#Megatron
Obudziłem się. I kurna przywaliłem w coś. Szczerze to nie wiem co to. GDZIE JA JESTEM DO JASNEJ CHOLERY?! CZYM JA JESTEM DO JASNEJ CHOLERY DO POTĘGI DWUDZIESTEJ CZWARTEJ RAZY DWA?!
Wstałem i przywaliłem w coś na de mną. Deski od drugiego łóżka? Ustałem na podłodze i rozejrzałem się. Pokój. Zwykły ludzki pokój. Na górnym łóżku siedziała zaspana dziewczyna i przyglądała mi się dziwnie.
-Spierdalaj.-Powiedziała i odgarnęła włosy z twarzy.
-Jak...-Już chciałem się na nią wydrzeć lecz zerknąłem w lustro wiszące przy drzwiach. Jestem...
Dlaczego jestem insektonickią samicą?
-No co. Zauważyłaś, że jesteś brzydsza niż zawsze?
-No właśnie chyba tak.-A byłem taki piękny... Chlip.
-Nie pogubiłaś się?-Spytała.
-W czym?-Jak tylko to powiedziałem, przeszyła mnie wzrokiem.
-Kim jesteś?
-No cóż na pewno nie sobą.
-I na pewno nie moją siostrą. Pytam jeszcze raz. Kim?-Skąd ona wie?
-Lord Megatron.-Już chciałem jej wytłumaczyć czym, kim i tak dalej... Jednak...
-O CHOLERA! NIE MOŻLIWE!-Chwila ciszy...-Jak to udowodnisz?
-Eeee Starscream spierdala mi życie... Wolałbym być w swoim ciele i pilnować żeby 'twoja siostra' nie spierdoliła mi go jeszcze bardziej.
-Ile masz lat?
-Po co ci to?
-Tak sobie.-Zeskoczyła z górnego łóżka.-A więc test w którym udowodnisz, że nie jesteś ziemianinem.
-Okej?-Jaki znowu test do jasnej cholery? I skąd wie czym jestem?
-Co to kawa?-Że co kurwa?
-No zapewne kawa to kawa.-Jestem genialny.
-A to?-Poszarpała lekko to coś co mam na sobie. Dlaczego muszę być niższy? Wolałem być gwałcicielem światów. EEEE! To znaczy gładzicielem światów! Tak, jakoś tak...
-Nosidła.-Genialny jestem.
-To będzie dłuugi dzień.-No co?
-Dobra insekcie, chce swoje ciało.
-Słuchaj Lordzie Megatronie. Jesteś w ciele swojej siostry, a ona w twoim na ten dzień i ja nic z tym nie zrobię.
-Jesteś dość mocno poinformowana jak na człowieka.-Mruknąłem.
-Znam takie przypadki. -Dziewczyna zeskoczyła z łóżka i ustała przed lustrem. Zaczęła coś robić z twarzą i różnymi dziwnymi rzeczami.
-Co robisz?
-Doprowadzam się do ogarniętego wyglądu.
-Ja też muszę?-Spytałem mając nadzieję, że nie.
-Jeżeli to zrobisz rodzice pomyślą, że coś z Wiktorią jest nie tak.
-Dlaczego?
-Jest jeszcze większą chłopczycą o de mnie.
-Kto to chłopczyca?
-Serio pytasz...?-Spojrzała na mnie dziwnie. I rzeczywiście jej twarz i cośki na głowie wyglądały lepiej. Westchnąłem i ustałem obok niej.
-Masz energon?
-Ludzie nie jedzą energonu. Po za tym nie sądzę żeby w tym wymiarze w ogóle istniał. W waszym mojego domu nawet nie ma.
-Czyli...?
-Tak.
-Jestem głodny.
-Witaj głodny. Jestem Weronika. Jak chcesz coś do jedzenia to zaraz, daj mi się ubrać.-To mówiąc wzięła kilka kolejnych ciośków i wyszła z pokoju. Jeej. Po chwili wróciła.-Chodź.
-Czekaj. Dlaczego ja nie muszę robić tych cośków co ty?
-Bo Wiktoria ma inne zasady w wakacje do których rodzice się już przyzwyczaili.
-Jakie zasady?
-Całe dnie chodzi w piżamie, większość dnia je i siedzi na biurku robiąc coś na komputerze.-Złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła gdzieś.- Po za tym wstałeś za wcześnie.
-Jak to? Późno! Już 8!
-Ona wstaje o 13. I nie krzycz bo obudzisz mamę.-Mruknęła ciągnąc dalej. W końcu doszliśmy do docelowego pomieszczenia.-To kuchnia. Siadaj.-Zrobiłem jak kazała. Przynajmniej wiem co to krzesło i stół w tym cholernym domu.
Pół godziny później usiadłem na biurku i wziąłem laptop na kolana. Dziwnie się czuję. Włączyłem urządzenie i poczekałem. Nagle wyskoczyła mi przed twarz jej tapeta. Normalnie jestem w szoku. Moja twarz. Spojrzałem zszokowany na Weronikę.
-No co?-Spytała.
-Skąd macie to zdjęcie?-Spytałem. Iii wszystko mi wytłumaczyła.
Sprawdziłem w internecie.
Pełno tego.
O Unicronie.
Ratunku.
CZYTASZ
TFP Zamiana ciałami
Fanfiction-Witam. Chciałybyśmy opowiedzieć wam... pewną historię. -Ej! Co ty tu robisz? Ogarnij się i chodź bo kakao i serial czeka! -Zaraz! Zajęta jestem nie widzisz? -To przestań i chodź wreszcie! -Zaraz przyjdę! I już. Koniec mojego pierwszego dobrego wraż...