~>Alex<~
Usłyszałam cichy, męski śmiech a po chwili odgłos zamykanych drzwi. Poczułam dziwne ciepło. Powoli otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam, to czyjaś ręka na mojej talii. Nie umiałam przypomnieć sobie niczego, co mogłoby wyjaśnić zaistniałą sytuację. Po jakimś czasie wywnioskiwałam, że to tylko Harry. Ulżyło mi. Nagle chłopak poruszył się i przeciągnął, co tylko udowadniało, że był do mnie przyklejony od dłuższego czasu i najwyraźniej było mu bardzo wygodnie.
-Harry?
-Hmm? -mruknął na pół przytomny i wtulił się we mnie
-Harry
-Ychy -usłyszałam jego przytłumiony głos
-Harry!
-Tak? -szybko podniósł głowę i spojrzał na mnie
-Chyba twój ojciec nas widział.
-Na prawdę? Kiedy? -przetarł oczy
-Przed chwilą -powiedziałam całkiem poważnie, ale widząc jak syn Hook'a znowu odpływa do Krainy Morfeusza, krzyknęłam- Harry, nie zasypiaj!
-No dobra, już nie śpię -przekręcił oczami i wygrzebał się spod kołdry. Teraz dopiero zauważyłam, że jest bez koszulki.
"-Wow, co za mięśnie"- pomyślałam a mój oddech lekko przyspieszył. Po chwili jednak ogarnęłam się.
-Miałeś chyba spać na materacu.
-Tak -stwierdził zakładając koszulkę
-To dlaczego spałeś ze mną na łóżku?
Chłopak tylko się zaśmiał.
-Bo ci było zimno w nocy.
-To co będzie teraz? -zapytałam nie zwracając szczególnej uwagi na jego rozbawienie tą sytuacją
-Ze ślubem bym jeszcze chwilę poczekał. Wiesz, muszę kupić pierścionek a na Wyspie wielu nie ma.
-Chodzi mi o twojego ojca -powiedziałam ze zrezygnowaniem- Ale skoro już mówimy o pierścionkach, to marzy mi się różowy diament.
-Zrobię co w mojej mocy. A ojcem się nie przejmuj. Niech sobie myśli co chce, chociaż wiadomo wokół czego te kosmatki krążyły.
Nie mam pojęcia jak ja mu się teraz na oczy pokażę. Chyba spalę się ze wstydu.
-Po prawej masz łazienkę -usłyszałam głos Harrego- Ja idę po jakieś ubrania dla ciebie.
-Tylko uważaj, żeby cię nie oskarżyli o porwanie czy coś takiego.
-W pewnym sensie to tak było -zamknął drzwi i zostawił mnie samą
Nie mam pojęcia po co poszedł mi po ciuchy, skoro nie zdejmowałam tych wczorajszych. Nic mi się przecież nie stanie, jeśli jeszcze chwilę w nich pochodzę.
Wygrzebałam się z pod kołdry i weszłam do wcześniej wspomnianej przez bruneta łazienki. Wzięłam szybki prysznic i spojrzałam w lustro. Wyglądałam koszmarnie. Cały make-up był porozmazywany, a włosy sterczały we wszystkie strony. A wydawało mi się, że całą noc spałam w jednej pozycji.
Usłyszałam głos otwieranych drzwi a po chwili krzyk Harrego:
-Już jestem! Gdzie ci to dać?
-Połuż przed drzwiami i wyjdź -rozkazałam
-Jak sobie życzysz. Pójdę przygotować coś na śniadanie.
-Okej, dzięki!
Kiedy chłopak opuścił pokój, uchyliłam lekko drzwi od łazienki i sprawnym ruchem chwyciłam torbę. W środku ku mojemu zdziwieniu, nie były tylko ubrania, ale także moja kosmetyczka.
CZYTASZ
Descendants - Wygnaniec [W TRAKCIE POPRAWY]
FanfictionJest to pierwsza książka na polskim Wattpad'zie opowiadająca o zbuntowanej księżniczce w świecie "Następców". Historia na podstawie dwóch części filmu Disney'a "Następcy". Książka opowiada historię młodszej, zbuntowanej siostry Bena, która pomimo os...