12

299 35 10
                                    

Obudziłem się. Rozejrzałem się. Mój pokój. Czyli insekt miał rację. Wstałem, głowa mi pęka od nadmiaru informacji. Pierwszy raz w życiu.

Za dużo Transformers Prime.

Da się to przedawkować w ogóle? A chuj wie, idę do medyka.

Na miejscu dostałem kostkę energonu. Co prawda Knock Out nie jest moim najbardziej zaufanym poddanym (bo jest nim Soundwave) ale opowiedziałem mu co się stało.

-Czyli Lordzie Megatronie, byłeś w ciele ludzkiej samicy przez jeden dzień i teraz jesteś sobą...? To się lakieru nie trzyma.

-Możliwe. Poczekasz do jutra. Jeżeli nie będę sobą, zaczynasz nad opracowaniem lekarstwa. Pomagasz też wtedy tej insektonicy. Jeżeli nie, to nie robisz nic. Nikomu nic nie mówisz.-Rozkazałem.

-Tak, mój panie. Ale co z Soundwave'm?

-Zapewne właśnie się wszystkiego dowiedział. Wiesz, że jest uszami i oczami statku. On umie dochować tajemnicy. Nie to co niektórzy...-Mruknąłem. Medyk kiwnął głową.

Zasiadłem na swym jakże pięknym oraz jakże cudownym tronie w środku jakże wielkiej sali tronowej. Czyli gapimy się w jedno miejsce puki się coś nie wydarzy...

Nie wydarzyło się. Napisałem coś w dzienniku, przeczytałem co wczoraj napisał ten insekt i poszedłem spać.

A nie.

Nie poszedłem spać.

Przypomniało mi się, że miałem iść sobie do kopalni, zobaczyć czy przyjdzie Optimus.

Po co?

Żeby mu przylać.

Zresztą... Jest środek dnia. Wstałem i poszedłem na lotnisko. Transformowałem się, po czym wyleciałem. Leciałem. I leciałem. Nadal leciałem. I jak można się domyślić nadal leciałem. Leciałem. I znowu leciałem. Nadaaaal leciałem.

W końcu rozkazałem otworzyć Soundwave'wowi most do tej durnej kopalni.

Nareszcie na miejscu. Ustałem na środku i osobiście pilnowałem wszystkich Vechiconów. Wiem. Brawo ja. Whoo Bumblebee! Sam? To przecież nie logiczne. Mamy przewagę liczebną. Co ja myślę, zawsze mamy. I niestety przegrywamy bo ta banda matołów nie wie jak się walczy. Ale wracajmy do rzeczywistości. Przyjechał wraz z Smookerscreen'em. Transformowali się i zaczęli strzelać coś gadając między sobą. Vehicony nie pozostawały im dłużne, i również zaczęły strzelać. Eh, padają jak muchy.

Postrzelałem kilka razy, oni użyli komunikatora zapewne do Optimusa, później otworzył się most i oni sobie poszli.

Aha.

Wracam na statek.

Chwilę później już spałem.

#Optimus

Zleciałem z łóżka. Znowu jestem człowiekiem...? Żartujecie sobie ze mnie prawda? Wstałem, otrzepałem się i spojrzałem na Wiktorię, której przywaliłem nogą, jak spadałem.

-Optimus...? Ja? Gdzie jestem?-Spytała siadając.-Kurwa cały dzień spałam czy byłam Megatronem?

-CO?!

-No wczoraj z tego co wiem byłam w ciele Megsa.

-Czekaj...-Zajrzałem do dziennika Weroniki. Wczorajsza data. Rzeczywiście.-Jakim cudem...?

-A bo ja wiem? Dowaliłam Starscreamowi to się głównie liczy.

-Jak to?

-Knock Out'owi kazałam sprzątać po predaking'u.

-Bo...?

-Był na wyścigach.-Ahaa? Dobra nie ważne.

-Idziemy na śniadanie?-Jestem głodny.

-Nie.

-Dlaczego...?-Mój głodzik....

-Bo się odchudzasz.

-Co to znaczy?-Spytałem. Wika przyłożyła sobie poduszkę do twarzy.

-Kurwaaaaaaaaaaa zapomniałam. Google ci powie.

-Tyle, że,...

-NAWET. NIE. WAŻ. PYTAĆ. SIĘ. CO. TO. ALBO. KTO. TO. BO. ZAJEBIĘ.-Okey, nie będę pytać co to znaczy 'zajebie'. Szkoda, że nie będzie jedzonkaa...

-Czyli co robimy?

-Spaaać.-Zasnęła. Aha?

Dzień spędziłem naprzeglądaniu ich starych zdjęć, rysunków, rysunków z całkiem nie dawna i coś tam jeszcze. W sumie nie chce mi się wyliczać, a że nie jestem aktualnie w swoim ciele to mogę. I poszedłem spać o dwudziestej trzeciej.

#Autor

Nie mam weny... :(

TFP Zamiana ciałamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz