Rozdział 14

320 19 7
                                    

Jak długo jeszcze uda się im zachować swój sekret? W tak szybkim czasie wiedzą już 2 osoby. W rekordowym czasie jednego dnia! Dlaczego nie zamknęli tych cholernych drzwi?! Niedługo nawet tajemniczy ogród stanie się zwykła częścią pałacu, o której każdy będzie wiedział. Myśleli, że opanowują swoje emocje, ale z tego co mówiła Geverhan wcale im to nie wychodzi. Ich oczy zdradzają wszystko. Są pełne miłości. Gdy tylko ich wzrok się spotka świecą jak gwiazdy i błyszczą jak najcenniejsze kamienie. U Kosem na jego widok lekko podnoszą się kąciki ust. Nie potrafią ukryć tego uczucia. Jest tak wielkie, że nawet można ja porównać do relacji rudowłosej piękności Hurrem i Sulejmana. Czują już, że nie potrafią bez siebie żyć. Gdy jedno umrze drugie umrze z rozpaczy. Przed wyznaniem sobie tego co czują próbowali walczyć z tym. Oddalali się, wygrywali się z tych sideł, ale to musiało się wydarzyć. Losu nie da się zmienić. Ustalił go sam Allah i tylko on wie co będzie dalej oraz tylko on może go zmienić. Wiedzą jedno, że mają siebie i przejdą przez to co ich czeka razem. Teraz są szczęśliwi, ale niestety przyjdą kiedyś i te złe chwile.

***
Kemankes krążył zdenerwowany po ogrodzie. Odkąd Haci dowiedział się o wszystkich pilnuje Sułtanki jak dzika lwica, a dokładnie wstępu do jej komnaty. Dzięki Allahowi mają jeszcze ich tajemniczy ogród i własny korytarz który prowadzi do komnaty Kosem właśnie z tego miejsca. Kemankes usłyszał otwieranie się przejścia...

- Ten cały twój sługa w ogóle nie pozwala mi się zbliżać do twojej komnaty! Za kogo on się uważa?!

Kosem ujrzała go opartego o balustradę. Podeszła bliżej i objęła go to od tyłu. A on się odwrócił i połączyli się w namiętnym, soczystym pocałunku.

- Uspokój się... Przecież nic się nie zmieni.- Uśmiechnęła sie do niego.

- No niby tak, ale czemu mam się ukrywać z tym, ze jestem u Ciebie w komnacie, skoro mam takie prawo?

- Haci obawia się, że znajdę w ciążę.- Usiadła na ottomanie.- Jestem jeszcze młoda i teraz się zastanawiam, że w żadnym calu się nie zabezpieczamy. Mój czas jeszcze nie przeminął.

- Tylko nie mów, że...

- Nie! Nawet o tym nie myśl.

- Chciałbym zobaczyć takie miniaturki nas.- Usiadł obok niej i chwycił jej dłonie.- Szkoda tylko, że nie jest to nam pisane.

- Geverhan wprowadza swój plan w życie Kemankes! Wierzę w to, że się uda! Będziemy szczęśliwi, razem!- Powiedziała uradowana i go mocno objęła.

- Nie mogę w to uwierzyć. Jaka ona jest sprytna. Żeby tylko ta wojna nic nie zmieniła...

- Jaka woja?

- Eh... Dzisiaj się żegnamy. Wyruszamy jutro.

- Nie proszę! Nie zostawiaj mnie samej. Boję się, że Ciebie stracę! Nie zniosę tego!- Zaczęła płakać.

- Nie płacz mój kwiecie...- Otarł jej łzy.- Wrócę cały i zdrowy. Będę z powrotem biegł jak najszybciej do Ciebie.

- Czyli to nasz ostatnia noc?

- Nie mów tak. Żadna z nocy nie będzie naszą ostatnią. Przed nami wiele dni i nocy razem. Jeśli nie będzie mnie w pałacu to przez cały ten czas będę zawsze tu...- Wskazał palcem na jej klatce.- W twoim sercu.

- Przez cały ten czas?

- Zawsze...
Robiło się coraz ciemnej. Zapalili sobie świecie. Byli w sobie coraz bardziej zakochani. Spojrzała swoimi jasnymi oczami w jego ciemne wręcz czarne piękne oczy. Pocałował ją, oddała mu pocałunek i nie potrafili już się od siebie oderwać. Perspektywa tak długiej rozłąki ich przerażała. Objęła go bo za szyję, a on jednym gestem dłoni przesunął ja bliżej siebie. Druga ręka delikatnie głaskał jej włosów, policzka i szyi. Wreszcie oderwali się od siebie, w miejscu które na zawsze miało pozostać ich miejscem. Chwyciła go za dłoń zaprowadzając w miejsce gdzie po raz pierwszy się kochali. Jego pocałunki schodziły coraz niżej. Powoli rozpinał jej guziki na sukni, by ją jak najbardziej pobudzić. Ona robiła tak samo. Rzuciła koroną w kont, aż rozpadła się na małe kawałeczki. O podające powoli ubrania, a teraz dwa nagie ciała leżące na ziemi. Kemankes zawisł nad Kosem, a później opuścił się powoli, przesuwając się po jej brzuchu i piersiach. Robił tak raz po raz, żeby jej nie skrzywdzić. Ocierał się o nią, całował jej usta i szyję, podgryzał jej uszy. Był zwierzęciem. Pełnym wdzięku, twardym mężczyzna nie robiący nic aby ja zdominować, a jednak zrobił to całkowicie. Niczego nie pragnęła bardziej właśnie w tej chwili. W pewnej chwili w miłosnym uniesieniu udało jej się powiedzieć:

- Kemankes jesteś tak potężny, że ogarnia mnie przerażenie.

Był krzepki fizycznie, ale używał swojej siły z rozwagą. Jej ciało należało do niego. Brał je całe w swe posiadanie. Kochali się tak przez godzinę, a później powoli usuwał się z niej ciągle patrząc się w jej oczy. Gładził ją jedna ręka:

- Zapamiętaj takich nocy będzie wiele. Nie zostawię cię. Jesteś jedyną kobietą, którą pokochałem. Jedyną, którą będę kochać.

Później znowu był w niej, szeptał słodkie słówka i przeplatał to namiętnymi pocałunkami. Obejmując ją ramieniem przyciskał ją do siebie i sam przyciskał się do niej. Kiedy wtuliła twarz w jego szyję i przywitała do niego ciałem czuła zapach miłości.

- Zatracam się w tobie Kemankesie.- szepnęła, bez tchu.

- A ja w tobie.- Położył się obok. Objął ja w ramiona i zasnęli.

Dwoje Kochanków połączonych zakazanym uczuciem. Prawdziwym uczuciem tak wielkim, że żadne księgi ottomańskie o takiej nie słyszały. Piękne nie do zniszczenia przez nikogo. On jest w niej a ona w nim. Stali się jednością. Dwie idealne połówki, których nikt nie rozdzieli. Możecie próbować, ale zabijając jedno skazujesz na śmierć i drugie.

***
Jak się podobało? Rozdział pisany na polskim i woku, ponieważ lekcje wtedy prowadzone były dla mnie inspiracją. Wyrwałam kartki z zeszytu i zaczęłam pisać. Bardzo dobrze wykorzystany czas 😁 Nie żałuję tego. Gwiazdkujcie i komentujcie jeśli się podobało. Komentarze, które piszecie uprawniają mnie w tym, ze komuś się podoba. Nawet jeśli nie przypadło Ci do gustu zostaw skąd w komentarzu. ❤❤❤
Po porostu hejty miło widziane  😂

Prawdziwe UczucieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz