VII

678 45 7
                                    

Szliśmy ścieżką. Zdziwiło mnie to że się nie skradaliśmy ani nic tylko szliśmy sobie po prostu za rękę... A właśnie za rękę! Lucyfer chciał mnie pociągnąć za sobą i złapał mnie za rękę.

   - Dlaczego nie chciałeś bym wiedziała jak masz na imię, Lucyferze? - zapytałam po chwili milczenia

    - Jak będziesz zadawać takie głupie pytania to zostawię Cię - warknął

Umilkłam... Wolę jednak tu nie zostawać. Ścisnęłam mocniej jego rękę jak usłyszałam wycie.

    - Aaaaaaaa! - krzyknęłam

Upadłam na ziemię. Poczułam jak coś łapie mnie za nogę. Bolało strasznie! Przekręciłam się na plecy i zobaczyłam wielkiego wilka. Ogromnego, czarnego wilka które trzyma moją nogę. Moje serce zaczęło wariować i ogarnęła mnie panika. Zamknęłam oczy z tego niemiłosiernego bólu. Po chwili usłyszałam jakiś dziwne dźwięki... Mogę już otworzyć oczy? Po chwili to zrobiłam i... I... I... Lucyfer niósł mnie w stylu panny młodej! Wilka nigdzie nie było... Co się z nim stało?! Spojrzałam na nogę i... KREW, WSZĘDZIE! Jakby mężczyzną mnie nie niósł to był dawno zemdlała. W tym szoku mogłam powiedzieć tylko to:

   - Dziękuję...

On nic nie odpowiedział. Czułam się dziwnie... Jakby pogrążona w tej ciemności życia po coś, by coś zyskać. Jaki ze mnie Mickiewicz, normalnie. Szliśmy w ciszy. Gdy raz po raz spoglądałam na moją ranę robiło mi się coraz słabiej i słabiej. Chciałam tylko się obudzić z tego koszmaru, jednak tak będzie dopiero za dwa długie lata. Nie wiem kiedy ale przymknęłam oczy i odpłynęłam w jego ramionach...

***

   - Alice! - usłyszałam krzyk Lucyfera

Podniosłam się z miejsca jak błyskawica. Serce zaczęło mi szybciej bić. Dlaczego on mnie tak straszy? Jak szybko wstałam to tak szybko usiadłam przez ból kostki. W tej chwili zauważyłam że jestem w naszym pokoju a obok łóżka stoi jakiś mężczyzna ubrany na biało. Po chwili spojrzałam na jego torbę. Lekarz... Położyłam się a doktor zaczął oglądać moją nóżkę. Jakiś mało mówny ten lekarzyk. Cicho pisnęłam jak polał mi dużą ilością wody utlenionej kostkę.

   - Przepraszam - powiedział ponuro nie patrząc na moją twarz

   - Nic się nie stało - powiedziałam z lekkim uśmiechem

Lucek stał obok i tylko z niecierpliwieniem się temu przyglądał. Widać że chciał by on już stąd wyszedł. Mężczyzna zakończył pracę jak obandażował mi całą kostę i trochę nad nią.

   - Dziękuję - uśmiechnęłam się

On milczał. Skinął tylko głową do Szatana i wyszedł z pomieszczenia. Już go nie lubię...

   - Boli? - zapytał jak by od niechcenia i wziął laptop

   - Troszkę... I tobie też dziękuję - ponownie uśmiechnęłam się delikatnie

   - Za co? - spojrzał na mnie i uniósł  jedną brew do góry

   - Za to że przyniosłeś mnie. Bez ciebie bym tam zginęła!

Nie odpowiedział tylko tempo wpatrywał się w ekran komputera.

   - Idź już spać - rozkazał

Spojrzałam na bandaż i stopę. Muszę sobie jakoś poradzić. Chwyciłam się ramy łóżka i miałam się podnieść lecz on wstał. Podszedł do komody i wyjął pierwszą lepszą koszulkę.

   - Przebierz się tu - rzucił mi koszulkę 

   - Proszę?! - prawie krzyknęłam zdziwiona

   - Masz się przebrać na łóżku bo w takim stanie nie wstaniesz - przewrócił oczami

Przełknęłam zbyt głośno ślinę. Nie... Nie nie nie nie! Nie będę się przy nim rozbierać! Nie ma takiej opcji!

   - Nie masz wybory! - powiedził po chwili 

Wzięłam koszulkę i się na niego spojrzałam. On wiedział co oznaczał ten wzrok.

   - Serio?! Przecież... - przerwałam mu

    - Proszę...

Tak jak go poprosiłam odwrócił się. Poczekałam jeszcze sekundę i z lękiem zaczęłam ściągać rzeczy. Zrobiłam to bardzo szybko i w tym samym tempie ubrałam "moją koszule nocną"

   - Już - powiedziałam a on się odwrócił

   - Dałem ci tą koszulkę... - złożyłam ubrania a on podrapał się po karku

   - Jakiś problem? - spojrzałam na t-shirt

Był czarny. Na środku miał przerażającą głowę klauna który miał róże w ustach. Choć był uśmiechnięty było widać że cierpiał przez kolce kwiatu które wkujały mu się w usta.

   - Nie... Spoko... - wydał się jakiś nieswoi

Coś tu nie gra lecz jestem zbyt zmęczona by zwracać na to uwagę. Przykryłam się po samą szyję kołdrą i powiedziałam:

   - Dobranoc

Gdy już prawie oddawałam się krainie snów usłyszałam tylko krótkie:

   - Dobranoc...

____________________________________________________________________________

Kochani! Dziękuję wam za ponad 600 wyświetleń! Jesteście wielcy! Przepraszam że tak mało dostajecie rozdziałów ale z pretensjami do moich nauczycieli! Buziaki i do następnego! 😘😘😘😘😘

Powerless [ ZAWIESZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz