Harry patrzył tępo przez okno. Nie zwracał uwagi na rozmowę Teodora i Draco. Zastanawiał się nad tym, jakim cudem Ravenclaw wygrał puchar domów, nie zauważył, żeby na lekcjach dostawali jakieś punkty. O dziwno, zazwyczaj siedzieli cicho i przez prawie cały czas coś notowali. Miał właśnie zacząć zastanawiać się nad zachowaniem Snape'a, ale ktoś szturchnął go w ramie.
- Wszystko dobrze? - Zapytał Draco przyglądając mu się ciekawie.
- Tak, tylko się zamyśliłem. - Odparł, a potem przeciągnął się i westchnął cicho.
- Myślisz, że mógłbyś zjawić się u mnie w wakacje, chociaż na tydzień?
- Jasne, napiszę ci list, kiedy dokładnie będę mógł przyjechać. - Wybraniec uśmiechnął się lekko i oparł o szybę czekając na rozwój rozmowy.
- Ej... A ja to co? - Prychnął Blaise udając obrażonego.
- Ciebie nie będzie w kraju. - Odezwał się rozbawiony Nott.
- Jak tak wolisz...
- Możecie przestać? - Spytał lekko zmieszany Potter. - Następny razem pojadę do ciebie Blaise.
- Okey, mogę na to przystać. - Prychnął chłopak i powrócił do czytania książki.
************
Ślizgon wyszedł z pociągu, niestety tłum się tak przepychał, że wypchnął go prosto w ramiona Lori'ego, który rozbawiony przyglądał się mu badawczo.
- Przepraszam. - Mruknął w jego klatkę piersiową, a po chwili się wyprostował.
- Nic nie szkodzi, Harry. - Odparła śmierć kładąc dłoń na jego głowę.
Usłyszał wołanie za sobą więc odwrócił się do tyłu. Uśmiechnął się szeroko, gdy zobaczył jak w jego stronę zmierza Percy.
- Nie mogłem znaleźć cię w pociągu, a chciałem się z tobą pożegnać. - Wytłumaczył podchodząc do niego, spojrzał na Lori'ego i na chwilę zaniemówił. - Witam, nazywam się Percy Weasley, jestem przyjacielem Harry'ego.
- Miło mi poznać, panie Weasley. - Odparła śmierć neutralnym głosem.
- Mam nadzieje, że zobaczymy się w następnym roku i, że nadal będę mógł cię uczyć eliksirów.
- Jasne! Uczysz lepiej niż Snape. - Powiedział wesoło chłopiec i przytulił starszego lekko, a potem zaczął machać mu na pożegnanie ręką.
- Teraz do domu, Lori. - Odezwał się Potter, gdy Gryfon zniknął za rogiem. Jedyne co poczuł to rękę, która chwyta go za ramię. Razem ruszyli do dworu, Harry lekko zmęczony, a śmierć jak zawsze czujna.
******************
Tak, jak powiedział Voldemortowi wysłał mu list, kiedy i gdzie mają się spotkać. Wybrał dwór, bo nie chciał przenosić się w inne miejsca. Jedyne co mu pozostało do zrobienia to powiadomić Mistrza Eliksirów o gościu, który niedługo przybędzie.
- Sir, chciałem z tobą porozmawiać. - Powiedział chłodno wchodząc do pomieszczenia. Snape wyglądał na zbitego z tropu, ale tylko kiwnął głową na znak, że się zgadza. - Niedługo będziemy mieli gościa.
- Gościa? Masz na myśli jakiegoś swojego kolegę? - Severus wydawał się lekko zdziwiony, lecz tak naprawdę bardzo dobrze maskował swoje uczucia. Teraz zaczął być bardzo podejrzliwy.
- Nie, to nie jest mój kolega. - Zaczął Potter, szukając odpowiednich słów. - Jest to ktoś, kogo pan zna, nawet bardzo dobrze.
- Potter, przestań grać w swoje gierki i powiedz mi kto ma przybyć. - Sarknął zirytowany mężczyzna, odkładając książkę na stolik.
- Voldemort. - Powiedział spokojnie czekając na reakcję profesora.
- Nie żartuj sobie ze mnie... - W głębi duszy wiedział, że to, co dzieciak powiedział było prawdą.
- Dobrze pan wie, że nie żartuję...
- Dlaczego?
- Dlatego, że nie chce, aby Dumbledore przejął władzę. - Wytłumaczył najjaśniej jak potrafił.
- Śmierć ma ci pomóc zabić Albusa, prawda? - Spytał, a gdy zobaczył na twarzy Pottera szok poczuł małą satysfakcję.
- Tak... - Wyszeptał.
- W takim razie, powodzenia. Jeśli będziesz mnie potrzebował to powiedz. - Mistrz Eliksirów wstał i szybko wyszedł z salonu powiewając czarną szatą za sobą.
******************
- Gotowy? - Zapytał Lori
- Yhm... Chyba. - Odparł Harry, wzdychając lekko. Wstał z kanapy i zbiegł po schodach, w samą porę znalazł się koło drzwi, które otworzyły się na oścież.
- Przyszedłeś. - Stwierdził chłopiec, odsuwając się, aby wpuścić gościa do środka. Wysoki i szczupły mężczyzna, nie wyglądał jak kiedyś. Wyglądał inaczej, niż gdy był nastolatkiem. Czarne włosy zaczesane do tyłu i czerwone oczy dodawały mu mroku, a z całego jego ciała czuć było władczą aurę. Riddle ubrany był w czarną szatę.
- Tak. - Odparł chłodno patrząc w zielone oczy.
- Ym... Tak, za mną. - Potter potrząsnął głową odganiając od siebie myśli. Poprowadził czarnoksiężnika do salonu. Voldemort rozsiadł się na kanapie, nie zwracając najmniejszej uwagi na rozjuszone prychnięcie ślizgona.
- No więc, co chcesz wiedzieć? - Spytał chłopiec, siadając naprzeciwko.
- Dlaczego chcesz zabić Dumbeldore'a? - Zapytał lekko przekrzywiając głowę w bok. - Dlaczego Wybraniec jest w Slytherinie? Czemu mi pomagasz?
- Dumbledore... Nie chce, aby doszedł do władzy. On... nie jest dobry dla czarodziejskiego świata, nie mów mi, że nie zauważyłeś... On manipuluje wszystkimi! - Harry starał się ukryć swoje emocje jak najlepiej, ale niestety nie miał jeszcze takiej samokontroli nad swoimi emocjami i temperamentem, więc skończył zdanie prawie warcząc. - Nie każdy w domu węża musi mieć związek z czarną magią, tam mnie tiara umieściła i tam będę przynależał. Pomagam ci, ponieważ nie chce, aby dobra strona wygrała. Oni zrobili coś czego im nie wybaczę, okłamali mnie.
- Ciesze się, że zauważyłeś, jaki jest Dumbledore, jednak jest coś, czego mi nie mówisz, prawda?
- Ja... Emm... Lori proszę, potrzebuję cię. - Voldemort zmarszczył brwi i patrzył podejrzliwie na mężczyznę, który pojawił się z nikąd i powolnym krokiem podszedł do chłopca, a potem usiadł koło niego na kanapie.
- Witam, miło mi cię poznać... osobiście. - Przywitał się uprzejmie.
- Kim jesteś? - Spytał Czarny Pan, jego głos brzmiał jak syk, co dodawało mu tylko mrocznej aury. Harry zawsze zastanawiał się dlaczego Voldemort upodobnił się tak do węża.
- Och, możesz nazywać mnie Lori, jak Harry. Jestem jego prawnym opiekunem od pół-roku. - Wyjaśnił spokojnie posyłając lekki tajemniczy uśmiech mężczyźnie.
- Najlepiej, żebyś wytłumaczył czym jesteś. - Wtrącił się Potter, unikając spojrzenia czarnoksiężnika.
- Dobrze, panie. - Brwi Riddle'a powędrowały do góry, gdy usłyszał jak mężczyzna nazwał Wybrańca. - Jestem śmiercią i moim obowiązkiem jest chronienie mego pana, aby nic mu się nie stało. Oczywiście na jego życzenie.
- Udowodnij.
- Jak sobie życzysz Tom'ie Marvolo Riddle'u. - Lori cicho zachichotał sprawiając, że po plecach małego ślizgona przebiegł zimny dreszcz. Nagle głowa Voldemort opadła, a śmierć wydawała się nieobecna. Chłopak tylko wzruszył ramionami i rozsiadł się wygodnie czekając na dalszy ciąg wydarzeń. Był ciekawy jak Lori udowodni swoją tożsamość.
![](https://img.wattpad.com/cover/108554342-288-k437930.jpg)
CZYTASZ
Harry Potter: Przełamanie słów i czynów. - Zawieszone
ФанфикZawieszone z powodu braku weny. Nie na zawsze, tylko na jakiś czas. Powrócę do tego! Harry Potter był Gryfonem, wybawcą, chłopcem, bohaterem... Harry Potter był samotny, zagubiony, skazany... Jednak jego los odwrócił się gdy spotkał swojego wyba...