XIII

504 56 9
                                    

Otworzyłam oczy całkiem wyspana i pełna sił. Taka drzemka dobrze mi zrobiła! Rozejrzałam się po pokoju i zauważyłam że nikogo nie ma ale też że jest całkowicie ciemno za oknem. Odkryłam się i wstałam z miejsca. Na biurku leżała taca z jedzenie oraz kartka z moim imieniem. Gdy skończyłam posiłek postanowiłam wziąść prysznic. Bez zapachu sandałowca którego kazałam Lucyferowi kupić nie mogło się obejść. Zmyłam cały bród z mojego ciała przy tym się trochę relaksując. Ostatnie zdarzenia kompletnie mnie dobiły... Nie myśląc więcej ubrana w ręcznik i z turbanem na głowie wyszłam. Luknęłam na zegarek... Trzecia trzydzieści osiem... Tia... Powinnam iść spać. No ale się przed chwilą obudziłam! I jestem pełna energii! Zdziwiło mnie to że Lucyfera nie ma w łóżku. Nie rozwodząc się nad tym dłużej ubrałam się i postanowiłam spojrzeć co się dzieje za drzwiami. Miałam już otworzyć drzwi gdy nagle usłyszałam jakaś rozmowę. Przyłożyłam ucho do drzwi i nasłuchiwałam:

   - Nie możemy tego zrobić! - był to głos jakieś kobiety

   - Ale proszę Pani... - ten głos też wydawał się żeński ale jakby młodszej osoby

   - Mówię nie i koniec kropka! - podniosła głos

    - Dobrze, Pani Carino...

Pani Carino?! To ta Carina! Gdy głosy powoli ucichły postanowiłam wyjść. Za rogu zobaczyłam przez chwilę rąbek sukienki. Niestety w tej ciemności nie byłam w stanie zobaczyć koloru. Zrobiłam kilka kroków w tamtą stronę lecz poczułam oddech na mojej skórze. Szybko się odwróciłam by sprawdzić kto mnie przyłapał.

   - Gdzie się wybierasz?! - w głosie Lucyfera można było wyczytać nutę złości

   - Chciałam iść się czegoś napić - odwróciłam się

Oślepił mnie blask... Blask jego czerwonych oczów. To było pięknie! One świeciły jak dwa płomienie. Dwa czerwone płomienie na całym niewidocznym korytarzu. Przez chwilę oniemiałam...

   - Nie kłam! - krzyknął

Usłyszałam trzepot skrzydeł. Pewnie ptaki odleciały. Staliśmy na tym ciemnym korytarzu całkiem sami... Kiedyś bym się bała ale teraz? No dobra... Może troszkę...

   - Nie kłamie! - powiedziałam pewna siebie

Stałam tam zdeterminowana i pewnym siebie patrzyłam głęboko w oczy Szatana. Nie mogę pozwolić żeby mnie nakrył! Podszedł bliżej i jednym palcem uniósł mój podbródek bym patrzyła mu w oczy. Przyjrzał się chwilę po czym powiedział:

   - Kłamiesz mnie... Wiedzę to w twoich oczach!

Jednak po chwili na jego ustach pojawił się wredny uśmieszek. Nagle podniósł mnie. Byłam zdeskoncentrowana!

   - C-co robisz?!

   - Okłamałaś mnie! Niegrzeczna dziewczynka! Musisz dostać karę!

Wszedł do naszego pokoju zakluczając drzwi. Czuje jak cała się spinam... Tylko nie mówcie że on... Położył mnie na łóżku. Jego ręce wylądowały po obu stronach mojej głowy tak że się nade mną nachylał. W tym mroku spojrzałam na jego usta. Jakoś miałam ochotę je pocałować... CO?!?!

   - Jak myślisz co teraz zrobię, princess? - widziałam ten błysk w jego oku

Głośno przełknęłam ślinę...

Powerless [ ZAWIESZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz