SPECJALNY ROZDZIAŁ

1.4K 60 17
                                    

Stałam przy Mal. Wszyscy czekaliśmy na wielkie wejście Bena. To nie do wiary, że już dzisiaj stanie się Królem Auredonu. Przede mną na prawdę trudna decyzja. Nie chcę skrzywdzić moich rodziców, brata i przyjaciół, ale tam na Wyspie wszyscy na mnie liczą.

Nagle usłyszałam piękny śpiew chóru i ciche szepty zgromadzonych tu osób. Wrota się otwarły, a przez nie dumnym krokiem wszedł Ben. Ubrany w granatowy garnitur ze złotymi znakami królestwa. Wszyscy ukłoniliśmy się, a kiedy przechodził obok mnie i Mal, dystretnie zerknął na nas i uśmiechnął się. Odwzajemniłyśmy gest.

Wszyscy ucichli. Dobra Wróżka uścisnęła moją mamę i ściągnęła koronę z głowy mojego taty. Stanęła naprzeciwko Bena. Chłopak uklęknął i złożył przysięgę. Kobieta chwyciła w dłoń swoją różdżkę i pobłogosławiła nowego króla.

Nagle usłyszałam krzyki i piski. Spojrzałam na Dobrą Wróżkę. Okazało się, że Jane trzyma różdżkę i macha nią na wszystkie strony. Szybko podbiegłam do niej od tyłu i wyrwałam jej magiczny przedmiot z rąk. Wszyscy cofnęli się kilka kroków w tył.

- Spokojnie, spokojnie. Anna, proszę oddaj mi różdżkę - powiedziała dyrektorka po woli do mnie podchodząc.

- Czemu się cofnęliście? - zapytałam z przerażeniem w głosie - Dlaczego wy się mnie boicie?

- Skarbie, spokojnie - usłyszałam głos mamy gdzieś daleko za sobą - nic złego Ci nie zrobimy.

- Co? Dlaczego? Przecież ja nie zmieniłam się aż tak bardzo.

- Ale byłaś na Wyspie Potępionych! - krzyknęła Audrey.

- A więc dlaczego tu jestem? Czemu daliście mi wrócić? - te pytania skierowałam do rodziców - Nie wiecie? Powiem wam. Baliście się, że ludzie się zbuntują i nie będziecie rządzić. Przecież wygnaliście na Wyspę Potępionych własną córkę. A to jest wielka hańba dla całej rodziny.

- Córciu, to nie tak - odparł tata

- Proszę Cię. Gdybyście mnie kochali, gdyby komukolwiek na mnie zależało, to robił by wszystko co w jego mocy, aby mnie stamtąd wyciągnąć. Tymczasem nikt nic nie zrobił. Nawet nie próbował. Chcieliście wojny to proszę bardzo, będziecie mieć wojnę.

- Anna, nie! - krzyknął Ben

Ja natomiast nie zważając na jego prośby i błagania, uniosłam różdżkę w górę.

Z magicznego przedmiotu wydobyły się białe iskry wędrujące w górę, zapewne w stronę Wyspy. Byłam z siebie bardzo dumna.

- Dosyć tego - krzyknął tata - Straż!

Po chwili dwaj faceci zakuli mnie w kajdanki i pewnie mieli zamiar zaprowadzić mnie do jakiegoś więzienia czy czegoś takiego.

Nagle usłyszeliśmy jakieś hałasy zza drzwi wejściowych. Po chwili wrota otwarły się i wszedł przez nie cały piracki gang z Harrym na czele. Odetchnęłam z ulgą na jego widok.

- Już myślałam, że będę musiała się sama z nimi szarpać - przewróciłam oczami kiedy piraci obezwładnili wszystkich tutaj zebranych.

- Wybacz małe spóźnienie - uśmiechnął się Harry podchodząc do mnie i uwalniając mnie z kajdanek.

- A gdzie Uma? - zapytałam rozmasowywując obolałe nadgarstki.

- Panna Wielka Uma została na Wyspie. Prawdopodobnie nawet nie zauważyła, że zniszczyłaś barierę.

- Co z nimi zrobimy? - zapytał Gil przykładając szablę do szyi mojej mamy

- Ty decydujesz - odparł Harry

Descendants - Wygnaniec [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz