2

4K 200 23
                                    

Szósta rano przyszła szybciej niż się ktokolwiek spodziewał. Laura z walizką i torbą, w dresach i trampkach, okularach przeciwsłonecznych i związanych w koński ogon włosach, wyszła z apartamentowca. Jej szmaragdowe oczy, łapiące pierwsze promienie słońca, błyszczały podekscytowaniem. Wsiadła do czekającego samochodu, który zawiózł ją na lotnisko. Tam od razu przeszła przez VIP odprawę, do wyczarterowanego samolotu na lot do Londynu. Rozsiadła się w fotelu, poprosiła o kawę i jakieś lekkie śniadanie i rozłożyła na stole dokumenty do prezentacji. Za kilkanaście godzin czasu londyńskiego będzie miała swoje pięć minut. O dziesiątej wieczorem czasu Londyńskiego będzie na miejscu, więc nie wiele jej zostanie do jakichkolwiek dodatkowych przygotowań, tak więc postanowiła w samolocie raz jeszcze wszystko przejrzeć, by nie było żadnych błędów.

Hotel był niedaleko miejsca, w którym miało się odbyć spotkanie z potencjalnymi partnerami biznesowymi. Laura wyszła na taras i zaciągnęła się wieczornym londyńskim powietrzem. W ręce trzymała kieliszek wina i popijając, powróciła do swoich początków i tego, jak daleko zaszła, ucząc się od najgrubszych ryb w świecie biznesu i nie tylko. Od początku jej wykładowcy, jaki opiekunowie stażu, widzieli w niej potencjał, a że szybko się uczy, patrzała na to co robią jej przełożeni. Sama sięgała wyżej i szybciej, nie spoczywała na laurach i nie pozwalała sobie na ani chwilę dekoncentracji. Nikt nie wiedział, ile wyrzeczeń ją kosztowało i ile nieprzespanych nocy i ślęczenia nad projektami,ale dopięła swego. Teraz była w czołowych firmach w USA i postanowiła spróbować swoich sił w Europie. Spotkanie miało się odbyć o dwunastej w południe, miała więc trochę czasu, by odetchnąć i spróbować się zrelaksować przed spaniem. Dopiła wino i usadowiła się w jednym z foteli na tarasie. Wyciągnęła nogi na balustradę i patrzyła w niebo. Marzyła, chciała dużo osiągnąć, jednak jej marzenia sięgały dużo dalej i bardziej głęboko. Chciała mieć dom, męża i może dzieci? Chciała mieć u swego boku mężczyznę, który będzie ją wspierał i inspirował.Dotychczas spotykała się z kilkoma, jednak szybko wyszło na jaw, że bardziej interesują ich jej kontakty i firma, niż związek z właścicielką dobrze prosperującego przedsiębiorstwa. Zamknęła oczy,i przywołała w pamięci obraz mężczyzny z wczoraj, spod dębu w Central Parku. Jego uśmiech i te ciemne oczy... Zanurzyła się w marzeniach i dopisywała szczęśliwe zakończenie, widząc siebie w sukni ślubnej a "krasnala" w smokingu. Zaśmiała się na ksywkę, jaką mu nadała, zostanie jej wymarzonym krasnoludkiem. Czyż nie skrzaty i krasnoludki są magiczne? Wszystkie kobiety świata mażą o księciu z bajki, a Laura, znalazła krasnala.

Wybija jedenasta czterdzieści pięć, gdy taksówka zatrzymała się przed biurowcem. Wysiadła i spojrzała w górę. Szklany biurowiec robił wrażenie. Weszła do środka i poprawiła garnitur. Należała do tego grona kobiet, co zamiast garsonek, zakładają garnitur, szpilki i kontrastującą, w żywych kolorach koszulę. Sama wybrała grafitowy garnitur, różową koszulę, czarne szpileczki i delikatny łańcuszek na szyi. Aktówka w ręce i ciemne okulary na nosie dopełniały wizerunku. Włosy zaczesała w ściśnięty kok, by żaden kosmyk nie wypełzł na twarz podczas spotkania. Lubiła swoją perfekcję i lubiła być postrzegana jako bizneswoman, nie jako rudowłosa cizia, udająca bizneswoman. Podeszła do recepcji i przedstawiła się. Otrzymała plakietkę "GUEST" i została pokierowana do wind i na konkretne piętro. Tam natknęła się na kolejną recepcję i została zaprowadzona do sali konferencyjnej przez młodą, atrakcyjna Azjatkę. Odpowiedziała na zadane pytanie dotyczące preferencji co do napojów i została sama. Ulokowała się na szczycie stołu, przygotowała wszystko, co było jej potrzebne do prezentacji swojego produktu. Rozłożyła teczki na wszystkie stanowiska w koło stołu i podeszła do okna, napawając się widokiem na Londyn. "Kiedyś kupię tu mieszkanie"pomyślała nieskromnie i zaśmiała się do własnych myśli. Po chwili drzwi sali się otworzyły i do środka zaczęli napływać mężczyźni w średnik wieku. Na oko Laury, wszyscy, około pięćdziesiątki. Każdy z asystentem pod ramieniem. Laura uśmiechnęła się szeroko i podeszła do stołu. Każdy po kolei przywitał się z nią przez podanie ręki i zajął swoje miejsce.

Miłość w chmurachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz