~18~

412 21 41
                                    

Raphael

Biegłem ile sił w nogach,przeskakując przez budynki Manhattanu.Czułem szybkie i głośne łomotanie mojego serca,które zaraz miało mi wyskoczyć z piersi.Sama myśl o tym że zaraz zobacze się z Lara przyprawiała mnie o przyjemne dreszcze. 

Kiedy wkońcu dotarłem na balkon Lary,po cichu otworzyłem drzwi.Były otwarte więc nie stanowiły dla mnie żadnej przeszkody. 

W środku panował przyjemny półmrok.Temperatura była tam wyższa niż na zewnątrz przez co zaczęłem się odrobinę pocić...TO WINA TEMPERATURY!!! 

Odrazu,gdy tylko wszedłem do środka ujżałe stojącą do mnie tyłem Larote. Na jej widok cały się zaczewieniłem,lecz szybko to opanowałem.

Byłam ubrana w czarne dresy i koszulke bez rękawów w tym samym kolorze. 

Oparłem się jedną ręką o ściane,a drugą położyłem na biodrze.Tak zwana "uwodzicielska poza"

Miałem już zamiar się przywitać,nawet otworzyłem jape,gdy z nienacka ktoś mnie ubiegł. 

-Witaj Raphaelu!-odezwała się łagodnie Larota.O mało co zawału nie dostałem.Byłem przekonany że mnie nie widzi,a jednak się myliłem.

-O ŻESZ W SKORUPE!!!-krzyknołem przerażony do tego stopnia że upadłem na podłoge

-Ciebie też miło widzieć-wyciągneła do mnie ręke

Szybko wstałem na równe nogi,troche poobijany,ale cały i zdrowy

-Cześć Lara!-przywitałem sie(wkońcu)lekko zawstydzony i czerwony jak burak

Zapadła niezręczna cisza.Nie mogłem wydusić z siebie ani jednego słowa,a widok Lary mnie jeszcze bardziej rozpraszał. 

Jakim cudem Ona dobrze wygląda nawet w dresach?!!! 

-Dobra,mów co się stało?-powiedziała z delikatnym uśmiechem na twarzy.Odrazu mnie to uspokoiło. 

-To już nie można tak po prostu spotkać się z dobrą koleżanką?-odpowiedziałem złośliwie

-Czyli mam rozumieć że nic się nie stało? 

-Tego nie powiedziałem

-No to co się stało?-dopytywała się,ja natomiast stałem cicho z szerokim uśmiechem-No powiedz mi,bo zaraz umrę z ciekwości!

-Aż tak Ci śpieszno do grobu?-nadal nie przestawałem się uśmiechać-Nie cieszysz sie że tu jestem? 

-Ciesze się na dobrą okazje do walki-zacisneła pięści z morderczym uśmiechem

Jej reakcja mnie troche zdziwiła,ale w pozytywny sposób 

-A skąd wiesz że będziemy walczyć?-spytałem tajemniczo 

-Bo wiem że gdzie ty,tam i pożądna walka

-Chciałbym żeby tak było-parsknołem śmiechem

-...Niech zgadne...chodzi o Shredera?-spytała dla pewności

-Nie

-Oooo...twoich braci? 

-Trocheee...

-Z domu uciekłeś-dodała humorystyczne 

-Czasami mam takie myśli-zaśmiałem się pod nosem

-Dobra,nie mam więcej pomysłów-rzekła zrezygnowana-Powiedz wkońcu! 

-A to niby czemu?-spytałem z przymrużonymi oczami

-Bo chyba nie złamałeś zakazu Splintera tylko po to aby się ze mną zobaczyć

|TMNT|2012 Ktoś taki jak JaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz