38

1.2K 81 2
                                    

Thomas był wykończony. Laura postanowiła pobawić się jeszcze troszeczkę. Zaczęła obcęgami. Jeden paznokieć, drugi i trzeci. Thomas wył z bólu i klął na wszystko, co było tylko możliwe. Laura z uśmiechem sadysty znęcała się nad nim. Nie uszło jej uwadze, jak Tom wyzywał Dylana,  jak oskarżał go o zdrady i sprzedaż informacji do innych tajemnych organizacji, a obarczał tym wszystkich w koło, samego siebie wybielając. Tego było już za dużo. Wzięła broń w dłoń. Jeden strzał w prawe kolano, drugi w lewe, trzeci między oczy. Thomas już nie żył. Dziewczyna spojrzała na niego ostatni raz i odwracając się, pożegnała go słowami "Do zobaczenia w piekle". Zatrzasnęła drzwi i rozejrzała się w koło siebie. Drzwi każdego z pokoi były otwarte. Podeszła do pierwszych od siebie. Luck rozprawiał się z kimś, z kim nie wiedziała. Ofiara miała worek na głowie. Luck nie oszczędzał energii ani pięści. Młócił jak maszyna do zabijania, nie jak człowiek. Laura przyjrzała się mu z zaciekawieniem. Pomyślała, że ten facet pewnie walczył nie raz na śmierć i życie. Teraz był więcej niż bratem. Był kimś, komu nie zawahałaby się oddać swojego życia w opiekę. Poszła dalej. Tam zatrzymała się i uśmiechnęła szeroko. Dylan stał nad Boltem i kolejno łamał mu palce u ręki lewej. Dziewczyna patrzyła, jak jej mężczyzna potrafi zadbać o swoje interesy. Jednak słowa Thomasa dotknęły pewnych strun w jej sercu. Czy jest chociaż o drobinkę, o miligram możliwe, by Dylan zdradził? Nie, nie było takiej opcji. Poświecił temu biznesowi całe swoje życie. Sam werbował ludzi do swojej organizacji, poświęcając całemu procesowi niezliczoną ilość czasu. Sam dbał, by jego podopieczni zawsze i wszędzie byli bezpieczni. By misje były odpowiednio zabezpieczone tak, by chłopacy nie odnieśli żadnych szkód. Gdyby był nielojalny, nie dbałby tak o wszystko w koło, zwłaszcza cudze bezpieczeństwo. Dylan pastwił się nad Boltem a Laura oparła ramię o framugę i obserwowała wszystko. Wiele rzeczy widziała po raz pierwszy w życiu. Nie miała pojęcia, że ludzkie ciało ma takie a nie inne słabostki,  że igły wbijane w przestrzeń między żebrami mogą pozbawiać tchu i energii. Nie wiedziała, że gdy kropla uderza w jeden punkt na głowie przez więcej niż dziesięć razy, człowiek szaleje. Bolt wył z bólu błagając o życie. Nie był w stanie znieść tortur jakie sponsorował mu jego były szef. Ten jednak nie słuchał. Dokładał coraz więcej, aż w końcu, mając dość krzyków, Dylan stanął za plecami Bolta a twarzą do drzwi. Zobaczył, że Laura z wielkim zainteresowaniem przygląda się mu i jego poczynaniom. Uśmiechnął się do dziewczyny, przedramieniem objął za szyję Bolta, drugą dłoń przyłożył do ucha i chwila moment, Bolt został ze skręconym karkiem. Dylan szturchnął go dla potwierdzenia, wątłe ciało opadało bezwładnie po krześle. Dylan wytarł ręce w chusteczkę i z gracją podszedł do Laury. 

- Będziemy musieli pogadać dziś wieczorem... - Szepnął jej do ucha, przytulając ją do siebie i układając brodę na jej ramieniu. Laura objęła go mocno za szyję i odwróciła głowę delikatnie w kierunku jego ucha i cichutko, delikatnie powiedziała.

- Dylan, skarbie, kocham cię. 

Mężczyźnie zabrakło powietrza w płucach. Wstrząsnęły nim słowa, które wypowiedziała do niego ta mała furiatka. Oczywistością jest, że już w życiu słyszał "kocham cię" jednak, tamte słowa a te tutaj, wypowiedziane przez Laurę i to z takim uczuciem i zaangażowaniem, odebrały mu racjonalny tok myślenia. Zazwyczaj słyszał te słowa, gdy ktoś chciał coś od niego. Nie było nigdy mowy o uczuciach jako takich, bez dodatkowych korzyści materialnych. Tym razem, dziewczyna, która właśnie oddała mu serce, przed sekundami widziała jak zabijał człowieka. Zdrajca który zasłużył na śmierć, jednak człowiek. A ona zamiast uciekać od niego daleko i przed siebie, kocha go. Mordercę i sadystę, człowieka kochającego zadawać ból ofiarom. Laura go kocha i miał nadzieję, że nie jest to tylko kaprys bogatej dziewczynki bo...

- Też cię kocham. Bardzo kocham.... - Odpowiedział jej i u ścisnął raz jeszcze, po czym delikatnie i namiętnie pocałował ją w usta. Po pocałunku porwał ją w ramiona i z wtórującym śmiechem jej i jego, okręcał się z nią na rękach, jakby unosił się w powietrzu. Luck i Thor właśnie zakończyli swoje sprawy w pokojach i wyszli na zewnątrz. 

- Oszaleliście? Też lubię zabijać jednak.... cóż... - Zaczął zaskoczony Thor. Dylan postawił dziewczynę na ziemi i spojrzał na przyjaciół.

- Jeszcze nie wiem kiedy ani jak, ale będziecie światkami na naszym ślubie. Kocha mnie, łapiesz stary, kocha!!! - Dylan wręcz eksplodował radością, która biła od niego na wszystkich  w koło. Laura poczuła się lekko zawstydzona i schowała twarz w ramię Dylana. Chłopacy roześmiali się szczęśliwi, że to miłość, nie szaleństwo i podeszli do zakochanych. Grupowy uścisk trwał chwilkę, gdy Laura wróciła do rzeczywistości jako pierwsza. 

- Jeszcze trzech czeka na wyrok. Załatwmy to wszystko, co pójdziemy na obiad. Głodna się robię. 

- Chcesz któregoś, czy my się mamy tym zająć? - Spojrzał Dylan na ukochaną.

- Popatrzę sobie, jak dajecie im wycisk. Więc, kochani do roboty.... - Ponagliła ich i cmoknęła Dylana w usta. 

Mężczyźni udali się do swoich zajęć a Laura zatrzymała się w progu i przyglądała, jak od wejścia Dylan posłał mężczyźnie na krześle prawy sierpowy. Poprawił z lewej strony i bez słowa ładował cios za ciosem po twarzy, żebrach i brzuchu. Wziął nóż i rozciął skórę dłoni, ramion, twarzy. Więzień błagał o łaskę i śpiewał wszystko, co miał do powiedzenia z myślą, że to uwolni go od tortur. Dylan i Laura słuchali z uwagą. Laura notowała wszystko w głowie, by później sprawdzić każdą otrzymaną dzisiaj wiadomość. Dylan podszedł do niego z obcęgami w dłoni. 

- Za zdradę i oszustwa nic już nikomu nie powiesz. Ani tu, ani na tamtym świecie. - Obcęgi w ruch i po chwili więzień był bez języka, dławiąc się własną krwią. Dylan wyciągnął broń i wycelował w głowę. - Do zobaczenia w piekle, stary! - Strzał i po wszystkim, Laura stała oniemiała. Gdy Dylan do niej podszedł, objęła go i razem wyszli z celi i sprawdzili, jak chłopcy sobie radę dają. Nie zdążyli dobrze opuścić celi, gdy usłyszeli dwa strzały niemal w tym samym czasie. Wszyscy jednocześnie wyszli z cel i bez słowa poszli ku schodom. Wyszli z piwnic do kuchni. Tam każdy spojrzał po sobie. Wiedzieli, że to co robią nie jest może godne naśladowania, jednak musieli zadbać o bezpieczeństwo swoje czy też swoich bliskich. Bez słowa, każdy udał ie do swojej sypialni pod prysznic. Dylan z Laurą wykąpali się wspólnie. Gdy usiedli po kąpieli w sypialni, mężczyzna spojrzał na Laurę delikatnie. 

- Czy ty na prawdę mnie kochasz? 

- Oczywiście, że tak. Skąd wątpliwości?

- Widziałaś co robię, czym się zajmuję w międzyczasie. Nie uważasz, że jestem potworem? 

- Może i jesteś potworem, jak i ja. Dbasz o swoich i o bezpieczeństwo. Kochanie, nie myśl za wiele. Po prostu czuj. - Powiedziała dziewczyna i namiętnie pocałowała go w usta. Dylan przestał myśleć i się zastanawiać nad czymkolwiek. Oddał pocałunek z taką samą pasją jak i miłością, jaką czuł od tej kobiety. 

Miłość w chmurachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz