XVI

420 33 6
                                    

Lucyfer POV.

   - Daleko jeszcze? - jęknąłem

Nie mam już ochoty patrzeć na te pieprzone drzewa, zwłaszcza po tym jak nie całą godzinę temu wyznaliśmy sobie miłość. Zamknąłem oczy... Ujrzałem ją. Jej piękne, długie, złote włosy. Jej błyszczące błękitne oczy. Jej wielki uśmiech. Kuźwa, zachowuje się jak jakiś poprany. To wszystko jest zbyt ckliwe ale to prawda. Kocham ją! Nawet Szatan potrafi kochać. 

   - Jeszcze trzydzieści minut, panie - powiedział szofer

Wkurwia mnie już te ciągłe wyjazdy. Jakby moja księżniczka dowiedziała by się czemu je zawdzięczam by mnie za jaja powiesiła! Muszę cały czas wyjeżdżać bo królowa ( od siedmiu boleści ) czarownic i jej jakże słodziutka ( poczujcie ironie ) córeczka chcą połączyć nasze rody. Mam poślubić tą obrzydliwą zielono-włosom kobietę a raczej dziecko choć dla mnie to jakiś płaz i zamieszkać z jej pupilkiem czyli oślizgłą ropuchą. W życiu! Kocham tylko Alice i chcę z nią spędzić resztę życia. Nie będę marnować czasu. Wyciągnąłem komputer i zacząłem załatwiać wszystkie sprawy. 


***


Po nie całej godzinie byliśmy na miejscu. "Jeszcze trzydzieści minut" tak, tak! Schowałem swoje rzeczy i wyszedłem z samochodu. Przede mną rozciągała się ogromna rezydencja. Była ona w kolorach czerni i zieleni. To nie była zieleń taka koloru trawy tylko zieleń jak z pleśni. Wszędzie były jakieś pajęczyny, koty. Obok był cmentarz. Wyglądało to okropnie, nie jak mój dom... u mnie przynajmniej jest sprzątane. Wyprostowałem i poprawiłem garnitur. 

   - Panie, wyglądasz olśniewająco jak zwykle! - powiedział szybko szofer

Chcę zatuszować swoje błędy ale ja mu nie popuszczę. Alice była by pewnie teraz na mnie zła. Ona jest taka... niewinna i troskliwa. Cierpi gdy ktoś cierpi. Zostawię go... chociaż ze względu na nią. 

   - Przymknę oko na twoje błędy - przewróciłem oczami

Mężczyzna strasznie się ucieszył tak jak ja. Lecz on z powodu że ma pracę i go nie zabije a ja z tego że Al będzie ze mnie dumna. Facet otworzył mi bramę bym mógł przejść. Szedłem jakąś przekwitniętą trawą... ciekawe ile osób zdechło tu. Po chwili byłem już na ganku. Mój sługa z białą rękawiczką zapukał do drzwi. Od razu otworzyła nam starsza kobieta w stroju pokojówki. Nie zwracając na nią uwagi skinąłem głową na powitanie i wszedłem do środka. Kurwa... Jak ja nie lubię być taki... dostojny. Jednak tu muszę... Musze być trochę miły i to mnie wkurwia. Stałem na czarnym długim dywanie prowadzący do wielkich schodów na przeciwko mnie. Wokół niego stała służba i jakieś ważne osoby chodzące po tym zamku. Zaczęły grać fanfary tak mi dając po uszach że miałem ochotę zabić tego kto wydaje tak obrzydliwy dźwięk. Na schodach stały dwie dobrze mi znane postacie. Starsza ubrana w długą ciemno zieloną- czarną suknie z gorsetem... Tak wiem co to gorset! A obok jędzy stała młoda jędza. Jest ona młodsza ode mnie o jakieś pięć lat a ja mam z nią ślub brać! Ona miała strasznie krótką, obcisłą czarną sukienkę z dużym dekoltem choć jest płaska jak deska. No co? Ktoś musiał to powiedzieć! A włosy miała upięte w jakąś dziwną fryzurę. Rzygać mi się chciało jak na nie patrzę! Szły dumnie tak samo. Najpierw prawa potem lewa, jak by to ćwiczyły! Po całym korytarzu gdzie nie było słychać już żadnego instrumentu rozlegał się stukot obcasów.

   - Jak miło gościć ciebie, królu! - powiedziała matka

   - Mnie też... miło - powiedziałem sucho

Trudno mi przychodzi bycie miłym dla takich osób. Jedną osobą przy której bycie milutkim mi wychodzi to moja Alice. 

   - Proszę za mną - pisnęła młoda

Szedłem za nimi. Jakie z nich dziwki! Ciekawe czy by tak machały dupą gdy bym szedł przed nimi. Jestem facetem i kręcą mnie takie rzeczy ale proszę! Tym gestem wykonanym przez nie już musiałem szukać łazienki. Usiedliśmy przy wielkim stole gęsto nakrytym. Boję się jeść coś z tego. Ble! Zająłem miejsce i ta baba zaczęła rozmowę:

   - Jak już wiesz królu chcę połączyć nasze rody...

Nie zdążyła dokończyć bo mój dzwonek rozbrzmiał po całej sali. Ten który mnie w tej chwili ratuje dostanie premię! Spojrzałem na wyświetlać... Brad. Wie że jestem tu więc nie powinien do mnie wydzwaniać na ploteczki więc to jest coś ważnego.

   - Przepraszam bardzo ale to ważne! - powiedziałem i wyszedłem z sali

Nacisnąłem zieloną słuchawkę i przystawiłem telefon do ucha.

   - Przyjeżdżaj szybko! Alice została postrzelona! 

Powerless [ ZAWIESZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz