30 mała zaraza

1.5K 162 15
                                    

Spoglądałem z rozczuleniem na pogrążoną we śnie twarz Baekhyuna, to nie tak, że wyglądałby dla normalnego obserwatora słodko, ze śliną skapująca z kącika ust i roztrzepanymi włosami, ale dla mnie był najcudowniejszą i najpiękniejszą osobą, jaka kiedykolwiek widziałem. Tyle, że ja nie jestem normalny, ponieważ oszalałem z miłości do tego uroczego chłopca, chociaż takie stwierdzenie zdaje się już nieco oklepanym.

Zaparkowałem pod domem, rozważając sens budzenia, Baekhuna. Niewyspana kluska to zła kluska, to samo się tyczy głodnej i zmęczonej kluski. Ostatecznie postanowiłem przenieść chłopaka na kanapę lub ewentualnie łóżko, ponieważ tutaj jego sen nie skończyłby się zbyt dobrze.

Gdy już leżał w miarę wygodnie pozbyłem się jego różowych tenisówek, tak Baek miał na stopach przybrudzone różowe trampki, ale nie mnie to oceniać i nikomu innemu. Kolejno pozbyłem się kurtki i przykryłem go kocem. Delikatnie przeczesałem włosy mojego skarba, odgarniając je z jego ślicznego gładkiego czoła, aby mu nie przeszkadzały.

Dochodziła siedemnasta, więc to chyba czas na zrobienie wczesnej kolacji, z powodu dziwnych dźwięków, które wydawał mój głodny brzuch. Po upływie pół godziny spaghetti było gotowe, a Baek nadal spał. Delikatnie pstryknąłem śpiącego w nos, ale nie zareagował na moją zaczepkę, poklepałem go po policzku, co również nie przyniosło rezultatu, zacząłem się niepokoić. Baek już dawno powinien wstać i krzyczeć na mnie, że go budzę, wyglądał blado, potrząsnąłem nim delikatnie, wymawiając w kółko jego imię aż w końcu leniwie otworzył oczy.

- Przestań panikować Chanyeol, już wstaję, co chcesz? – na dźwięk jego głosu nieco się uspokoiłem, ale tylko trochę.

- Jesteś głodny? Zrobiłem spaghetti – uśmiechnąłem się delikatni, ale mój uśmiech zbladł, gdy usłyszałem odpowiedź.

- Dziękuję za starania, ale nie jestem. Boli mnie brzuch i mi niedobrze – wymruczał chłopak, układając głowę na poduszce.

- Jesteś chory? – zapytałem, układając dłoń na jego czole, było bardzo ciepłe – cholera, masz gorączkę – podniosłem się szybko z klęczek, z zamiarem znalezienia termometru, ale jeszcze szybciej minął mnie Baek, mrucząc, że mu niedobrze.

Gdy do niego podszedłem kończył płukać usta wodą, całe szczęście, że w zlewie nie było naczyń brr.

Zawstydzony szybko opłukał zlew z zawartości swojego żołądka, delikatnie drżał z powodu zimna i najwidoczniej było mu słabo, ponieważ potknął się podczas powrotu do salonu, na szczęście go złapałem i ostatecznie zaniosłem, żeby sobie nic nie zrobił.

- Poczekaj tu chwilę słońce, zaraz wrócę - ruszyłem do sypialni skąd zabrałem grubą, ciepłą, ciemnego koloru bluzę, żeby ogrzać Byuna.

- Załóż to i jedziemy - powiedziałem po przekroczeniu progu salonu.

- Gdzie i po co? - dezorientacja na jego twarzy była zabawna, ale w tym momencie nie było mi do śmiechu. Muszę ratować moją kluskę.

- Do szpitala na badania, muszą Cię przebadać i wyleczyć - westchnąłem, podtrzymując słabego chłopaka.

Chwilę pozniej byliśmy juz w drodze, oby to tylko nie było nic poważnego.

* * * 
Jestem zdesperowana, mam wrażenie, że te rozdziały są coraz słabsze, a moja wena chyba ma wakacje.

Zostało kilka (max 5) rozdziałów do końca.

Ktoś to jeszcze czyta?

Teacher (ChanBaek) 《Poprawki》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz