Rozdział 13

326 17 4
                                    

Czy widzieliście kiedykolwiek Tak wspaniały obrazek? Wszystkie dzieci razem. Rozmawiają spokojnie bez kłótni. Martwią się nad stanem matki. Dbają o nią jak nigdy. Kosem zawsze wiedziała, że ją kochają, ale było zbyt dumni by to okazać. W obliczu śmierci zmienili swoje stosunki wobec niej. Pytali co chwilę czy czegoś jej nie brakuje. Przyglądał się temu wszystkiemu Kemankes. Taki obrazek wzruszał go, ale coś mu mówiło, że to nie potrwa długo. Za dnia tylko się przyglądał, a w nocy opiekował.  Dbał o nią jak o najcenniejszy kwiat, którym się dla niego stawała. Nie chciał jej stracić. Sam przynosił jej leki i pilnował tego by je zażywała.

- Jak się czujesz?

- Dzięki tobie najlepiej na świecie. Przynosisz radość do mojego serca, ciepło do mojej duszy i radość z życia. Przy tobie rozpromieniam. A ty?- Chwyciła co za dłonie i wtuliła w nie twarz.

- Jestem najszczęśliwszym mężczyzna na świecie. Nie mam powody, żeby się źle czuć. Trafiła mi się najpiękniejsza perła wśród wszystkich pereł na świecie. Ty jesteś moim aniołem. Nie chce Ciebie stracić. Mój najpiękniejszy kwiecie świata. Moja Kosem.

Położył jej na ustach delikatny pocałunek, który ona pogłębiła. Poklepała miejsce obok siebie żeby się  przy niej położył. A jeśli ktoś ich zobaczy? To już nie miało dla nich znaczenia. Kosem wtuliła się w ukochanego. Potrzebowała teraz czułości. Nie sexu, ale zwykłej platonicznej miłości.  Drobnych gestów, czynów i słów pełnych uczucia... On spełniał jej największe marzenie o idealnej miłości. Nie doświadczyła tego przy Ahmedzie. Dla niego była jedna z wielu, a dla Kemankesa tą jedyną. Odpłynęli do krainy Morfeusza w objęciach.

***
- Valide.- Dotknęła lekko matkę.- Kemankes. Wstawajcie. Ciesz się, że to ja mam dzisiejszy dzień spędzić z Tobą.

- Geverhan?- Poznała córkę po głosie.- Czemu nie pukałaś?- Powiedziała ospale.

- Nie chciałam Ciebie budzić i sądziłam, że jesteś sama. I nie myliłam się do jednej rzeczy, o którą Was podejrzewałam.

- Proszę jeśli trzeba zakończymy to, ale nie mów nikomu.

- Jestem typem romantyczki i wszystko już dawno zauważyłam. Wasze spojrzenia, ukryte gesty i twoje rozpromienienie na jego widok. On też nie przechodził obok Ciebie obojętnie.

- Może dla Twojego bezpieczeństwa wyjadę? Zakończymy ten romans. Mówię to z bólem serca, ale muszę Ciebie chronić.- Zaczął się podnosić.

- Nie Kemankes zostań, proszę...

- Kochani moi nikomu nic nie powiem. Dziękuję tobie Kemankes, że dopełniłeś moje szczęście. Poślubiłam dzięki wam obojgu mężczyznę, z którym się kochamy. Szkoda tylko, że musicie się ukrywać.

- Myślałem nad namówieniem Mjrada i zmianę prawa. Kosem młodo straciła Ahmeda, a wszystko było jeszcze przed nią. Nawet dzieci z nowego małżeństwa nie musiały by mieć dostępu do tronu, ale żeby chociaż żony zmarłych Sułtanów były szczęśliwe.

- Możemy to jakoś wprowadzić w życie. I chyba mam nawet plan...

Haci chodził od rana jak trybiki w zegarku. Nie wiedział co ma z sobą zrobić. Pędził niczym gepard po pałacowych korytarzach. Każdy pytał się go o co mi chodzi. Za każdym razem odpowiadał, że wolałby nie mówić. Próbował poradzić sobie sam z tą sytuacją. W końcu usiadł w kuchni chwycił kielich i nadal sobie wina. Po którymś kieliszku z kolei ogarnął, że to raczej mu nie pomoże, a bardziej się zatraci. Postanowił działać. Wyjaśnić to co widział o świcie.

***
Sułtanka siedziała wraz z Kemankesem i z córka w ogrodzie. Opowiadali jak to wszystko się zaczęło i jak szybko wpadli w sidła tego prawdziwego uczucia. Mówili, że próbowali walczyć z nim, ale to było silniejsze od nich. Geverhan nie sądziła, iż Tak tak wielkie uczucie może pomiędzy nimi powstać. Dwa różne światy i niemożliwa do spełnienia miłość, ale jak to mówią wszystko co zakazane najlepiej smakuje. Do ogrodu wbiegł jak poparzony Haci.

- Sułtanko! Muszę z Tobą porozmawiać!

- Dobrze to mów co Ci na duszy leży.

- Nie tu na osobności. I na pewno nie przy tej hienie.- Spojrzał na Kemankesa.- Tak o tobie mówię Kemankesie!

-  Jak mamy tak rozmawiać to lepiej wyjdź!

- Kosem on wszystko wie...

- Ale Jak?- Powiedziała zdziwiona Geverhan.

- Widziałem Was dziś u Ciebie w komnacie, Sułtanko. Na polecenie Kemankesa miałem przynieść nowe leki. Jeśli dobrze pamiętacie skończyły się.

- Jacy my jesteśmy nie ostrożni! Już niedługo wszyscy się dowiedzą! Haci Ty nic nie wiesz o nas! Nic! Chroń tego sekretu jak własne życie. A Ty Kemankes mogłeś zamknąć te drzwi.

***
I jak się podoba? Ogółem ostatnio się dużo dzieje na wattpadzie. Mam prośbę, jeśli widzicie coś co jest  w tej książce, a znajduje się w innej (chodzi o podobieństwo jakiekolwiek) to poinformujcie mnie o tym. I jak znajdziecie coś mojego u innych to także  (Ale w to wątpię). Komentujcie i Gwiazdkujcie jeśli się podobało.
Przepraszam za błędy jeśli jakieśi postaram się je poprawić w najbliższym czasie.
Ogółem mało osób komentuje a dużo gwiazdkuje, a przez komentarze bardziej mogę od was usłyszeć jakąkolwiek opinie.

Prawdziwe UczucieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz