#6-Prawo Wyspy

4K 181 21
                                    

ROZDZIAŁ POPRAWIONY

•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°

- To co? - spytała Hadi podchodząc do mnie bliżej i uważnie mi się przyglądając - Może cię jednak oprowadzę? Sama z pewnością się zgubisz.

- Nie jestem idiotką. Umiem o siebie zadbać - powiedziałam odsuwając się na krok. Nie zbyt ufałam tej dziewczynie. Wydawała się być miła i całkiem w moim stylu, jeśli mogę to tak nazwać, jednak jej ton głosu, wzrok i uśmieszek nakazywały mi zachować ostrożność. Z drugiej strony, dostaniesz tyle na ile się odważysz - Ale chyba tym razem przyda mi się ktoś, kto dobrze zna te tereny.

Niebieskowłosa lekko się uśmiechnęła. Tym razem wydawało mi się, że był to szczery uśmiech. Moje słowa mogła uznać za komplement. Najwyraźniej spodobała jej się moja postawa, bo chwilę później chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w tylko sobie znaną stronę.

***

- Nie żartuj sobie. Naprawdę? - spytałam - I co zrobił?

- Wiesz - odparła wlepiając wzrok w ziemię - Powiedzmy, że trochę się zdenerwował i zaczął prawić mi kazania o tym co powinnam robić a czego nie, jednak po kilku godzinach zanudzania mnie swoim nędznym monologiem, powiedział, że jeszcze raz wywinę coś podobnego, to mnie tak kopnie, że na Olimpie wyląduję.

Obie zaczęłyśmy się niepohamowanie śmiać. Ludzie przechodzący obok nas - chociaż było już bardzo późno i niewiele ich było, patrzyli na nas dosyć dziwnie. Miałam wrażenie, że dawno nie widzieli osoby szczerze się śmiejącej.

Szłyśmy jedną z głównych ulic Wyspy Potępionych. Kilka minut temu wybiła dwudziesta trzecia. Zrobiło się dosyć chłodno i strasznie. Na ulicy nie było nikogo. Tylko my dwie.

- Strasznie tu - zaczęłam po chwili ciszy. Wszyscy mieszkańcy albo bawili się w najlepsze na jakiejś imprezie, albo spali. Z tego co mówiła mi Hadi, wiele osób zaczęło świętować odejście Mal z Wyspy. Nikt tak na prawdę jej nie lubił. Udawali to wszystko ze strachu przed nią i jej mamą. Teraz, gdy Mal jest w Auredonie, nikt nie kryje swojego szczęścia.

- Nocami jest przerażająco - odparła skanując wzrokiem miejsce, w którym aktualnie się znajdowałyśmy - Lepiej uważać. Dlatego gdy ktoś wychodzi o tej godzinie, to zazwyczaj z grupką kumpli. Jest raźniej i ma się przewagę liczebną.

- Nie! - usłyszałyśmy okropnie głośny krzyk jakiegoś chłopaka. Po głosie można rozpoznać, że jest to nastolatek w wieku zbliżonym do mojego. Był przerażony - Błagam cię! Zostaw!

Było wyraźnie słychać przestraszonego chłopaka i inne dźwięki. Odgłosy bójki, uderzanie pięściami o ciało i coś jakby pocieranie metalu o metal. Dźwięki dobiegały z wąskiej, ciemnej uliczki niedaleko nas. Nie było widać, co się w niej dzieje.

- Ohh - tym razem usłyszałam głos i śmiech innego chłopaka - Lubię jak ludzie mnie błagają. Powiedz to jeszcze raz. No dawaj!

- Błagam cię - głos chłopaka był słabszy. Domyślam się, że był on mocno pobity i poturbowany. Z jednej strony cieszyłam się, że nie widzę, co się tam dzieje, ale z drugiej bardzo chciałabym móc jakoś mu pomóc - Harry oszczędź, proszę!

- Idziemy, szybko - Hadi momentalnie chwyciła mnie za rękę i mocno pociągnęła w stronę innej uliczki

- Ale co?

- Bądź cicho, błagam - niebieskowłosa była przerażona. Kiedy weszłyśmy w boczną uliczkę minimalnie zwolniła, jednak nie puściła mojej ręki i co chwilę oglądała się za siebie.

Descendants - Wygnaniec [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz