9.

341 28 7
                                    

       Lou wraz z Jean, wracając z obiadu, natknęły się na widok trzeciej panny z ich paczki żegnanej przez skrzypka z orkiestry delikatnym jak muśnięcie piórka pocałunkiem złożonym na jasnym czole. Odczekały aż towarzysz Florence zniknie w budynku, nim praktycznie napadły na nią, trajkocząc, chichocząc i podśmiewając się z niej, jakby obie umysłowo zakończyły rozwój gdzieś w okolicach cours préparatoire.

Straszliwie urocze! – To były pierwsze słowa Lou, jakie Flo aktualnie zrozumiała z radosnej paplaniny przyjaciółek. – Zaprosił cię gdzieś w końcu, w sensie, poza obiadami?

Żartujesz sobie? – Wtrąciła się Jeannette unosząc brwi. – Musiał, skoro aż tak się... – Zwróciła oczy ku Florence, której zapłonęły uszy i jakby zabrakło słów. Uśmiechnęła się znacząco nim dokończyła zdanie. – Spoufalili.

Przestańcie, zaraz koniec przerwy – wykrztusiła w końcu Florence czując jak ciepło z uszu przenosi się na szczyty policzków; uniosła wyżej brodę przyjmując swoją typową, posągową postawę.

Przyjaciółki wybuchły zaś śmiechem. Miło było zobaczyć jak na twarzy jedynej w ich trójce blondyneczki znów zaczyna być widać uczucia – ile czasu minęło? Ponad pół roku. Najwyższy czas, by wrócić do dawnych, bardziej ludzkich, zachowań. Może niedługo porzuci te tanie białe tenisówki, to okropne faux pas, które z pełną premedytacją popełniała odkąd pani Le Haut odeszła do kochanka; być może nawet przeprosi czerwoną szminkę? Może zacznie znowu wyglądać jak Florence a nie tania podmianka bez gustu i emocji?

To jak, zaprosił? – Podjęła Lou, kiedy we trzy wstąpiły na kamienne schody Palais Garnier.

Flo nie mogła się nie uśmiechnąć mimo wszelkich starań. Skinęła tylko głową, zaraz potem unosząc ją wysoko z dumą, wciąż pamiętając, że nie jest byle dziewczynką, którą tak łatwo zawstydzić.

Gdzie, kiedy? No mów – Jeannette nigdy nie cechowała się nadmiarem cierpliwości; szturchnęła Flo łokciem, chcąc jak najszybciej wyciągnąć z niej kolejne informacje.

Nie zgodziłam się – odpowiedziała spokojnie ich prywatna blondynka, zbijając obie z tropu.

Chwila. Jak to: się nie zgodziłaś?

Zwyczajnie. Nie mam czasu na chłopców.

Czy ty też to słyszysz, Jean?

Tak. I uszom nie wierzę. Chłopak jest po studiach i jest przystojny jak diabli! Jak mogłaś się nie zgodzić?!

Akurat to, że jest po studiach, wcale nie brzmi tak świetnie według mnie – Skrzywiła się nieznacznie Lou, jakby wiek amanta ich przyjaciółki był jedyną jego wadą.

Bzdura. Jest dojrzalszy niż na przykład taki... Gustave!

Czego ty chcesz od Gustave?

Wiesz jak mnie próbował zaprosić na randkę? Podszedł do mnie po jednej z prób i powiedział, że fajnie mi się partneruje, bo mam miłe w dotyku mięśnie ud a potem zaprosił mnie na kolację.

Romantyk – Zaśmiała się, jak zawsze cyniczna Florence, milcząco przysłuchując się przez ostatnią chwilę rozmowie przyjaciółek.

Dobra, dobra, lepiej się przyznaj jak to zrobiłaś, że go spławiłaś a on cię w czółko cmoka na pożegnanie, sukkubie cholerny – Zaczepnie rzuciła Jean z szerokim uśmiechem i błyskiem ciekawości w oczach.

Walc płatka śnieguOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz