33 Co zrobiłeś?

1.2K 139 23
                                    

- Więc powiesz mi skąd wziąłeś moje rzeczy, spakowane w mój plecak, który był w moim pokoju? - zapytałem wyższego, układając się wygodniej na siedzeniu w jego samochodzie.

- No mówię, że z Twojego pokoju - ponownie padła ta sama odpowiedź, co poprzednio z dołączonym do niej firmowym uśmiechem numer pięć.

Może nie wiecie, ale zostałem wypisany ze szpitala i jesteśmy aktualnie w drodze do mojego domu, żebym mógł się przepakować i przygotować do ponownego pomieszkiwania u mojego chłopaka. Mojego ojca i tak nie ma ciągle w domu, więc, co to za różnica gdzie mieszkam skoro i tak przebywam i niego ostatnio dłużej niż i siebie?

- Tyle to rozumiem, ale powiedz mi skąd miałeś klucze? - zdezorientowanie, malujące się na mojej twarzy musiało być bardzo zabawne, bo Chanyeol parsknął niekontrolowanym śmiechem, poważniejąc pod moim spojrzeniem.

- Wiesz... Schowanie ich w doniczce z kwiatkiem nie było jakąś specjalnie trudną kryjówką, następnym razem ukryj je lepiej, bo znowu Was okradną - dodał, nawiązując do tamtej jednorazowej sytuacji. - Jest coś jeszcze, o czym powinienem ci powiedzieć - zaczął ostrożnie, jakby się czegoś obawiał.

- Mów, dowiem się, tak czy tak, więc nie kombinuj - zachęciłem mężczyznę może mało delikatnie, ale jednak.

- Spotkałem Twojego ojca i powiedziałem mu, że jesteśmy razem, ale przysięgam, że nie wiedziałem, że może on być w domu, bo inaczej nie wchodziłbym tam - wypalił na jednym wydechu, obserwując moją reakcję, której nie było.

Siedziałem w kompletnym szoku, nie wiedząc, co mam powiedzieć bądź zrobić, no bo cholera, nie mam już pewnie, gdzie mieszkać.

Wpatrywałem się w przednią szybę, analizując zaistniałą sytuację. W głowie miałem totalną pustkę, żadna myśl nie świtała mi pod czaszką, a ogromny stres zjadał mnie od środka.

-Baekhyunnie... - cisza

- Baekkie - nieprzerwanie

- Byunnie - dzwoniła

- Słońce - mi

- Skarbie - w uszach

- Wszystko w porządku? - przeniosłem spojrzenie w zaniepokojone tęczówki Chanyeola, kąciki ust uniosłem w lekkim pełnym smutku uśmiechu.

- Nie Chan, nic nie jest w porządku, pozwól, że zapytam... Co ty kurde zrobiłeś?

- Przepraszam Baek, wiem, że to nic nie zmieni, ale przepraszam... - zaciął się, zjeżdżając z pobocza na drogę, nie wyłapałem nawet kiedy się tam zatrzymał.

- Masz rację Park, to nic nie zmnieni, ale możesz szykować mi pokój w swoim domu - mruknąłem.

- Nie będzie tak źle mały, na pewno nic takiego się nie stanie - Chanyeol sam nie był pewny wypowiadanych słów.

Nie wiedział, jak bardzo się mylił.



















*
Chanyeol
[...] Gdy byłem już w połowie drogi do wyjścia usłyszałem otwierające się drzwi, stałem przez chwilę bezradny, nie wiedząc za bardzo, co mam ze sobą zrobić [...]

Sparaliżowany czekałem na to, co nieuniknione, nie było sensu się chować i uciekać. Do środka wszedł mężczyzna w średnim wieku, w czarnym garniturze, z walizką w ręku.

Po raz pierwszy w życiu chciałem zniknąć, lub teleportować się z dala od tego człowieka, z którego spojrzeniem się spotkałem.

- A Pan to kto? I co Pan robi w moim domu z plecakiem mojego syna w dłoni?

- Ja...

- Zaraz zadzwonię po policję - wyłowił z kieszeni telefon, a ja panikowałem coraz bardziej.

- Proszę nie, już panu wszystko tłumaczę - zacząłem, ten tylko kiwnął głową, na znak zgody, nie odzywając sie przy tym - nazywam się Park Chanyeol i jestem chłopakiem pana syna, który obecnie przebywa w szpitalu z powodu zabiegu usunięcia wyrostka robaczkowego...

- Wystarczy - przerwał mi - Proszę opuścić mój dom w tej chwili i nie zbliżać się do mojego syna, to normalny chłopak, a Pan...

- To może być ciężkie skoro jesteśmy razem, więc... - wtrąciłem się, nie mogę słuchać takich ludzi, naprawdę mnie denerwują.

- Proszę wyjść, natychmiast - zażądał zdenerwowany, o czym świadczyły czerwone plany na jego policzkach, ukłoniłem się grzecznie, po czym opuściłem dom Byunów.

Baekhyun mnie zabije...

* * *










Teacher (ChanBaek) 《Poprawki》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz