Rozdział 17

126 7 1
                                    

Rano obudziłem się wcześniej niż wszyscy. Próbowałem zasnąć, ale nie mogłem bo ilekroć zamykałem oczy widziałem Sophie. Krzątała się po mojej głowie i nie chciała z niej wyjść. Męczyło mnie to, cholernie. Widząc że Jasmine jeszcze śpi, postanowiłem wziąć prysznic który może choć trochę przywróci mi racjonalne myślenie. Wstałem, ruszyłem do łazienki i odkręciłem wodę tak by leciała zimna jak lód. Nie czekając dłużej szybko wszedłem do kabiny i wstrzymałem oddech czując lodowatą wodę na skórze. Tego mi było trzeba. Siedziałem pod prysznicem jakies 20 minut, po czym zakręciłem wodę i poszedłem się ubrać. Było po 6 więc Lauren mogła być już na dole w kuchni, chciałem pójść do niej, ale kiedy otwierałem drzwi usłyszałem za sobą głos Jasmine.

- Gdzie idziesz? - spytała ziewając.

- Do kuchni napić się wody, nie chciałem Cię budzić bo jest jeszcze wcześnie.

Przeciągnęła się i odsunęła kołdrę by móc wstać.

- Pamiętasz ze masz dziś przymiarkę garnituru?

- Tak, pamiętam. Na 10 mam być w salonie. - Odparłem wcale nie ciesząc się na to.

- Nie możesz wyglądać byle jak, musisz być prawdziwym mężczyzną. Ahh już za dwa dni będę panią Sykes, cudownie prawda? - Podeszła bliżej i uwiesiła się na mojej szyi. Pochyliła się by pocałować mnie, na co musiałem i ja się nachylić. To nie było to co chciałem czuć całując dziewczynę. To nie było to co czułem całując Sophie. To nie była Sophie. To ją chciałem całować i przytulać.

- Tak, cudownie. Pójdę się napić i zaraz wracam do ciebie.

- Nie musisz, pójdę się zaraz przebrać i jadę z twoją mamą na swoją przymiarkę sukni. Bardzo chciała zobaczyć moją suknie. Twoją siostrę też weźmiemy by nie musiała sama tutaj siedzieć - Cos czuje że Jess wolałaby właśnie sama siedzieć w domu niż jechać gdziekolwiek z Jasmine. No ale cóż, chyba będzie musiała.

Będąc w kuchni przywitałem się jak zwykle z Lauren, po czym zrobiłem sobie kawę i przysiadłem się do stołu. Po chwili usłyszałem dzwonek do drzwi, powiedziałem że pójdę otworzyć i ruszyłem by sprawdzić kto to. Otwarłem drzwi i zaskoczony tym co widzę.

- Jamie?! - Zawołałem i uścisnąłem przyjaciela- Przecież miałeś być jutro.

- Tak, ale zmiana planów. Tadam!

- Stary, jak ja cię długo nie widziałem. - Zaprosiłem go do środka gdzie rozebrał się z kurtki.

- No ja ciebie też, ostatnim razem jak się widzielismy to nie wiedziałem nawet że masz w planach żenienie się, nawet nie wiedziałem że masz kogoś. Stary, przede mną to ukrywałęś?! - Dał mi kuksańca w żartach.

- Jakoś tak wyszło, chcesz kawy?

- No pewnie, masz mi dużo do opowiedzenia. - poszliśmy do kuchni, prosząc w Lau by zrobiła jeszcze jedną kawę.

Pół ranka przesiedzieliśmy rozmawiając i śmiejąc się. Dawno nie rozmawiałem z Jamiem, był moim najlepszym kumplem. Poznaliśmy się w przedszkolu i tak nasza przyjaźń przetrwała te dobre lata. Może teraz nie widujemy się za często, ale nadal jesteśmy jak bracia. Zawsze mówimy sobie wszystko i zawsze jeden jest przy drugim. Kiedy byliśmy dziećmi i nastolatkami w okresie buntu, brojąc nagromadzając sobie kłopotów broniliśmy się obaj. Nigdy go nie wydałem a on mnie. Miałem do niego szczery szacunek, bo zawsze potrafił powiedzieć mi prawdę nawet tę bolesną i okrutną. Taka właśnie jest przyjaźń, nasza przyjaźń. O 10 pojechaliśmy razem do salonu gdzie miałem ostatnią z dwóch przymiarek garnituru. Będąc na miejscu ja poszedłem się przebrać, a Jamie siedział i czekał aż wyjdę z przymierzalni. Gotowy i ubrany wyszedłem przed lustro koło kabiny.

- No no stary, nie poznaje Cię.

- Uwierz mi, ja siebie też nie poznaje. - powiedziałem szczerze.

To nie było w moim stylu, te całe śluby, przyjęcia, przymiarki i przygotowania. Patrząc na siebie w lustrze widziałem zupełnie innego człowieka. Kogoś kim nie byłem, ale wiele osób chciało bym właśnie taki był. Może mógłbym się zmienić, chociaż trochę, jeśli miałbym dla kogo. Jeśli to z Sophie miałbym się żenić, mógłbym nawet i zmienić się całkowicie, dla niej. Bo wiem że byłoby warto. Zamyślając się tak, wyobraziłem sobie nawet jak stoję przed ołtarzem a ona, w pięknej białej sukni, idzie w moją stronę z uśmiechem na twarzy ciesząc się że zaraz zostaniemy małżeństwem. Cholera! Czemu znowu o niej pomyślałem?! Wszystko co pomyśle, co sobie wyobrażę i tak sprowadza się do niej. Tylko do niej.

- Dobra, pasuje. Przebiorę się i idziemy.

- Wieczorem zabieram Cię do pubu niedaleko. Pan młody musi mieć wieczór kawalerski. Może nie będzie to takie szalone, ale chociaż piwo musi być.

Tak jak powiedział, poszliśmy wieczorem do pubu. Ludzi pełno było wszędzie i ciężko był znaleźć wolne dwa miejsca by usiąść. W końcu znaleźliśmy miejsca i zamówiliśmy u barmana piwo. Po kilku już kuflach wzięło mnie bardziej niż jego. Zakręciło mi się w głowie, ale odetchnąłem chwilę i wróciłem do piwa. Rozmawialiśmy o duperelach, aż w pewnym momencie Jamie zaczął temat o który nie spodziewałem się że w ogóle będzie o tym chciał gadać.

- Kim jest Sophie? - Zapytał a mnie wcięło.

- Skąd do cholery wiesz o niej?

- Krasnoludki mi powiedziały - Wyszczerzył te swoje białe zęby śmiejąc się głupio.

- Tymi krasnoludkami była Jessica?

- Może - czekał aż zacznę mówić, a gdy nic nie powiedziałem pokręcił głową. - Stary, mi nie powiesz? Swojemu kumplowi od przedszkola?

- Co mam Ci niby powiedzieć? Znając Jessica już i tak Ci wszystko powiedziała.

- Może i powiedziała, ale chciałbym usłyszeć cokolwiek od ciebie.

W ogóle nie miałem ochoty rozmawiać o niej. Zostawiła mnie i wyjechała bez słowa. Kto tak robi?! Cholera i czemu niby ja się tym przejmuje?

- Sophie jest przyjaciółką, poznaliśmy się tutaj, a kilka dni temu wyjechała. Starczy?

- Nie. Powiedz jest dobra w mmm?? - Zapytał podnosząc brwi. Kiedyś bym się z tego zaśmiał od razu. Ale nie jeśli chodzi o Sophie.

- Stary, czy dla ciebie liczy się tylko łóżko?

- No nie, ale to jest ważne. Ej tylko mi nie mów że zakochałeś się w pannie z którą tego nie robiłeś.

- A nawet jeśli to coś złego?

- Właśnie przyznałeś się że się zabujałeś! - Podstępny idiota. Poprosiłem barmana o kolejnego kufla, musiałem jakoś zapić to wszystko.

- Nie zabujałem się tylko...

- Tylko co?? - Podśmiechiwał się, ale wiedziałem że tylko do jaj a nie na serio.

- Tylko... Ona jest inna. Niż te wszystkie dziewczyny które znałem. Zawróciła mi w głowie, do tego stopnia że nie wiem co o tym myśleć. Chciałbym całować i przytulać ją godzinami by czuła się bezpieczna i by było jej dobrze. Nie chce się z nią pieprzyć, chce się z nią kochać, kosztować każdy milimetr jej całej. Owijać sobie kosmyki jej włosów wokół palców. Stary, co ja mam do cholery zrobić?! Ona siedzi cały czas w mojej głowie, nie mogę przestać o niej myśleć. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje, wariuje po prostu. - Jamie widząc mój stan odsunął kufel z niedokończonym piwem ode mnie, zapłacił barmanowi i pomógł mi wyjść z baru. Skierował nas do parku na drugiej stronie ulicy. Tam usiedliśmy na ławce, a ja nie mogąc już dłużej wytrzymać po prostu się rozpłakałem. Łzy leciały ze mnie niczym woda z wodospadu. Cały ból i wszystko inne właśnie ze mnie wypływało. Jamie wiedział że tego mi trzeba, wypłakania się, dlatego wyprowadził nas pubu. Nic nie mówił po prostu pozwolił mi się wypłakać. Rzadko to robiłem, w życiu płakałem tylko kilka razy. Najczęściej przy mamie, Jessice i Jamiem. Tylko oni widzieli moje łzy, i tylko przy nich się ich nie wstydziłem.

- Nie zwariowałeś stary, po prostu się zakochałeś. - Powiedział Jamie kiedy skończyłem płakać. Powiedział to i wtedy dopiero w to uwierzyłem. Że naprawdę się zakochałem.


I'II Remember You III N.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz