4 miesiące później*
Luna:Dziś Matteo ma urodziny 20 lat znamy się już dobre 2 lata ale niestety obchodzi je w szpitalu.Po prosiłam Ambar aby przyniosła mi ulubioną sukienkę Matteo w której lubił jak ja się ubierałam,a do tego szpilki zrobiłam mu kolarz z naszych zdjęć obłożonych w dużą ramkę.Ubrałam się i weszłam do jego sali był nadal w tej samej pozycji czasem dawał znaki życia poruszał lekko ręką.Usiadłam na krześle i położyłam prezent obok łóżka.
Matteo:Siedziałem sobie właśnie na ławce i usiadł koło mnie chyba drugi ja.Mam brata bliźniaka?Zapytałem.
Matteo:Nie ja tylko ci pokazuje właściwą drogę chcesz zobaczyć co się teraz z tobą dzieje?
Matteo:Tak i poszliśmy w kierunku drzwi.Byliśmy w szpitalu leżałem w łóżku przypięty do aparatury. Co mi się stało?
Matteo: Miałeś wypadek samochodowy. I jesteś teraz w śpiączce.
Matteo:Dlaczego Luna siedzi obok mnie?
Matteo:Bo cię kocha dziś masz urodziny i postanowiła je obchodzić razem z tobą w szpitalu.Ta dziewczyna siedzi w dzień w dzień przy tobie aż się obudzisz czas na ciebie poklepałem go po ramieniu i zniknąłem.
Matteo:Otworzyłem lekko oczy światło mnie raziło w oczy.
Luna:Spojrzałam na Matteo ponieważ ścisnął moją rękę.Obudził się momentalnie otarłam łzy ale tym razem płakałam ze szczęścia.
Skarbie w końcu się obudziłeś i go przytuliłam i pocałowałam lekko.Tak cię kocham bałam się,że cię stracę.Poczekaj wezwę lekarza.
Lekarz:Witamy pana w świecie żywych.Wie pan jaki mamy rok?
Matteo:2017
Lekarz:A pana imię i nazwisko?
Matteo:Matteo Balsano.
Lekarz:A wie pan kto to jest?
Matteo:Moja narzeczona Luna Valente.
Lekarz:Dobrze z pamięcią dobrze,teraz postukam pana młotkiem i powie pan czy cos czuje.Czuje pan coś?
Matteo:Nie
Lekarz:A teraz?
Matteo:Nie nic
Lekarz: A teraz?
Matteo:Nic to źle?
Lekarz:Nie ma pan czucia w nogach będzie długa i ciężka rehabilitacja.To i tak dobrze,ze pan wyszedl z tego wypadku cało.
Matteo: Ile to może potrfać?
Lekarz: Nawet do kilku lat.
Matteo: Co? A co będzie z moją karierą wrotkarską?
Lekarz: Obawiam się, że będzie musiał pan ją rzucić.
Matteo:Ale ja nie mogę muszę pomóc Lunie.
Luna:Kochanie najważniejsze jest twoje zdrowie.I złapałam go za dłoń.
Lekarz:Widzi pan dobrze,że ma pan taką narzeczoną zaopiekuje się panem.
Matteo:To ja mam się nią opiekować nie ona mną.
Lekarz: Na ten czas jest to niemożliwe.
Matteo: Kiedy mogę stąd wyjść?
Lekarz:Za tydzień.Wyszedłem.
Matteo:Gdy lekarz wyszedł odwróciłem się do Luny plecami.
Luna:Kochanie będzie wszystko dobrze najważniejsze,że mamy siebie.
Matteo: Już nic nie będzie dobrze nie masz ze mną przeszłości.
Luna:Skarbie usiadłam na jego łóżku nie mów tak.I się do niego dwlikatnie przytuliłam.
Matteo: Naprawdę Luna pozwalam ci odejść teraz nie męcz się.
Luna:Nigdy nie odejdę bo cię kocham jeśli bym odeszła bym umarła bez ciebie jesteś moim tlenem.I pogłaskałam go po ramieniu wszystko będzie dobrze.
Matteo:Nic nie powiedziałem tylko się do niej przytuliłem.Po chwili przyszedł Gaston,Ramiro,Simon,Ambar,Nina i Yam.
Gaston:Jak się cieszymy,że już się obudziłeś.Ale chwila co wam jest?
Matteo:Jestem kaleką.
Luna:Nie mów tak nie jesteś.
Ambar:O co chodzi?
Luna:Po prostu Matteo będzie musiał chwilę pojeździć na wózku obiecuje chwileczkę.
Ambar: Wszystko będzie dobrza najważniejsze jest to,że jesteś z nami brat.
Luna:Tak Matteo to najważniejsze i pocałowałam go delikatnie w usta.Ale nie odwzajemnił pocałunku.Uśmiechnęłam się delikatnie do niego.Rozumiem go zawaliło mu się trochę ale obiecuje,że to naprawie.Tydzień później*
Luna:Dziś Matteo wychodzi ze szpitala.Przywiozłam mu ubrania i pomogłam z Gastonem mu się przebrać po chwili przyszły Ambar,pani Balsano i pan Balsano reszta musiała jechać do gangu.Pomogliśmy wejść mu na wózek.Wzięłam go za rączki.No więc tak ja nazywam się Luna i będę cię oporawadzać z wózkiem co sobie życzysz.
Matteo:Seksu.
Luna:Wszyscy się na niego spojrzeliśmy.Słucham?
Matteo:Nie słuchałaś? Chce uprawiać seks tu i teraz w tym miejscu.
Pani Balsano:Matteo słońce uspokój się trochę.
Matteo:Ach tak zapomniałem jestem kaleką Luna już nie chce uprawiać seksu z kaleką.
Luna:Matteo.
Matteo: Taka kurwa prawda,już nigdy nie będziemy się kochać tak jak wcześniej w ogóle nie będziemy tego robić.
Luna:Matteo spokojnie.I pomasowałam go po ramieniu.
Gaston:Nie wierzę w to, że Matteo powiedział to przy wszystkich.
Luna:Spakowaliśmy wszystkie rzeczy Matteo i pojechaliśmy do domu pan Balsano razem z Gastonem pomogli mi wnieść Matteo do środka.Po godzinie wszyscy wyszli zostaliśmy sami.
Poszłam zamknąć drzwi.Skarbie na początku będziemy spać w pokoju na dole potem nie wiem zrobimy coś i będę mogła wjechać do naszej sypialni.
Matteo:Okey.
Luna:Chodźmy pooglądać telewizje może co?
Matteo:No tak bo będziemy tylko to tutaj robić nic więcej.
LunaMatteo złapałam go za rękę teraz nie możemy.
Matteo: Jasne.Prychnąłem.
Luna:Chciałam go pocałować ale się odsunął.Nic nie powiedziałam tylko poszłam zrobić nan coś na kolacje.Postanowiłam zrobić kanapki bo na razie nic innego nie mogłam bo mało kupiłam do jedzenia zaparzyłam herbatę.Skarbie podeszłam do Matteo chodź do kuchni cię zawiozę.
Matteo: Sam się zawiozę nie wysilaj się.
Luna:Chciałam tylko pomóc Matteo nie chciałam nic złego.
Matteo: Dobra skończ się litować.
Luna:Położyłam mu talerz z kanpkami.Smacznego powiedziałam łagodnie.
Matteo:Ta wzajemnie.
Luna:Gdy zjedliśmy Matteo pojechał do salonu.Podeszłam do niego.Kochanie chcesz się może umyć pomóc ci?
Matteo:Myłem się w szpitalu.
Luna:Okey i się uśmiechnęłam to ja idę się umyć dobrze?
Matteo: Dobra weź idź i skończ mi tutaj gadać.
Luna:Poszłam po szlafrok i czystą piżame i dwa nowe ręczniki.Umyłam się założyłam satynowe spodenki i satynową koszulkę na ramiączka,a do tego szlafrok satynowy założyłam ręcznik na głowę i wyszłam.Matteo był już w naszej dotychczasowej sypialni zdjął już z siebie koszulkę gorzej było ze spodniami.Daj pomogę ci zdjąć.Zdjęłam z niego spodnie schyliłam się po koszulkę.
Matteo:Nie wypinaj tej dupy.
Luna:Schyliłam się tylko po koszulkę. Złożyłam koszulkę i jego spodnie pomogłam mu się położyć na łóżku.Położyłam się obok niego chciałam go przytulić ale się odsunął.Wstałam z łóżka i zamknęłam delikatnie drzwi i poszłam na górę.Skoro nie chce żebym z nim spała to po co mam tam leżeć.