Jak długo jeszcze uda się im zachować swój sekret? W tak szybkim czasie wiedzą już 2 osoby. W rekordowym czasie jednego dnia! Dlaczego nie zamknęli tych cholernych drzwi?! Niedługo nawet tajemniczy ogród stanie się zwykła częścią pałacu, o której każdy będzie wiedział. Myśleli, że opanowują swoje emocje, ale z tego co mówiła Geverhan wcale im to nie wychodzi. Ich oczy zdradzają wszystko. Są pełne miłości. Gdy tylko ich wzrok się spotka świecą jak gwiazdy i błyszczą jak najcenniejsze kamienie. U Kosem na jego widok lekko podnoszą się kąciki ust. Nie potrafią ukryć tego uczucia. Jest tak wielkie, że nawet można ja porównać do relacji rudowłosej piękności Hurrem i Sulejmana. Czują już, że nie potrafią bez siebie żyć. Gdy jedno umrze drugie umrze z rozpaczy. Przed wyznaniem sobie tego co czują próbowali walczyć z tym. Oddalali się, wygrywali się z tych sideł, ale to musiało się wydarzyć. Losu nie da się zmienić. Ustalił go sam Allah i tylko on wie co będzie dalej oraz tylko on może go zmienić. Wiedzą jedno, że mają siebie i przejdą przez to co ich czeka razem. Teraz są szczęśliwi, ale niestety przyjdą kiedyś i te złe chwile.
***
Kemankes krążył zdenerwowany po ogrodzie. Odkąd Haci dowiedział się o wszystkich pilnuje Sułtanki jak dzika lwica, a dokładnie wstępu do jej komnaty. Dzięki Allahowi mają jeszcze ich tajemniczy ogród i własny korytarz który prowadzi do komnaty Kosem właśnie z tego miejsca. Kemankes usłyszał otwieranie się przejścia...- Ten cały twój sługa w ogóle nie pozwala mi się zbliżać do twojej komnaty! Za kogo on się uważa?!
Kosem ujrzała go opartego o balustradę. Podeszła bliżej i objęła go to od tyłu. A on się odwrócił i połączyli się w namiętnym, soczystym pocałunku.
- Uspokój się... Przecież nic się nie zmieni.- Uśmiechnęła sie do niego.
- No niby tak, ale czemu mam się ukrywać z tym, ze jestem u Ciebie w komnacie, skoro mam takie prawo?
- Haci obawia się, że znajdę w ciążę.- Usiadła na ottomanie.- Jestem jeszcze młoda i teraz się zastanawiam, że w żadnym calu się nie zabezpieczamy. Mój czas jeszcze nie przeminął.
- Tylko nie mów, że...
- Nie! Nawet o tym nie myśl.
- Chciałbym zobaczyć takie miniaturki nas.- Usiadł obok niej i chwycił jej dłonie.- Szkoda tylko, że nie jest to nam pisane.
- Geverhan wprowadza swój plan w życie Kemankes! Wierzę w to, że się uda! Będziemy szczęśliwi, razem!- Powiedziała uradowana i go mocno objęła.
- Nie mogę w to uwierzyć. Jaka ona jest sprytna. Żeby tylko ta wojna nic nie zmieniła...
- Jaka woja?
- Eh... Dzisiaj się żegnamy. Wyruszamy jutro.
- Nie proszę! Nie zostawiaj mnie samej. Boję się, że Ciebie stracę! Nie zniosę tego!- Zaczęła płakać.
- Nie płacz mój kwiecie...- Otarł jej łzy.- Wrócę cały i zdrowy. Będę z powrotem biegł jak najszybciej do Ciebie.
- Czyli to nasz ostatnia noc?
- Nie mów tak. Żadna z nocy nie będzie naszą ostatnią. Przed nami wiele dni i nocy razem. Jeśli nie będzie mnie w pałacu to przez cały ten czas będę zawsze tu...- Wskazał palcem na jej klatce.- W twoim sercu.
- Przez cały ten czas?
- Zawsze...
Robiło się coraz ciemnej. Zapalili sobie świecie. Byli w sobie coraz bardziej zakochani. Spojrzała swoimi jasnymi oczami w jego ciemne wręcz czarne piękne oczy. Pocałował ją, oddała mu pocałunek i nie potrafili już się od siebie oderwać. Perspektywa tak długiej rozłąki ich przerażała. Objęła go bo za szyję, a on jednym gestem dłoni przesunął ja bliżej siebie. Druga ręka delikatnie głaskał jej włosów, policzka i szyi. Wreszcie oderwali się od siebie, w miejscu które na zawsze miało pozostać ich miejscem. Chwyciła go za dłoń zaprowadzając w miejsce gdzie po raz pierwszy się kochali. Jego pocałunki schodziły coraz niżej. Powoli rozpinał jej guziki na sukni, by ją jak najbardziej pobudzić. Ona robiła tak samo. Rzuciła koroną w kont, aż rozpadła się na małe kawałeczki. O podające powoli ubrania, a teraz dwa nagie ciała leżące na ziemi. Kemankes zawisł nad Kosem, a później opuścił się powoli, przesuwając się po jej brzuchu i piersiach. Robił tak raz po raz, żeby jej nie skrzywdzić. Ocierał się o nią, całował jej usta i szyję, podgryzał jej uszy. Był zwierzęciem. Pełnym wdzięku, twardym mężczyzna nie robiący nic aby ja zdominować, a jednak zrobił to całkowicie. Niczego nie pragnęła bardziej właśnie w tej chwili. W pewnej chwili w miłosnym uniesieniu udało jej się powiedzieć:- Kemankes jesteś tak potężny, że ogarnia mnie przerażenie.
Był krzepki fizycznie, ale używał swojej siły z rozwagą. Jej ciało należało do niego. Brał je całe w swe posiadanie. Kochali się tak przez godzinę, a później powoli usuwał się z niej ciągle patrząc się w jej oczy. Gładził ją jedna ręka:
- Zapamiętaj takich nocy będzie wiele. Nie zostawię cię. Jesteś jedyną kobietą, którą pokochałem. Jedyną, którą będę kochać.
Później znowu był w niej, szeptał słodkie słówka i przeplatał to namiętnymi pocałunkami. Obejmując ją ramieniem przyciskał ją do siebie i sam przyciskał się do niej. Kiedy wtuliła twarz w jego szyję i przywitała do niego ciałem czuła zapach miłości.
- Zatracam się w tobie Kemankesie.- szepnęła, bez tchu.
- A ja w tobie.- Położył się obok. Objął ja w ramiona i zasnęli.
Dwoje Kochanków połączonych zakazanym uczuciem. Prawdziwym uczuciem tak wielkim, że żadne księgi ottomańskie o takiej nie słyszały. Piękne nie do zniszczenia przez nikogo. On jest w niej a ona w nim. Stali się jednością. Dwie idealne połówki, których nikt nie rozdzieli. Możecie próbować, ale zabijając jedno skazujesz na śmierć i drugie.
***
Jak się podobało? Rozdział pisany na polskim i woku, ponieważ lekcje wtedy prowadzone były dla mnie inspiracją. Wyrwałam kartki z zeszytu i zaczęłam pisać. Bardzo dobrze wykorzystany czas 😁 Nie żałuję tego. Gwiazdkujcie i komentujcie jeśli się podobało. Komentarze, które piszecie uprawniają mnie w tym, ze komuś się podoba. Nawet jeśli nie przypadło Ci do gustu zostaw skąd w komentarzu. ❤❤❤
Po porostu hejty miło widziane 😂
CZYTASZ
Prawdziwe Uczucie
FanfictionCo się stanie jeśli dwoje ludzi połączy zakazane uczucie? Jeśli to właśnie siebie szukali przez całe życie? Dwie idealne połówki. Dwa różne światy. Łączy ich jedno... Prawdziwe uczucie.