#10-Niezapowiedziany gość

3.7K 163 48
                                    

ROZDZIAŁ POPRAWIONY

•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•

Siedząc i rozmawiając o różnych głupotach można szybko się zmęczyć. Dlatego, kiedy wybiła pierwsza w nocy, postanowiłyśmy iść spać. Każda leżała już na swoim materacu, przykryta kocem i po woli odpływała do krainy snów. Niestety chwilę potem usłyszałyśmy pukanie do drzwi mojego pokoju. Chciałam jak najszybciej podejść do nich, spytać o co chodzi i przy okazji nie budzić dziewczyn. Niestety słysząc dość głośne pukanie, wszystkie się rozbudziły.

- Co się dzieje? - spytała zaspana Dizzy przecierając oczy.

- Przyrzekam, że jeśli to Diego, to mu coś zrobię - powiedziała zdenerwowana Heatcher spoglądając w stronę drzwi.

Nie czekając dłużej wstałam i szybko omijając dziewczyny podeszłam do drzwi. Miałam wielkie szczęście, że nie zgasiłyśmy lampki nocnej, którą przyniosła ze swojego pokoju Freddy. W innym wypadku nie udałoby mi się bezpiecznie przejść między materacami.

Otworzyłam drzwi i ujrzałam Nick'a. Spoglądał w ziemię i nerwowo bawił się swoimi palcami.

- Ymm - zaczął niepewnie nie obdarzając mnie swoim wzrokiem.

- Coś się stało? - spytałam przechylając głowę tak, aby choć trochę widzieć jego twarz - Wyglądasz jakoś blado.

Chłopak spojrzał na mnie i rzeczywiście. Był bledszy niż ściana.

- Tak, ymm... - powiedział nie zbyt przekonany - Ktoś do ciebie - odsunął się nieco, abym mogła zobaczyć, kto zaszczycił nas swoją obecnością. Niestety, była to osoba, której najmniej się tutaj spodziewałam. Szczerze mówiąc - jego najmniej chciałam teraz oglądać.

- Hej Harry - powiedziałam zerkając na przybysza. Z wnętrza pokoju usłyszałam ciche szepty i te słynne "och", "ach" które zawsze wypowiadają dziewczyny widząc swoją przyjaciółkę z jej adoratorem.

Przymknęłam drzwi, jednak nie zamknęłam. Wiedziałam, że dziewczyny będą chciały podsłuchiwać, więc ułatwiłam im to. Miałam też nadzieję, że słysząc i po części widząc naszą rozmowę, nie będą mnie później o nią wypytywały.

Podeszłam do bruneta, po drodze zerkając na kanapę, w której siedział Diego i patrzył na mnie dość dziwnym wzrokiem. Zapomniałam, że chłopcy nie wiedzą co tak naprawdę stało się się w barze przy porcie. Chyba jednak będę musiała się tłumaczyć.

- Co się stało? - spytałam stając przed Hook'iem i wpatrując się w niego. Byliśmy sami, więc nie musiałam się powstrzymywać od patrzenia na jego osobę. Byłam z tego powodu bardzo szczęśliwa.

- Chciałem tylko... - urwał w połowie zdania i nie wiedział co dalej ma mi powiedzieć. Zerknął na mnie i szybko odwrócił wzrok. Sięgnął do kieszeni swojego płaszcza i wyciągnął z niej złoty pierścionek z czerwoną różą. Należał do mnie. Ben nosił pierścień z głową bestii a ja z różą. W Auredonie panowała taka tradycja jak i moda. Każdy nosi sygnety swoich rodziców - Znalazłem go w miejscu, na którym siedziałaś.

- Skąd wiedziałeś, że jest mój? - spytałam - Przecież nie jedna osoba tam dzisiaj była.

- Jest piękny. Wygląda na drogi i bardzo wartościowy. Na Wyspie raczej nikt takich nie nosi - uśmiechnął się i złapał moją lewą dłoń. Wsunął pierścionek na jeden z moich palców - Kiedy go zobaczyłem, od razu pomyślałem o tobie. Jest śliczny i delikatny, jak ty.

- Dziękuję - powiedziałam i od razu go przytuliłam. Zapomniałam o tym, że miałam się zachowywać jak Potępiony. Pod wpływem silnych emocji często mi się to zdarzało.

Descendants - Wygnaniec [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz