: Przełamanie słów i czynów. - Zawieszone
FanficZawieszone z powodu braku weny. Nie na zawsze, tylko na jakiś czas. Powrócę do tego! Harry Potter był Gryfonem, wybawcą, chłopcem, bohaterem... Harry Potter był samotny, zagubiony, skazany... Jednak jego los odwrócił się gdy spotkał swojego wyba...