Jeżeli komuś nie podoba się moje opowiadanie, bo uważa je za nieciekawe czy takie same jak wiele innych, nie musi go czytać.
Tyczy się to osoby, która wypisuje do mnie na priv z jakimiś pretensjami.
Wolę mieć pięciu prawdziwych czytelników, niż pięćdziesięciu sztucznych. Ten ktoś, o kim jest mowa będzie wiedział.A ci, którym się podoba, dziękuję wam!!!
Hermiona dopadła do przyjaciela.
-Ron, leć szybko po dyrektora i pielęgniarkę! - widząc, że chłopak nie ruszył się z miejsca, warknęła. -Ronaldzie Weasley!!!
Dopiero te słowa rozbudziły go. Skinął głową przyjaciółce i szybko wybiegł z pomieszczenia.
-Harry! - mruczała dziewczyna. - Obudź się! Proszę... Dasz sobie radę. Wierzę w to. Nie poddawaj się. Jesteś silny.
-Panno Granger, proszę się odsunąć od pana Pottera. - zarządził Lucjusz, rozglądając się po klasie.
-Nie zostawię go... - wychrypiała, starając się zatrzymać krwawienie własnymi dłońmi.
Blondyn odsunął ją brutalnie.
-Jak mam mu pomóc, skoro przeszkadzasz, głupia dziewucho. - skierował różdżkę na ranę i zaczął recytować. - Vulnera tergo sanguine spiritum restituere salute. Vulnera tergo sanguine spiritum restituere salute.
Na ich oczach rana zaczęła się powoli zasklepiać. Centymetr po centymetrze, by wreszcie z wielkiej, pełnej krwi rany pozostała różowa blizna.
-Więcej nie zrobię. - swierdził, widząc, że nastolatek nie odzyskuje przytomności. -Musimy poczekać na Albusa i Narcyzę. Oni powinni go ocucić.
Hermiona oddychała jakby przebiegła co najmniej maraton, i to sprintem. Starała się jednocześnie opanować swoje emocje, by się nie rozpłakać i nie wyjść na mazgaja. Bo taka nie była. Przeżyła przecież wyzwiska i kpiny w pierwszej klasie, wyprawa po Kamień Filozofów, szukanie tego, co znajdowało się w podziemiach Hogwartu i późniejszą petryfikację przez tego potwora, wyprawę do Wrzeszczącej Chaty, spotkanie zbiega, pozbawienie przytomności nauczyciela, uratowanie Hardodzioba i Syriusza za pomocą zmieniacza czasu, wyzwiska od ,, szlam", częściowy rozłam przyjaźni na czwartym roku, później przebywanie pod wodą, pomoc Harry'emu i patrzenie na jego zmagania z zadaniami.
Nie płakała wtedy, nawet gdy była tak bardzo przerażona, że nie potrafiła wykrztusić nawet słowa, lecz teraz, widząc jej przyjaciela w takim stanie, nie potrafiła się powstrzymać i łza wymknęła się z jej brązowych oczu.
-Nie... płacz, Mionka. - wychrypiał chłopak, patrząc na dziewczynę z małym uśmiechem na ustach.
Nastolatka zbaraniała patrząc na Gryfona, który odzyskał przytomność. Wyglądał słabo. Jego cera dorównywała tej Malfoy'owskiej podczas największej zimy, bez słońca i ciepła.
-Och, Harry! - wychlipała, wtulając twarz w jego szyję, starając się ukryć łzy.
-Nic... ehe, yhy... mi nie jest. - powiedział pomiędzy przerywnikami w postaci kaszlu.
Z oddali słyszeć się dało odgłos biegu kilku osób.
Lucjusz wyszedł z sali, żeby zobaczyć, jak daleko się znajdują.
-Hermi, boli mnie... trzustka... - zmarszczył brwi.Dziewczynie od razu w głowie pojawiły się informacje dotyczące trzustki.
Trzustka u czarodziejów jest drugim najważniejszym (zaraz po sercu) organem w całym ciele. Tak jak serce rozprowadza wraz z krwią tlen i życie potrzebne aby istnieć i nie umrzeć, tak trzustka odpowiedzialna jest za rozprowadzanie magii (u czarodziejów, u Mugoli nie pełni tej funkcji, ale inne tak). Gdy zostanie przerwana lub zachwiana (na przykład poprzez uszkodzenie jej elilsirem, zaklęciem) objawia się bólem.
Równe jest to :
-najpopularniejsze, czyli tygodniowy zanik magii,
-dalej, śmierć,
-rzadsze, czyli brak objawów, oprócz typowych dla Mugoli,
-zdarzające się 1/5000 przypadków, czyli zatarcie granic, co oznacza dla młodego adepta zniknięcie bariery, która zazwyczaj jest postawiona do siedemnastego roku życia, która nie pozwala na ukształtowanie się rdzenia, a dla dorosłych, śmierć, z racji gdyż, ich ciało nie jest przyzwyczajone do możliwości użycia całości magii.
Nie wolno na poszkodowanym używać zaklęć takich jak: Evensco, Crucio, Aquamenti oraz...-Panno Granger, odsuń się, musimy przenieść Harry'ego do SS. - odezwała się Narcyza. - Levi....
...Levicorpus.
-Nie!
-...corpus.
-Nie. Boli go trzu... - nie dokonczyła, gdyż ciszę rozdarł krzyk, pełen bólu.
-O nie. Nie. Nie.
CZYTASZ
Dices ad tempus jus /Harry Potter/
Fanfiction/fragment opowiadania/ -Wiesz, Harry, ja z Remusem bardzo chcieliśmy mieć dzieci, a że obydwoje jesteśmy mężczyznami nie mieliśmy takiej możliwości. Lecz Lily, piękna i słodka Lily, zaproponowała nam, iż może pomóc. Ona, ona zgodziła się nosić nasze...