-Panie Potter... - odezwał się cichy głos zza drzwi pokoju.
Nastolatek machnął dłonią, a te posłusznie się otworzyły, ukazując małego chłopca.
Miał na oko jedenaście lat, lecz był drobny. Nawet bardzo.
Według Harry'ego nawet bardziej niż on sam u Dursley'ów.
A to był zdecydowanie wyczyn.-Słucham? - spytał.
Dzieciak przez chwilę wyglądał, jakby nie chciał niczego zdradzać, aby ten się na niego nie zdenerwował.
-Dyrektor Gregorowicz kazał przekazać, że przyjechała do pana trójka osób, którzy chcą się z panem jak najprędzej spotkać. Pod groźbą poćwiartowania i... i... kas... kastracji. - ostatnie słowo powiedział niezrozumiale.
Black mimowolnie zmarszczył brwi zastanawiając się o kogo chodzi. Był niemal pewny, że chodziło o Rona i Hermiona, skoro dorośli nie mogli wejść na teraz zamku.
Tylko ta trzecie osoba.
Nastolatek podejrzewał któregoś z bliźniaków. Ewentualnie Ginny. Nie myślał o kimś innym, bo Dumbledore nie pozwoliłby nikomu podjąć się tak ważnej misii, wiedząc, że coś może pójść nie tak.A to właśnie ta pierwsza dwójka miała największą szansę na sprowadzenie Wybrańca do Hogwartu.
-Panie Potter -Black -Lupin? - blondynek ponowił, patrząc na niego z przerażeniem.
Gryfon otrząsnął się.
-Gdzie są? - spytał, leniwie wstając z łóżka.
-W gabinecie dyrektora. - powiedział z ulgą.
-Dzięki. - a widząc, że ten nie wychodzi popchnął go delikatnie w ramię.
Przerażone dziecko odskoczyło daleko.
To śmieszne, jak oni się mnie boją, przez jedną sytuację. - pomyślał szczerze rozbawiony.
Po wyjściu z pokoju, zamknął je zaklęciem. Skierował swe kroki ku północno - wschodniej części zamku, gdzie znajdowały się gabinety nauczycieli, ich sypialnie i Duża Łazienka.
Duża Łazienka, to coś w stylu hogwardzkiej łazienki dla prefektów, tyle że zostawała ona tylko do użytku nauczycieli.
No i Harry'ego.
Na szczęście miał tam blisko. Ni minęły trzy minuty spokojnego spaceru po gładkim, czarnym, zimnym kamieniu i już stał przed dębowymi drzwiami z mosiężną kołatką.
Załomotał.
Usłyszał słowo ,, proszę", więc otworzył.
Przekroczył próg, by poczuć, że czyjeś ciało wbija się w niego z radością.
-Harry! - wykrzyknęła Hermiona podekscytowana. -Tak się cieszę, że cię widzę. Nawet nie wiesz jak bardzo. - trajkotała, dopóki nie przerwał jej rudowłosy.
-Hej, stary. - mruknął, podchodząc, łapiąc go w ramiona i klepiąc po męsku.
-Wybacz, Potter, ale ja nie będę cię ścisnął, bo się popłaczę. - stwierdził sarkastycznie trzeci głos.
Potter wiedział kto to, zanim się odwrócił.
-Malfoy, jak smutno jest widzieć twoją twarz fredki. - wypalił, wpatrując się w blondyna.
Wyglądał korzystniej, niż wcześniej, co było spowodowane najpewniej brakiem przylizania włosów.
Jasne policzki pokryły się rumieńcem.
-Potter, dziwi mnie, że twój brak ogłady nie wyleciał jeszcze przez okno.
-Draco! - zaprotestowała Granger, w tym samym czasie, gdy Weasley wypowiedział imię przyjaciela.
-Nie przeszkadzajcie im. Kto się czubi, ten się lubi. - roześmiał się Gregorowicz, wstając z fotela. - Choć z naszym drogim Harrym nigdy nic nie wiadomo. Prawda? No ale słodko razem by wyglądali. To trzeba przyznać.
Sorry, że mnie nie było, ale zaczęłam rok w wirtualnym Hogwarcie i nie mam czasu :( .
CZYTASZ
Dices ad tempus jus /Harry Potter/
Fanfiction/fragment opowiadania/ -Wiesz, Harry, ja z Remusem bardzo chcieliśmy mieć dzieci, a że obydwoje jesteśmy mężczyznami nie mieliśmy takiej możliwości. Lecz Lily, piękna i słodka Lily, zaproponowała nam, iż może pomóc. Ona, ona zgodziła się nosić nasze...