Rozdział 7

420 33 8
                                    

Harry


Siedzieliśmy przy basenie i odpoczywaliśmy w towarzystwie Ed'a, Marka, Camili oraz Gaby, która kolejny raz przegrywała w szachy z Niall'em.

Patrzyłem jak Liam i Louis ścigają się w basenie. Robili właśnie ostatnie zanurzenie, a kiedy wyszli z basenu ta dziewucha z zespołu mojego chłopaka podeszła do nich i podała im ręczniki.

- Mam jej dość – powiedziałem patrząc na Zayn'a siedzącego obok mnie, który bacznie obserwował jak Camila podrywa Louis'a i Liam'a.

- Ja też – rzekł. – Liam chyba zaczyna być nią oczarowany. Wczoraj miał jej dość, a dziś chyba ślini się na jej widok – oznajmił i klepnął mnie w kolano wskazując po chwili jak pozwala jej wycierać swoje plecy.

- Dziwne to trochę – burknąłem.

- Dobrze, że Louis dał jej do zrozumienia, gdzie jej miejsce – rzekł Zayn.

- Nie wiem, czy tak jej pokazał, ale nie pozwala Camili na jakieś podchody w stosunku do niego. Poza tym mieli dziś zniknąć, a nadal tu są.

- Dokładnie – powiedział przyjaciel.

- Ona ci serio przeszkadza? – spytałem.

- Tak. Nie widać? - Spojrzałem na Zayn'a, a ten uśmiechnął się i bez jakiejkolwiek ingerencji z mojej strony powiedział do mnie. - Jestem trochę zazdrosny o...

Zamilkł, gdy przeszedł obok nas Niall w towarzystwie Gaby. Popatrzyłem za siebie i w stronę bawiących się przyjaciół.

- Dokończ, proszę – szepnąłem.

- O Liam'a – powiedział, a mi chciało się śmiać, bo przecież wiedziałem, że od jakiegoś czasu jest coś na rzeczy.

- Co cię tak rozbawiło Styles? – spytała Camila, gdy usłyszała mój głośny śmiech.

Zayn popatrzył na mnie gniewnie. Starałem się opanować.

- Mój przyjaciel opowiada najlepsze żarty – odpowiedziałem, a Louis spojrzał się na mnie.

Był zaskoczony moimi słowami. Przecież nasza piątka wiedziała, że Zayn kiepsko opowiada żarciki. Kiedy przestała się mną interesować. Zayn popatrzył na mnie. Wzruszył ramionami.

- Nie twoje wyznanie mnie rozbawiło – powiedziałem dotykając kolana Zayn'a.

- A co? – spytał.

- Wyobraziłem sobie, że już masz dość i nie potrafisz się opanować – rzekłem z uśmiechem na twarzy.– I jej postać spada z trzydziestego piętra w dół.

- Chyba ze sześćdziesiątego piątego – burknął. – Różnie miewałem w życiu. Wiesz związek z Perrie był oparty na pierwszym zauroczeniu. Takie młodzieńcze zakochanie. Co do Gigi. Ona była moim odbiciem. Ten sam charakter, zachowanie i spojrzenie na świat. Nawet z tym młodym Silvą wiedziałem, co chce robić. To była jakaś mieszanka pożądania i frustracji. – Zamilkł. - Nawet z tobą było pewnie. Łączy nas pasja do muzyki, jesteśmy przyjaciółmi i w jakiś sposób obaj wiemy, że się sobie podobamy. Po prostu seks i jakiś zwierzęcy magnetyzm...

- Nie przesadzaj – wtrąciłem żartobliwie.

- To wszystko znam. Wiem jak smakuje. Nawet powtórzyłbym, co nieco – powiedział i mrugnął do mnie okiem, ale potem dopowiedział bardzo poważnie. - Jednak nic nie jest tak dla mnie nie jasne jak moje uczucia w stosunku do Liam'a. Namieszałem, co? – spytał.

- Nie – odpowiedziałem. – Wiem jak to jest, Zayn.

- Nie wiesz, Harry. Ty kochasz Louis'a i wiesz, co do niego czujesz. Cholernie dobrze wiecie, co was łączy – wydusił. – Ja wiem, że on jest moim przyjacielem. Najbliższym przyjacielem, a zarazem czasem, wydaje mi się, że on patrzy na mnie tak, jak Lou spogląda w twoją stronę. Dziwnie się z tym czuję.

- Zayn. - Miałem coś powiedzieć, ale zauważyłem, że Louis bacznie się nam przygląda. Opuściłem głowę.

- Tak, Harry? – spytał przystojniak.

- Poradzisz sobie – odpowiedziałem.

Następnie szybko się podniosłem i zacząłem iść w kierunku Louis'a. Musiałem mu powiedzieć to, co usłyszałem od przyjaciela. Powoli w moją stronę ruszyła Camila, ale ominęła mnie i gdy spojrzałem za siebie zobaczyłem, że dogania mnie Zayn. Niestety ta idiotka lekko popchnęła go i gdy stracił równowagę wpadł do wody.

- Zayn! – krzyknąłem i w skoczyłem do basenu.

Kiedy podpłynąłem do Zayn'a poczułem jak ktoś pomaga mi go wyciągnąć z wody. Dopiero na powierzchni zobaczyłem, że Liam podtrzymuje go od drugiej strony. Podpłynęliśmy z nimi do brzegu. Louis i Niall pomogli nam go wyciągnąć z basenu.

- Ty debilko on nie umie pływać! – krzyknąłem na nią, gdy zobaczyłem jak podchodzi do nas.

Nagle jej uśmiech zszedł ze słodziutkiej, fałszywej buźki.

- Zayn nic ci nie jest? – spytał Louis.

- Jedziemy do szpitala – rzekł Liam.

- Żeby się tak nie skończyło jak z Harry'm – dopowiedział Niall.

- Jedziemy – powiedział Louis.

Zayn oparł się o Liam'a i Niall'a. Podążyliśmy do wyjścia. Nic w tej chwili nie było tak ważne jak jego zdrowie.


          Wróciliśmy po godzinie do domu. W szpitalu powiedzieli, że nic mu nie jest i tylko panikujemy jak nastolatki. Louis i Niall wytłumaczyli lekarce, co spotkało nas jakiś czas temu i to, dlatego jesteśmy trochę nadopiekuńczy.

Kiedy rozsiedliśmy się w czwórkę na kanapie Zayn spytał.

- Gdzie Louis?

- Poszedł pożegnać przyjaciół i powiedzieć coś tej swojej Camili.

- Nie jest moja – burknął wchodząc do salonu mój niebieskooki. – Porozmawiałem. Przeprasza. Nie wiedziała, że nie umiesz pływać.

- Jasne. Przecież tyle razy w wywiadach podkreślaliśmy, że, kiedyś jak ty go niechcący wrzuciłeś to pozostali na czele z tobą wskoczyli do basenu, aby go ratować – powiedziałem i popatrzyłem na Louis'a, a potem w stronę przyjaciół.

Niall przytakiwał. Tylko Liam był milczący. Louis usiadł na podłodze i sięgnął po wodę stojąca na szklanym stole. Napił się. Na chwilę zapanowała cisza.

Zayn przysunął się do mnie i oparł głowę o moje ramię, a nogi wyciągnął na kolanach Niall'a i Liam'a.

- Ona jest w ogóle dziwna – oznajmił brunet.

- To znaczy? – spytał Lou.

- Zachowuje się, jakby chciała nas skłócić – powiedział Zayn, a Liam dopowiedział.

- Nie jest taka zła.


        Późnym wieczorem wszyscy położyliśmy się na jednym posłaniu. Rzuciliśmy się do sypialni Liam'a, bo miał największe łóżku z całej naszej piątki.

Louis i ja położyliśmy się, koło Liam'a, a obok chłopaka pokładał się zmęczony Zayn. Niall jak zwykle usadowił się w naszych nogach, ale w końcu przesunęliśmy się i zatargaliśmy go do góry. Położył się koło Zayn'a.

- Dobranoc – powiedział blondyn i każdy z nas odpowiedział.

- Dobranoc.

- Kurwa. Rano obudzimy się połamani – wydusił nasz opryskliwy przyjaciel.

- Co tam mamroczesz, Zayn? – spytałem, a on roześmiał się. Wszyscy się roześmialiśmy.


Harry i Louis : Nadal Możemy Dotykać Nieba Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz