CAPUT SEPTEM

3.3K 251 146
                                    

Rozdział dla:
Secriure , dlatego że lubi moją książkę xdd

Lat temu tysiąc z hakiem,
Cztery osoby tutaj dotarły,
I wśród pól z makiem,
Szkołę nową otwarty.

Maki z powierzchni zginęły,
Lecz mury szkoły przetrwały,
By nowe pokolenia przyjęły,
I dzieci o magii nie zapominały.

Cechy założycieli obdarte,
Przez uprzedzenia zostały wyparte.
Ślizogn zamiast cwany,
Wrednym został nazwany.
Krukon zamiast ciekawości,
Stał się skarbnicą mądrości.
Puchona zamiast miłym nazywać,
Od ciamciaków ich się wyzywa.
Gryfonów zamiast za odwagę chwalić,
Twierdzicie, że są niedojrzali.

Teraz, gdy Voldemort zagrożeniem,
Postępujcie w zgodzie ze swym sumieniem.
Bo tylko ono wam pomoże,
Więc musicie żyć w pokorze.
Wybaczcie wrogom szkolnym swym,
Powiedzcie : ,,On jest przyjacielem mym".

Bo nieważne czy odważny Gryfon,
Lub też sprytny Ślizgon,
Nie liczy się miły Puchon,
Czy też wielce mądry Krukon.
Wszystcyście tacy sami!

Gdy już wszyscy myśleli, że tiara przydziału zakończyła swoją coroczną pieśń, ta odezwała się ponownie, ale innym, bardziej ponurym głosem mającym w sobie cztery brzmienia.

Więc ludzie, przestańcie walczyć!
Zmarli płaczą.
Możecie być lepsi.
Miłość jest tego rozwiązaniem.

Uczniowie z ociąganiem zaczęli klaskać, choć we wszystkich głowach rozpętała się burza.

Co? Jak to? Przecież Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać nie mógł żyć! Sam Minister temu zaprzeczył. To nie możliwe! Ja-ja się boję! - to myśleli Puchoni.

Nawet ten starożytny artefakt tak uważa? On nie może się mylić, ani pozostać zmanipulowanym. - były to myśli Krukonów, pierwszy raz oderwane od książek, porozkładanych już na stołach.

Nuuudy. Wiemy już to, choć tego nie chcemy. -oznajmiały myśli wychowanków domu węża.

Nie. Nie. Nie ma mowy!!! On kłamie! My wierzymy rodzicom. - Gryfoni wrzeszczeli do swoich myśli. Tylko jedna rodzina (plus dziewczyna uważana za jedną z nich) i jeden chłopiec tak nie uważali. Każdy chyba wie kto.

-Dobrze! Dziękujemy za edukującą pieśń, tiaro! - powiedziała Minerwa. - Jak pewnie zauważyliście, kilka miejsc przy stole jest pustych. - uczniowie dopiero teraz zwrócili na to uwagę.

I nauczycielka miała rację. Cztery krzesła stały puste. Nie było samego dyrektora, nauczyciela obrony przed czarną magią, oczywiście McGonagall i jeszcze jedno krzesło dostawione dodatkowo.

W Wielkiej Sali podniósł się rumor. Jedynymi którzy zachowywali się normalnie, to Ślizgoni, wyraźnie zdezorientowani co mają robić, skoro ich Księcia nie ma. Co dla innych domów było zastanawiające i pocieszające.

-Cisza! - wydarł się Snape, co wywołało pożądany skutek.

-Jeżeli będziecie już cicho zaczniemy przydzielać naszych nowych uczniów, a potem gdy dyrektor przyjdzie, wytłumaczy wam sytuację. - i zaczęła wyczytywać.

-Diana Ambrociak .

Ravenclaw.

-Eryk Angry.

Huffelpuff.

-Hiacynta Chesty.

Ravenclaw.

-Anastasia Delfym.

Gryffindor.

Zostało przydzielonych razem dwadzieścia dziewięć dzieci w tym tylko pięciu zostało Gryfonami, a sześciu Ślizgonami.

Puchonów było w tym roku ogólnie osiem dzieciaków, a Krukonami zostało dziewięciu.

Nikt się nie dziwił, że do Hogwartu w tym roku przybyła taka mała ilość dzieci, bo skoro przebywał tu Chłopak-Który-Oszalał rodzicie nie chcieli ryzykować życiem swoich pociech.

A właśnie Harry Potter. Nie było go przy stole Gryffindoru, więc zaciekawieni czarodzieje poczęli wymyślać coraz to ciekawsze plotki.

U Puchonów mówiono, że Snape zdołał już porwać Złotego Chłopca i przerobił go na składniki.

Ślizgoni obstawiali Czarnego Pana.

Krukoni natomiast zdecydowanie potwierdzali, że Harry nie został wpuszczony do Hogwartu.

A Gryfoni wiwatowali.

Łup.

Drzwi Wielkiej Sali uderzyły o ścianę, a przez nie wszedł pochód osób ubranych w czarne szaty, na przodzie z staruszkiem w jaskrawofioletowym kapeluszu i białych gwiazdach na szacie.

-Witam wszystkich w nowym roku szkolnym! - zawołał Albus Dumbledore, wskazując swoim towarzyszą miejsce do spoczynku. Tylko jedna osoba oddzieliła się i poszła do stołu Slytherinu, gdzie po chwili dało się słyszeć wiwaty na cześć Dracona Malfoy'a. -A więc, witam Was w nowym roku szkolnym. Nasza kadra odrobinę się zmieniła. - wskazał na dwie pierwsze z brzegu osoby w kapturze. - Powitajcie nowego nauczyciela obrony przed czarną magią, - tu zrobił budujące napięcie -Lucjusza Malfoy'a, a także Narcyzę Malfoy, naszą nową pielęgniarkę, gdyż Madam Pomfrey odeszła na emeryturę. - zawołał.

Cisza.

Wszyscy patrzyli na małżeństwo z szokiem. Po chwili jedynymi, którzy klaskali byli Ślizgoni na czele ze swoim księciem.

-I jak widzicie, pozostały nam jeszcze dwie osoby. Są to osoby oddelegowane do obrony zamku przez Szefa Biura Aurorów. Powitajcie pana Oriona Evans'a i pana Johna Evans'a, przyrodnich braci, którzy byli tajnie szkoleni na aurorów.

Postacie zsunęły kaptury z głowy, ukazując bardzo przystojne twarze.  Jeden z nich miał czarne, proste włosy, które opadały mu na owalną twarz z dołeczkami z policzkach. Oczy miał ni to szare, ni to brązowe, a uśmiech zawiadacki. Wyższy był blondynem o zielono-niebieskich oczach, podłużnej, szczupłej twarzy, słodkim uśmiechu i zadartym nosie.

Wśród uczennic przetoczyła się fala zachwytu.

-Mam nadzieję, że miło ich powitacie i nie będziecie sprawiać problemów, bo mają takie same uprawnienia jak nauczyciele. - Albus przerwał i kontynuował po chwili - W wakacje nie mogłem zdecydować jeszcze kto zostanie Prefektami i Prefektami Naczelnymi. Ale zaraz się dowiecie. Pierwszym z Prefektów zostaje... Harry Potter, będzie pełnił prefekture w...

Cda.

Gdzie chcecie Harry'ego?

1. Zostaw w Gryffindorze.

2. Daj do Slytherinu.

3. Postaw na Ravenclaw.

4. Niech będzie Puchonem.

Głosujcie, bo w zależności od waszego wyboru potoczy się historia, ponieważ mam cztery wersje i każdą inną.

Dices ad tempus jus /Harry Potter/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz