XIV

483 58 8
                                    

Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Jakby cały świat się nie liczył... Byliśmy tylko my. Jakoś on mnie nakręcał... Jego chamska natura mnie ciągnęła... Jednak to mój porywacz... On mnie więzi. On mnie zmusza ale coś w nim jest. Coś takiego co sprawia że chce z nim być cały czas. Nagle pocałował mnie w usta. Przez chwilę się zdziwiłam ale odwzajemniłam pocałunek. Poczułam jak cały świat staje w miejscu. Poczułam coś takiego pierwszy raz. Taką bliskość i jeszcze z nim... Nasze języki prowadziły walkę. To uczucie... Mrrrr. Nagle wszedł na łóżko i ściągnął swoją koszulke a potem moją. Zaczerwieniłam się bo tylko ja widziałam siebie tylko w bieliźnie. Nagle tak na mnie wszedł że nasze palce były złączone a ręce gdzieś za moją głową. Potem znowu się całowaliśmy... Nagle trzask! Szyba zbita. Szatan wstał i wziął kolejny kamień. W ciemności mało widziałam ale był zły. Czemu w takim momencie?! Zasapana leżałam na łóżku.

   - Kurwa! - krzyknął - Nie wychodz stąd!

I wyszedł. Ten scenariusz się powtarza... Przekreciłam się na bok i mocno przytuliłam poduszkę. Co ja wyprawiam?! Co mi odwala?! Poczułam jak płoną mi policzki... Postanowiłam usiąść i się ubrać. Nie mogę znowu tu zostać! Wstałam i chciałam wyjść ale jednak się cofnęłam. Mówił bym tego nie robiła... Zaufam mu. Spojrzałam przy drzwiach leżała to kartka. Schyliłam się i odwinęłam papierek. Zaczęłam czytać "Zabijemy Alice jeżeli nie dotrzymasz obietnicy!"i krwawy ślad palca. Poczułam jak serce mi wariuje. Zakryłam dłonią buzie żeby nie pisnąć. Poczułam fale łez. Nie mogłam złapać oddechu. Oparłam się o drzwi i zjechałam na dół. Zaczęłam płakać...

***

Pierwszy dzień po...

Dziś chodziłam cała niespokojna. Od tamtej pory nie widziałam Szatana. Nie wychodziłam z pokoju. Prawie cały dzień przepłakałam...

Drugi dni po...

Lucyfera nadal nie ma. Dziś mniej płakałam ale jednak. Służba kazała mi jeść ale tylko piłam...

Trzeci dni po...

Edward wmuszał we mnie jedzenie, za dużo nie zjadłam. Nie wiem gdzie jest Szatan i nie wiem dlaczego się tak o niego martwię...

Czwarty dzień po...

Dziś nie płakałam. Wciąż mało jem i pije. Wszyscy coś przede mną ukrywają. Czuje że jego nie ma...

Piąty dzień po...

Cały dzień przeleżałam. Nikt nic nie mówi. Nigdzie nie wychodzę. Teraz mogę to powiedzieć na głos. Tęsknię za Lucyferem!

Szósty dzień po...

Spojrzałam w lustro. Trochę schudłam ale dziś więcej zjadłam. Nadal go nie ma. Całymi dniami gapie się w okno i czekam. Nie mogę bez niego żyć...

Siódmy dzień po...

Kocham Lucyfera...

Powerless [ ZAWIESZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz