Może trochę 18+
Zakochani leżeli razem w tajemniczym ogrodzie. Użyli kaftanu jako koca na ziemię, a natomiast suknią się przykryli. Leżeli w uścisku. Nareszcie ich ciała się połączyły. Kemankes bawił się palcami Kosem. Całował jej opuszki każdy po kolei. Nareszcie byli szczęśliwi.
- Kemankes. Powiedz mi, dlaczego mnie kochasz? Jak to się stało?
- Wszystko przyszło tak nieoczekiwanie. Gdy tylko Ciebie ujrzałem pierwszy raz na korytarzu i nasze oczy się spotkały wiedziałem, że staniesz się kimś więcej. Chroniłem Ciebie, ale próbowałem nie okazywać żadnych emocji. Niestety to okazało się ode mnie silniejsze. Próbowałem Ciebie wyrzucić z serca, ale mi się nie udało. Wyznałem w końcu, że Ciebie Kocham. Ryzykując tym życie, ale warto było. Spędziłem dziś magiczną noc z kobietą, którą kocham. Najpiękniejszą z najpiękniejszych i o oczach świecących jak najdroższe kamienie. Jesteś tak piękna, że na twój widok uginają się nogi wszystkich mężczyzn w Stambule. Niestety przegrali ze mną. Kocham Cie! Jesteś jedyną i zawsze nią będziesz. Nie potrzebuje nikogo innego.
Kosem patrzyła na niego z łzami w oczach. Nie mogła uwierzyć, że spotka tak wielką miłość. Położyła na jego ustach lekki pocałunek, który został pogłębiony przez Kemankesa. Kobieta zmieniła pozycję i teraz była nad mężczyzną. Usiadła i powoli przesuwała się do przodu i do tyłu.
- Kocham Cię! Jesteś największym szczęściem, które spotkało mnie w tym życiu. Nie jesteś Ahmedem dla którego byłam czwartkową nocą.
- Nigdy przenigdy nie będziesz tylko czwartkową nocą. Będziesz przy mnie dzień i noc na ile będzie to możliwe. Kocham Cię! Uwielbiam! Ubóstwiam!
Usta złączyli w namiętnych pocałunkach. To była ich pierwsza i nie ostatnia wspólna noc. Wiedzieli, że właśnie spoczywają zakazany owoc, ale ich prawdziwe uczucie wygrało nad wszystkim. Przezwyciężą każda przeszkodę. Staną przeciw wszystkiemu.
- Musimy skończyć na dziś kochasiu. Czas wracać do komnaty niedługo wzejdzie świt.
- Nie chce. Chcę się z Tobą kochać cały czas.
- Wiem kochanie. Niestety każdy ma swoje obowiązki, a jeśli mnie nie będzie przed wschodem słońca w komnacie to będzie bardzo źle.- pocałowała go w usta i zaczęła zbierać ubrania.- Przejdę się ukrytym korytarzem. Nie będę musiała się ubierać w suknie nałożę tylko halkę.
- Dla mnie możesz w ogóle nie nosić ubrań.- Wstał i chwycił ją w pasie i całował ją po woli zaczynając od szyi.
- Przestań. Już nadszedł czas się pożegnać.
- Właśnie to robię.
- Proszę przestań, bo zaraz zwariuję.- Jej ciało zaczęło drżeć.
- Nie pozwolę Ci opuścić tego miejsca. Zaraz udowodnię Ci moja miłość kolejny raz.
Przyciągnął ją jak najbliżej siebie. Zdjął z niej to co zdążyła założyć. Zaczął delikatnie całować jej szyję. Ona zaś wtuliła się w jego zagłębienie między szyją, a ramieniem. Ich usta złączyli się w pocałunku. Delikatnie ułożył ją na ziemi namiętnie całując. Znalazła się pod nim. Zdana całkowicie na jego łaskę. Jej niebieskie oczy wpatrywały się w jego ciemne oczy. Lekko przywarł do niej biodrami. Delikatnie na nią naparł. Wszedł w nią. Splótł ich ręce razem nad głową Kosem. Kobieta wydała z się siebie jęk rozkoszy. Zaczęła płakać.
- Skrzywdziłem Cię?
- Nie to łzy szczęścia. Nigdy nie było mi tak dobrze. Kocham Cię.
Pocałowała go. Zaczął coraz głębiej w nią wchodzić. Ona wbijała w jego plecy swoje paznokcie pozostawiając czerwone ślady. Wszystko było tak intensywne, że jednocześnie jęknęli głośno. Kemankes osunął się z niej.
- Czuję się fantastycznie. Nie chce odchodzić, ale niestety nadszedł czas. Teraz przez Ciebie muszę od nowa nakładać tą halkę.
- Żałujesz?
- Nigdy. Kocham cie!- Pocałowała go.- Dobrej nocy!
- Dobrej nocy Sułtanko.- Spojrzał się na nią, a ona się odwróciła i uśmiechnęła.
***
- Pani! Gdzie byłaś?!- Haci co Ty tu robisz?
- Szukałem Ciebie wszędzie Sułtanko. Miałem podać tobie leki. Zapomniałaś? Gdzie byłaś?
- Byłam... Byłam... Czy ja muszę się tobie tłumaczyć? Nie!- Sułtanka przypomniała sobie, że jest w samej halce.- Możesz przestać na mnie patrzeć! Odwróć się założę chociaż szlafrok!
- To ja zostawię leki i sobie pójdę.- Położył leki na stoliku przy lustrze. Spojrzał się jeszcze na Sułtankę zobaczył coś na jej szyi.
- No co się patrzysz? Zostaw mnie w końcu samą chcę iść spać.
- Sułtanko Masz plamkę na szyi. Dobrze się czujesz?
Kosem obejrzała się w lustrze. Prosiła Kemankesa by nie zostawił żadnego śladu. Uśmiechnęła się sama do siebie co nie uszło uwadze sługi.
- To nic takiego. Możesz już iść.
***
O to i jest rozdział! Dla Was kochani! Chcę podziękować wam za miłe słowa _SahSultan_, paulaaaaa98, wowiczka, JuliaBazak, GermangiePolska za wasze komentarze (mogłam kogoś nie wymienić, ale Was zapamiętałam. Mimo to każdej osobie, która pozostawiła komentarz bardzo dziękuję). Dziękuję, że gwiazdkujecie co oznacza, iż ktoś to czyta i się podoba. Kocham Was ♡♡♡
CZYTASZ
Prawdziwe Uczucie
FanfictionCo się stanie jeśli dwoje ludzi połączy zakazane uczucie? Jeśli to właśnie siebie szukali przez całe życie? Dwie idealne połówki. Dwa różne światy. Łączy ich jedno... Prawdziwe uczucie.