XIX

444 36 4
                                    

   - CO?! - krzyknęła

   - Co jest w tym takiego dziwnego? - zapytałem nie wiedząc o co chodzi

   - Chcesz zabić tą małolatę! - zaczęła gestykulować rękoma

   - I co z tego? - uniosłem jedną brew do góry

   - To zabójstwo! - położyła mi ręce na moich ramiona - ZABÓJSTWO!

No w sumie racja, ale nie wiem dlaczego Alice robi z tego taką awanturę. Po prostu bezpiecznie pozbędziemy się tej małej jędzy i tyle. 

   - I? - pytałem dalej

   - Oszalałeś? Nie dopuszczę do tego żebyś kogoś zabił! - drze się

   - To niby jak chcesz to załatwić? - zapytałem

No przecież nie mamy wyboru! Nie chcę poślubić tej suki! NIE I TYLE Z TEMATU! Ona już po woli przesadza. Oburzona odwróciła się na pięcie i chciała wyjść lecz szybko wstałem i objąłem ją w talii. Nie chcę żeby była na mnie zła albo myślała że jestem jakimś potworem. Położyłem jej głowę na ramieniu.

   - Nie bądź zła... - zacząłem

   - A niby jak?! - nieźle ją wkurzyłem

Przekrzywiłem trochę głowę i zacząłem składać pocałunki na jej szyi. Od ramienia w górę. Powoli i bez pośpiechu. Usłyszałem ciszy jęk więc obróciłem ją w moją stronę. Mogłem zauważyć drobny rumieniec. 

   - Więc jak? - zapytałem lecz ona nie odpowiadała

Musiałem postawić na swoje więc pocałowałem ją w usta ręce kładąc na jej plecach a potem trochę obniżając je w dół. Całowałem tak by dała mi dostęp i po chwili to zrobiła. Nasze języki prowadziły walkę aż w końcu zabrakło nam oddechu.

   - No okey... Ale trzeba wymyślić coś innego - wywraca oczami

I znowu wyszło na moje! Usiedliśmy na resztkach łóżka i zaczęliśmy wymyślać. 

   - Może porwanie? - zapytałem

Nie odpowiedziała. Może się zastanawia? Nagle ktoś zapukał do drzwi więc wstałem. Była to sprzątaczka która chciała posprzątać. Alic stwierdziła że jest głodna więc poszliśmy do jadalni. W sumie to też zgłodniałem. Wzięliśmy jakiegoś kurczaka i udaliśmy przy stole.

   - To może... - zacząłem

   - Możemy pogadać o czymś innym? - jęknęła

   - Jak się czujesz? - zapytałem i chwyciłem ją za rękę

   - To niesamowite! Kilka tygodni temu byś się na mnie wydzierał!

   - Ale to by było kilka tygodni temu, ale teraz mamy dziś - powiedziałem kojąco mięso

Nagle mnie olśniło. Mała żarówka zaświęciła się w moim łbie. Jak mogłem o tym zapomnieć?!

   - Wszystko ok? - pyta

   - Oczywiście, suczko! - uśmiechnąłem się zwycięsko

   - Słucham?! - zaksztusiła się jedzeniem

   - Nie pamiętasz? Jak przegrasz zakład to zostajesz moją zabaweczką!

Jej oczy zrobiły się dwa razy większe, a w nich mogłem zobaczyć strach. Powoli zostawiła sztućce i ostrożnie wstała z miejsca. Moze nie powinienem tak sobie żartować?

   - C-czyli przez cały czas kłamałeś? - szepnęła

   - Żartuję z tym zakładem - powiedziałem szybko

   - A-ale...

   - Ufasz mi? - wstałem z miejsca i podeszłem do niej

Ona się tylko cofnęła. Była przerażona. Może trochę przesadziłem?

   - Alice?

Ona tylko wpatrywała się we mnie. Kurwa! Mogłem se odpuścić tego typu żarty. Zapomniałem że to jest człowiek. Człowiek który dużo nie zniesie. Szybko ją przytuliłem. Czułem jak jej serce galopuje. Jak ciężko oddycha.

   - Przepraszam... Przesadziłem...

Ona tylko wtuliła się w mój tors nic nie mówiąc. Nagle ktoś wbiegł do pomieszczenia. Nie puściłem dziewczyny. Spojrzałem kto to. Oczywiście to zdyszany mój przyjaciel. Wyprostował się i powiedział:

   - Wiem jak pozbyć się czarownic!

Powerless [ ZAWIESZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz