Harry
- Co zamierzasz? – spytał patrząc jak robię listę rzeczy, które muszę dziś ogarnąć.
- Mówiłem ci już – odpowiedziałem i spojrzałem na niego.
- Nie musisz codziennie do niego chodzić, prawda? Przecież jest tam jego tata, przyjaciele i była dziewczyna.
- Ale to mnie uratował Louis – burknąłem mając dość jego władczego tonu, gdy ze mną rozmawiał.
- Potrzebujesz pretekstu, aby być blisko niego, prawda?
- Nie – odpowiedziałem.
- Kłamiesz – oznajmił Luke i wyszedł z pomieszczenia.
Niechciałem opuścić naszego domu pokłócony z moim chłopakiem, dlatego poszedłem do jego pokoju, a raczej małego studia nagrań. Nie pukając wszedłem do środka pomieszczenia. Luke siedział na kanapie i trzymał w dłoniach swoją ulubioną gitarę.
- Przepraszam – szepnąłem i usiadłem obok niego. Spojrzał na mnie. Widziałem w tych oczach smutek i rozczarowanie. Dziwne uczucie, bo czasem takiego typu wejrzenia widziałem w odbiciu lustra w łazience, gdy zamykałem się, aby cierpieć spowodu mojego Louis'a. – Mam pomysł zamiast pójść do niego możemy wybrać się na zakupy do nowego sklepu muzycznego na rogu Huston /Manson. Co ty na to? Może kupimy gitarę i...
Luke pocałował mnie bardzo namiętnie. Wpił się w moje usta, a po chwili wepchnął mi do buzi język, zaczął badać moje podniebienie. Odwzajemniłem każdy gest mocno wplatając dłonie w jego długie blond włosy.
Późnym wieczorem wystąpiłem w barze, który był przez ostatnie tygodnie moim natchnieniem do kilku piosenek, które obecnie są na nowej płycie. Przywitano mnie dużymi oklaskami i głośnymi okrzykami. Było cudownie poczuć tak pozytywną energię. Po wykonaniu kilku piosenek poproszono mnie o bis. Miałem jeszcze raz zaśpiewać ich ulubioną piosenkę z solowej pierwszej płyty.
- Two ghost! Prosimy!
Uśmiechnąłem się i nie dając się dłużej prosić zaśpiewałem kawałek ulubionej piosenki.
- Światło lodówki kąpie ten pokój w bieli. Księżyc tańczy nad twoim dobrym obliczem. To było wszystko, czego potrzebowaliśmy. Teraz jesteśmy spięci, jakbyśmy nigdy się nie znali. Opowiadamy już opowiedziane historie, bo nie mówimy tego, co naprawdę mamy na myśli. Nie jesteśmy tacy jak kiedyś. Nie jesteśmy tacy jak kiedyś. Jesteśmy tylko dwoma duchami, pływającymi w szklance do połowy pustej. Próbując sobie przypomnieć, jak to jest czuć bicie serca.
Skończyłem, a na sali nadal trwała cisza, którą przerwały oklaski Briany. Byłem zaskoczony jej obecnością, ale po chwili wpatrywania się w jej postać skierowałem się do niewielkiej publiczności, która mnie oklaskiwała.
Zszedłem ze sceny i podążyłem do stolika, przy którym siedziała była dziewczyna Louis'a.
- Cześć – powiedziałem i zwróciłem uwagę, że jest w towarzystwie jakiegoś wysokiego, dobrze zbudowanego mężczyzny.
- Hej Harry – rzekła i uśmiechnęła się do mnie. Spostrzegłem, że jest w ciąży. – Trzeci miesiąc – oznajmiła. – Będziemy mieli dziewczynkę – powiedziała i wskazała na towarzysza. – Mike, poznaj Harry'ego.
- Miło mi – rzekł i uścisnęliśmy sobie dłonie.
- Mi również – odparłem.
- Mike jest modelem poznaliśmy się na koncercie Troye'a. Zakochaliśmy się w sobie od pierwszego wejrzenia.
Mówiła o tym z uśmiechem na twarzy.
- Fajnie – powiedziałem i po chwili poczułem czyjeś dłonie na ramionach. Lekko zwróciłem się do tej osoby. To był Luke.
- A to, kto? – spytała.
- Luke, mój chłopak – oznajmiłem, a na jej twarzy ujrzałem zaskoczenie.
- Cześć – rzekł blondyn do dwójki moich znajomych. Mogłem ich tak nazwać, a zwłaszcza Briane.
- Może zamówię coś do picia i porozmawiamy z twoimi znajomymi? – spytał Luke, a ona poprosiła swojego chłopaka o sok.
- Chętnie sobie powspominamy – oznajmiła i obaj mężczyźni ruszyli do baru.
- Nie jesteś u Louis'a? – spytała, gdy zostaliśmy przy stoliku sami.
- Nie. Miałem dziś wywiad i dwa małe występy, a potem postanowiłem spędzić czas ze swoim chłopakiem – powiedziałem. – Byłem wczoraj u Louis'a.
- Harry'ego, którego znałam nie dałby się odciągnąć od łóżka ukochanego nawet na sekundę – szepnęła dotykając mojego kolana.
- Po pierwsze on nie jest już moim ukochanym, jak widać ułożyłem sobie życie bez niego, a on dobrze zniósł naszą rozłąkę.
- Wiem, że było wam trudno, ale...
- Nie ma żadnego, ale, dziewczyno – wydusiłem.
- Louis cię potrzebuję. I będzie potrzebował – rzekła.
- Co to znaczy? – spytałem zaskoczony jej wyznaniem.
- Wyjeżdżam do Włoch. Tam mieszkają rodzice Mike. Mój chłopak chciałby, abym tam rodziła, a ja się zgodziłam. To znaczy, że Louis będzie bardzo rzadko widywał syna, bo mały jedzie z nami. Myślę by tam zostać na bardzo długo.
- Rozumiem – powiedziałem. – Louis bardzo kocha syna.
- A on jego. Oczywiście Lou będzie mógł do nas przyjeżdżać i zostać z synem jak długo będzie chciał. Jednak martwię się, aby przez pierwsze tygodnie z daleka od dziecka nie sięgnął ponownie po coś mocniejszego. Wiesz, że on swój ból i żale topi w alkoholu. Przechodzi mu, ale...
- O czym rozmawiacie? – spytał Luke podchodząc do stolika.
- O wszystkim i o niczym – odpowiedziała była dziewczyna mojego przyjaciela.
Pod byle pretekstem zostawiłem Luke'a w domu i pojechałem do szpitala. Pielęgniarka dała się ubłagać i wpuściła mnie do sali Louis'a. Chłopak spał, więc mogłem spokojnie dotknąć jego policzka, pocałować go subtelnie w czoło i nosek, a kiedy zawiesiłem się nad jego różowymi ustami zastygłem w bezruchu.
- Po tak długim czasie nadal. – Patrzyłem na jego buzię. – Po tak długim czasie, wciąż szumisz mi w głowie – szepnąłem z uśmiechem na twarzy. Powstrzymałem się i nie pocałowałem go. Przez dłuższą chwilę wpatrywałem się w niego. - Dobranoc Louis – powiedziałem cicho i leciutko niczym piórko musnąłem jego ramię.
CZYTASZ
Harry i Louis : Nadal Możemy Dotykać Nieba Tom 2
RomanceOne Direction właśnie rozpoczyna krótką trasę koncertową promującą kolejny album piątki młodych mężczyzn. Wiele się wydarzyło przez ostatnie tygodnie, dlatego w trasie przyjaciele mają nadzieję na spokojne, długie rozmowy. Po prostu chcą wspólnie sp...