Kemankes szedł przez pałacowe korytarze z głowa spuszczoną do dołu. Nie ma kompletnie pojęcia co ma teraz robić. Kocha, ale jednocześnie cierpi. Zadaje sobie pytania dlaczego zakochał się w kimś niedostępnym? Dlaczego zaczął dążyć ją tak wielkim uczuciem? Zawsze sobie powtarzał, że się nie zakocha. Krążył tak kilka razy zanim trafił do komnaty. Usiadł przed biurkiem i wszedł w wir pracy, aby zapomnieć, wyrwać z siebie tą miłość tak jak mówił.
Kosem wyszła do ich ogrodu siedziała tam sama. Patrzyła się w niebo i podziwiała gwiazdy. Tylko tu mogła zaznać spokoju, po oddychać świeżym powietrzem i wszystko przemyśleć. Nie wie już co robić. Kocha, ale jej nie wypada. Chcę zaznać szczęścia. Te cholerne prawo jej nie pozwala. Gdyby tylko mogła zmieniłaby je w ciągu sekundy. Usiadła na ottomanie, który tu ostatnio zostawili i zasnęła.
Kemankes już nie wytrzymywał i udał się do ich tajemniczego miejsca spotkań. Zastał tam śpiąca Sułtankę. Podszedł bliżej, pogłaskał ją po policzku, chwycił w pasie i wziął ją na ręce, aby zanieść ją do komnaty. Szedł ich tajemniczym korytarzem tak by nikt z haremu ich nie ujrzał. Zdjął jej koronę i delikatnie ułożył na łożu. Chciała ją przykryć więc ruszył do szafy po koc. Gdy to wyjmował coś nagle upadło i Sułtanka gwałtownie się obudziła.- Co ja tu robię? Kemankes to Ty?
- Tak to ja. Zostałem Ciebie śpiąca w ogrodzie i postanowiłem Ciebie tu zanieść.- podążał ę jej w stronę i usiadł tuż obok na podłodze
- Dziękuję za troskę.
- Przepraszam Cię...
- Za co?- Spojrzała mu w oczy.
- Za tą kobietę... To wcale nie było tak. Sułtan ją przysłał. Ja nie chciałem O nawet nic nie wiedziałem.
- A o to chodzi... Nie musisz się tłumaczyć. To twoje życie.
- Ja jej nie kocham! Kocham kogoś innego. Nie potrafiłbym z nią być. I tak nie spełni się moja miłość. Ta kobieta nie jest dla mnie dostępna.- Kosem uśmiechnęła się na te słowa.
- Sama kocham kogoś. Lecz jest mi to zabronione. Może kiedyś będę szczęśliwa.- Ich twarze niebezpiecznie się do siebie zbliżały. Patrzyli sobie prosto w oczy. Kosem oderwała spojrzenie i odchyliła głowę do tyłu.- Chce mi się spać.
- To ja już pójdę. Za pozwoleniem. Dobrej nocy.
- Dobrej nocy.
Położyła głowę na poduszce i odpłynęła do krainy Morfeusza. Kemankes poczuł jak jego ciało przechodzi jakaś ciepła energia. Wyczytał w jej oczach, gdy słuchał jej słów, ze to o nim mówiła. Teraz wystarczy tylko przezwyciężyć strach. On jest najgorszym wrogiem.
***
Tydzień później...Udało im się skończyć pracę w ogrodzie, ale mimo tego oddalili się od siebie. Nie rozmawiali już tak jak dawniej. Tak naprawdę tylko Kemankes zaczął się oddalać przez co Sułtanka chodziła smutna. Nie wiedziała o co chodzi. Nocami płakała, a za dnia zajmowała się czymkolwiek żeby zapomnieć. Zakochała się w tym człowieku, a on zaczął ja unikać.
- Kemankes! Możesz mi powiedzieć dlaczego mnie unikasz?- chwyciła go za bark i odwróciła w swoją stronę.
- Nigdy bym tego nie zrobił. Po prostu mam dużo pracy.- Okłamał ją.
- Mnie nie oszukasz. Czy ja coś zrobiłam źle?
- Nie, tu raczej chodzi o mnie.- Spuścił wzrok.
- Myślałam, że jesteś moim przyjacielem. Myliłam się.
- Nie prawda! Ja po prostu nie mogę przebywać zbyt blisko Ciebie. To idzie w złym kierunku. Chcę ograniczyć nasze spotkania do minimum Sułtanko.
"Sułtanko" te słowa brzmiały jej w głowie. Pozwoliła mu mówić do siebie na "ty". Widziała, że coś złego zaczyna zie dziać. Jedna łza spłynęła jej po policzku.
- Skoro tak chcesz, Wielki Wezyrze.- odwróciła się i zaczęła iść w stronę haremu nie chciała już z nim przebywać ani rozmawiać.
***
Proszę bardzo i o to rozdział. Jak się podoba. Piszcie swoje opinie i gwiazdkujcie jeśli się podoba. Pozdrawiam wszystkich czytelników! ♡♡
CZYTASZ
Prawdziwe Uczucie
FanfictionCo się stanie jeśli dwoje ludzi połączy zakazane uczucie? Jeśli to właśnie siebie szukali przez całe życie? Dwie idealne połówki. Dwa różne światy. Łączy ich jedno... Prawdziwe uczucie.