CAPUT SEPTEMDECIM

2.2K 198 4
                                    

Sorry za brak rozdziałów. Nadrobię w ferie.

-Harry! Harry! Czekaj, zaczekaj za mną! - wrzeszczała nastolatka, biegnąc za przyjacielem.

Chłopak przewrócił oczami, nawet nie zwalniając. Nie miał obecnie czasu na pogadankę, która go niewątpliwie czekała. A zresztą, nie miał nawet na to, najmniejszej, ochoty.

Wolał zająć się swoimi obowiązkami.

-Harrisonie Mizarze Potter Black Lupin! W tej chwili się zatrzymaj, albo będę zmuszona użyć na tobie jakiegoś bardzo niefajnego zaklęcia! - groziła mu, tracąc oddech.

Widząc, że to nie zadziałało zawołała :

- Petrificus Totalus .

Z uniesioną brwią, nawet się nie odwracając, Harry, machnął dłonią, na pozór byle jak, a zaklęcie odwróciło swój bieg i pędziło z powrotem do rzucjącej je.

W ostatniej chwili Hermiona zdołała wykrzyknąć zdumionym głosem, zamykać oczy :

-Protego!

Gdy uniosła powieki jego już nie było.

###

-Uwaga! Ma ktoś mi coś do powiedzenia?! Ważnego oczywiście. - zagrzmiał, siedząc na krzesełku w środku okręgu.

Powiódł wzrokiem po wszystkich zebranych. Czyli całej dwudziestce.

-Tak? - spytał, kiwając w stronę czerwonowłosej dziewczyny.

-Nadzorco, mówią, że Tymothy Dold, chce odebrać ponownie swój tytuł. Ma zamiar zasadzić się na ciebie w najbliższym czasie i spróbować pokonać. - powiedziała, patrząc mu w oczy.

Zielonooki mlasnął językiem.

-Jeszcze mu mało? Doprawdy. Ten jeden raz powinien wystarczyć. Nie chcę walczyć z nikim, o ile nie zajdzie taka potrzeba, no ale dobrze. Skoro tak nalega, to pokażę mu, dlaczego wtedy wygrałem. - wymamrotał.

Uczniowie zadrżali. Tak, to było epickie.
Trwało może pięć minut, ale pozwoliło młodemu dziedzicowi zgarnąć tytuł Nadzorcy Dumstrangu. Tytuł, który nieprzerwanie od czterech lat należał do tego samego osiłka. Dolda. Który zresztą zyskał go po odejściu brata.

-Jeszcze coś?

-Co z tą trójką, co przybyli? - zapytał siedzący w rogu chłopak.

-Obserwujcie. Dwójka z nich to moi przyjaciele. Nie atakować i pilnować przed atakami. Najwyżej lekko zastraszyć. - dodał. - Jeżeli odejdą, to będzie dobrze. Ale bez przesady. - zaznaczył, widząc uśmiech pytającego. - Rozumiesz, Arthur?

-Tak. - burknął smutny. - A ten blondasek?

-To wila, nieprzebudona, ale zostawcie go lepiej w spokoju.

###

-Musimy z nim porozmawiać. - stwierdziła Granger, padając na kwiecisty fotel, stający w rogu pokoju.

-Hermiono, mówiłaś, że odbił twoje zaklęcie niewerbalnie i bez różdżki, więc dopóki sam się na to nie zdecyduje, my nic nie możemy zrobić. - skomentował blondyn.

Hermiona skierowała swój wzrok na Rona, aby ten poparł ją.

-Według mnie, Draco ma rację. Nic narazie nie zrobimy. To nie jest Harry jakiego znaliśmy, a całkiem inna osoba.

-Brawo. Doskonała dedukcja. - pochwalił ich niewidzialny głos.

Zaraz też spod peleryny wychyliła się czarna, rozczochrana głowa i wesołe, zielone oczy.

-Harry. - dziewczyna zerwała się na równe nogi. - Natychmiast mi się tu wytłumacz. - zarządziła.

-Nie. - powiedział spokojnie.

Aż ją zatkało.

-Że co? - pisnęła.

-Nie mogę wam powiedzieć. - stwierdził, siadając na kanapie, która stała przed nim.

Rozejrzał się dookoła, wpatrując w każdy obraz.

-Idźcie. - powiedział.

Wizerunki osób podniosły się ze swojego miejsca i bez szemerania, jak to zwykle bywa w Hogwarcie, wyszły ze swych ram.

-Jak... ty to? - zdumiał się Weasley.

-Jestem Nadzorcą. - wytłumaczył.
-Kim? - nie zrozumiał rudzielec.

-Nadzorca, to taki jakby prefekt Hogwartu. Jest jednak tylko jeden i zazwyczaj jest to najsilniejszy uczeń, który przejmuje to stanowisko siłą. - odezwał się Malfoy, patrząc na młodego Lupina.

-Dokładnie. Ty skąd...?

-Miałem iść do Dumstrangu, tylko ze względu na moją przypadłość... i to, że ciągnęła mnie do Szkocji...

-Nie mogłeś.

-Tak. - powiedział, wpatrując się w niego natrętnie.

Dices ad tempus jus /Harry Potter/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz